Krajowe mistrzostwa 2021

0

W minionym tygodniu nie tylko w Polsce, lecz także w innych krajach odbyły się krajowe mistrzostwa w jeździe indywidualnej na czas oraz w wyścigach ze startu wspólnego.

W Polsce mistrzami ze startu wspólnego zostali Maciej Paterski i Karolina Karasiewicz, która wygrała także jazdę indywidualną na czas. Natomiast w elicie mężczyzn na czas Maciej Bodnar wręcz zmiótł konkurentów.

Wyścig o mistrzostwo Belgii wśród panów rozstrzygnął się na finiszu, który wygrał Wout van Aert, a na „czasówce” najlepszy okazał się Yves Lampaert. Podobnie jak w Polsce wśród kobiet dwa złote medale wywalczyła jedna zawodnicza, a była nią Lotte Kopecky.

We Francji zwyciężył Remi Cavagna, który udanie walczył ze sporą ekipą Groupama – FDJ. Dwa złote medale w Norwegii padły łupem Tobiasa Fossa, a takim samym wyczynem popisała się w Niemczech Lisa Brennauer. W elicie mężczyzn u naszych zachodnich sąsiadów triumfował Maximilian Schachmann.

Po solowym ataku tytuł mistrza Słowenii wywalczył Matej Mohoric. Co ciekawe podwójną mistrzynią tego kraju została… Eugenia Bujak, która od kilku lat reprezentuje słoweńskie barwy.

Dość nieoczekiwane rozstrzygnięcia w Holandii. Wyścigu nie ukończył Mathieu van der Poel, a mistrzem kraju został Timo Roosen. We Włoszech zwyciężył Sonny Colbrelli, a nowym mistrzem Hiszpanii jest Omar Fraile.

 

Kraj Elita mężczyzn start wspólny Elita kobiet start wspólny Elita mężczyzn ITT Elita kobiet ITT
Australia Cameron Meyer Sarah Roy Luke Plapp Sarah Gigante
Austria Patrick Konrad Kathrin Schweinberger Matthias Brändle Anna Kiesenhofer
Białoruś Stanislau Bazhkou Tatsiana Sharakova Yauheni Karaliok Tatsiana Sharakova
Belgia Wout van Aert Lotte Kopecky Yves Lampaert Lotte Kopecky
Kolumbia Aristobulo Cala Yeny Lorena Colmenares Walter Vargas Sérika Guluma
Chorwacja Viktor Potocki Maja Perinović Toni Stojanov Mia Radotić
Czechy Michael Kukrle Tereza Neumanova Josef Cerny Nikola Nosková
Dania Mads Wurtz Schmidt Amalie Dideriksen Kasper Asgreen Emma Norsgaard
Ekwador Jefferson Alexander Cepeda Miryam Maritza Nunez Jorge Montenegro Miryam Maritza Nunez
Estonia Mihkel Räim Rein Taaramäe Mari-Liis Mottus
Etiopia Hailemelekot Hailu Trhas Tesfay Hailemelekot Hailu Trhas Tesfay
Finlandia Joonas Henttala Antonia Gröndahl Matti Hietajärvi Tiina Pohjalainen
Francja Remi Cavagna Évita Muzic Benjamin Thomas Audrey Cordon-Ragot
Niemcy Maximilian Schachmann Lisa Brennauer Tony Martin Lisa Brennauer
Grecja Polychronis Tzortzakis Eleni Michali Tsavari
Węgry Viktor Filutas Erik Fetter Kata Blanka Vas
Islandia Rúnar örn Ágústsson Agusta Edda Bjornsdóttir
Izrael Vladislav Logionov Omer Goldstein Rotem Gafinovitz
Włochy Sonny Colbrelli Elisa Longo Borghini Matteo Sobrero Elisa Longo Borghini
Kazachstan Yevgeniy Fedorov Makhabbat Umutzhanova Daniil Fominykh Rinata Sultanova
Łotwa Toms Skujins Toms Skujins Dana Rožlapa
Litwa Ignatas Konovalovas Evaldas Šiškevičius Inga Češuliene
Luksemburg Kevin Geniets Christine Majerus Kevin Geniets Christine Majerus
Meksyk Eder Frayre Lizbeth Yareli Salazar Ignacio de Jesús Prado Adriana Barraza
Namibia Drikus Coetzee Vera Looser Drikus Coetzee Vera Looser
Holandia Timo Roosen Amy Pieters Tom Dumoulin Anna van der Breggen
Nowa Zelandia George Bennett Georgia Williams Aaron Gate Georgia Williams
Norwegia Tobias Foss Vita Heine Tobias Foss Katrine Aalerud
Panama Franklin Archibold Wendy Ducruex Christofer Robín Jurado Cristina Michelle Mata
Polska Maciej Paterski Karolina Karasiewicz Maciej Bodnar Karolina Karasiewicz
Portugalia Jose Neves Maria Martins Joao Almeida Daniela Campos
Rosja Artem Nych Seda Krylova Aleksandr Vlasov Tamara Dronova-Balabolina
Serbia Jelena Eric
Słowacja Peter Sagan Tereza Medveďová Ronald Kuba Nora Jenčušová
Słowenia Matej Mohoric Eugenia Bujak Jan Tratnik Eugenia Bujak
RPA Marc Oliver Pritzen Hayley Preen Ryan Gibbons Candice Lill
Hiszpania Omar Fraile Mavi García Ion Izagirre Mavi García
Szwecja Victor Hillerström Rundh Carin Winell
Szwajcaria Silvan Dillier Marlen Reusser Stefan Küng Marlen Reusser
Tajlandia Sarawut Sirironnachai Supaksorn Nuntana Peerapol Chawchiangkwang Phetdarin Somrat
Turcja Onur Balkan Ahmet Örken Ezgi Bayram
Ukraina Andrii Ponomar Mykhaylo Kononenko Valeriya Kononenko
USA Joey Rosskopf Lauren Stephens Lawson Craddock Chloe Dygert

Nacer Bouhanni i Arkéa – B&B Hotels pozywają organizatorów Tour of Türkiye

0
fot. Arkéa-Samsic

Na ponad 7 milionów euro pozwani zostali organizatorzy Tour of Türkiye w związku z kraksą, do której doszło podczas tego wyścigu w 2022 roku. Jak donosi L’Equipe rozpoczęła się sprawa sądowa dotycząca odszkodowania, które ma wynikać z niedostatecznego zabezpieczenia trasy i skutków, które to wywołało.

Kraksa, do jakiej doszło w kwietniu 2022 roku podczas Presidential Cycling Tour of Türkiye na zawsze zmieniła karierę Nacera Bouhanniego, a finalnie przyczyniła się do jej przedwczesnego zakończenia. 33-letni Francuz już kilka miesięcy temu zapowiadał pozew wobec organizatorów tego wyścigu, a teraz wypłynęły szczegóły dotyczące tej sprawy. Nacer Bouhanni i jego były zespół Arkéa-B&B Hotels zdecydowali się teraz skierować sprawę do sądu. Według obu stron za ciężki upadek i jego konsekwencje odpowiada organizator Turkiye Bisiklet Federasyonu. Francuz żąda odszkodowania w wysokości nie mniejszej niż 2,7 mln euro z powodu „konsekwencji fizycznych” (50 000 euro) i „skutków sportowych” (2 454 000 euro). Arkéa-B&B Hotels zwraca się z kolei o 4,2 mln euro w związku z utratą dochodów wynikającą z utraty swojej gwiazdy.

Nadal co tydzień chodzę do fizjoterapeuty i muszę przejść nowe badanie rezonansem magnetycznym, ponieważ moja szyja wciąż nie jest w pełni zregenerowana. Dlatego rozpocząłem batalię prawną przeciwko organizatorom Tour of Turkey. To wydarzenie zmusiło mnie do zakończenia kariery w wieku zaledwie 33 lat. Mógłbym ścigać się przez co najmniej kolejne trzy lata. Po upadku nie byłem już tym samym sprinterem. Nagle odczuwałem strach, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłem. Wszędzie podczas sprintów dostrzegłem problemy i niebezpieczeństwa. W ostatnim roku zawodowym często finiszowałem z dłońmi na hamulcach

— mówił Nacer Bouhanni w rozmowie z L’Equipe.

Dziennikarze WielerFlits uzyskali także wypowiedź prawnika francuskiego kolarza, który dokładniej wytłumaczył skąd wziął się pomysł na pozew i dlaczego wierzą, że ten ma szanse powodzenia.

Do tego wypadku nigdy by nie doszło, gdyby organizator przestrzegał norm bezpieczeństwa nałożonych przez UCI. Zdjęcia pokazują, że mężczyzna przeszedł 10 metrów, zanim kolarze do niego dojechali. Nikt nie zwrócił się do ​​mężczyzny, aby ten wrócił na chodnik. Ponadto trasa nie została odgraniczona wstążką, co jest niezgodne z przepisami. Zdrowy rozsądek wymaga, aby każdy, kto powoduje katastrofę, próbował ją naprawić bądź zadośćuczynić. Tak to wygląda w praktyce, także w kolarstwie. Organizatorzy również muszą się do tego zastosować

— mówił Jérémie Assous, prawnik Nacera Bouhanniego, a wtórował mu szef Arkéa – B&B Hotels.

Nacer został prawie sparaliżowany podczas Tour of Türkiye. Zrobił wszystko, co mógł, aby wrócić, ale to wciąż nie dawało mu spokoju

— dodał Emmanuel Hubert.

Organizatorzy wyścigu nie chcą ustosunkowywać się do sprawy. W jedynym, krótkim oświadczeniu stwierdzili, że potencjalne kary są nieproporcjonalne do ich winy i nie zamierzają się na nie zgadzać.

Giro d’Italia 2024: Domenico Pozzovivo wystartuje po raz 18.

0
Foto: VF Group - Bardiani CSF - Faizanè

Kończący profesjonalną karierę Włoch będzie liderem VF Group – Bardiani CSF – Faizanè podczas włoskiego Giro. O dobry wynik chce się postarać także młody Giulio Pellizzari.

Już w sobotę kolarze staną na starcie 107. edycji Giro d’Italia. Swój skład na włoski wyścig zaprezentowała mająca dziką kartę ekipa VF Group – Bardiani CSF – Faizanè.

Po raz osiemnasty na starcie Giro stanie Domenico Pozzovivo. Był on dwukrotnie na piątym miejscu w „generalce” tego wyścigu, a w 2012 roku wygrał etap z metą na Lago Laceno (ósmy był wtedy Bartosz Huzarski). Teraz doświadczony Włoch ponownie chce się cieszyć z etapowego skalpu, ale nie będzie łatwe do zrobienia.

Do walki o koszulkę dla najlepszego młodzieżowca aspiruje Giulio Pellizzari. 20- letni Włoch jest w dobrej dyspozycji, co pokazał podczas Tour of the Alps. Na jednym z etapów pokonał go tylko zwycięzca klasyfikacji generalnej Juan Pedro López.

– Celem jest etapowe zwycięstwo, ale skupimy się także na walce Domenico w klasyfikacji generalnej. Liczymy także na dobry wynik młodego Pellizzariego, który jest w naprawdę dobrej formie. Zespół jest mocno zmotywowany i nie możemy się doczekać startu wyścigu

– mówi dyrektor sportowy Roberto Reverberi.

Skład VF Group – Bardiani CSF – Faizanè na Giro d’Italia 2024:

Domenico POZZOVIVO
Giulio PELLIZZARI
Alessandro TONELLI
Martin MARCELLUSI
Filippo FIORELLI
Enrico ZANONCELLO
Luca COVILI
Manuele TAROZZI

Marceli Pera i Michał Strzelecki zapowiadają ciekawe ściganie w Grudziądzu [wypowiedzi]

0
fot. KTK Kalisz

Już dziś rusza 33. edycja Międzynarodowego Wyścigu Juniorów o Puchar Prezydenta Grudziądza. Podczas prezentacji w Marinie Grudziądz była okazja do porozmawiania z zawodnikami, w tym polskimi faworytami wyścigu. Dla Naszosie kilka słów powiedzieli broniący tytułu Marceli Pera i mistrz Polski Michał Strzelecki.

Rozpoczynamy kolarską majówkę w Polsce. W środę rozegrany zostanie 1. etap Międzynarodowego Wyścigu Juniorów o Puchar Prezydenta Grudziądza, a dokładnie o 15:00 kolarze wyruszą na nieco ponad 100-kilometrowy odcinek z Gruty do Łasina. Zdaniem obrońcy tytułu to może być jeden z kluczowych fragmentów tegorocznej edycji – rok temu właśnie między tymi miejscowościami zawiązała się 5-osobowa ucieczka, w której był Marceli Pera (KTK Kalisz), późniejszy triumfator całej imprezy.

Nastawienie jest takie jak przed rokiem – przyjechaliśmy tu wygrać wyścig. Będziemy chcieli uciekać, nie zamierzam czekać na finisze z grupy. Myślę, że już pierwszy etap może być kluczowy, to tu może ułożyć się generalka. Będę się cieszył niezależnie od tego czy wygram ja, czy też kolega z ekipy – opcji mamy wiele

— przyznawał Marceli Pera z KTK Kalisz.

Niespełna 18-letni Polak przed rokiem wygrał zawody organizowane przez ALKS Stal Grudziądz już jako pierwszoroczny junior. Teraz staje na starcie z większym doświadczeniem, które nabywał startując nie tylko w Polsce, ale i za granicą. Ostatnio mogliśmy go np. oglądać we Włoszech.

Dużo wspólnych mianowników z Marcelim Perą ma Michał Strzelecki. On także regularnie ściga się za granicą, łączy ich także duży sukces w gronie pierwszorocznych juniorów – kolarz Velotalent Team Sobótka już przed rokiem został mistrzem Polski i teraz przez cały rok może nosić dumnie biało-czerwoną koszulkę z orzełkiem.

Możliwość ścigania się w koszulce mistrzowskiej to na pewno wielki zaszczyt, ale i wielka szansa by wystartować w wyścigu UCI w Polsce jako ten najlepszy. W zeszłym roku ten wyścig mnie ominął przez kontuzję kolana, także bardzo się cieszę, że tutaj jestem. Mamy super zespół, fajnie zorganizowany, wokół mam świetnych ludzi i przyjemnie się tu pracuje. Przyjechaliśmy tu mocną ekipą, zobaczymy co wyścig przyniesie, mam 4 mocnych kolegów u boku

— opowiedział Michał Strzelecki, po czym zapytany o kluczowy etap dodał:

Wygrać można wszystkie cztery.

18-latek z Velotalent Team Sobótka ma duże podstawy do tego by stawać na starcie z dużą dozą pewności siebie. Ten jest bowiem nie tylko niezwykle szybki, ale i potrafi wygrywać – w tym sezonie był m.in. 2-krotnie najlepszy na etapach niemieckiego wyścigu Internationale Cottbuser. Objeżdżenie w międzynarodowej stawce może pomóc podczas Wyścigu o Puchar Prezydenta Grudziądza, którego zapowiedź znajdą Państwo pod tym linkiem.

Transmisja z 1. etapu:

Majówkowe grillowanie sprinterów – zapowiedź Eschborn-Frankfurt 2024

0
fot. Alpecin-Deceuninck

Dzień Pracy zazwyczaj kojarzy się z odpoczynkiem, jednak nie dla wszystkich. Zawodnicy tradycyjnie wystartują dziś w worldtourowym klasyku Eschborn-Frankfurt, który przez lata był wyścigiem dla sprinterów. Z powodu utrudnienia trasy w ubiegłym roku, zmagania zmieniły swój charakter i aktualnie zdecydowanie bardziej odpowiadają puncherom.

Trasa

W atmosferze świętowania, krzyków dopingujących kolarzy kibiców i zapachu piwa odbędzie się pierwszomajowy pochód Der Radklassiker. Historia niemieckiego wyścigu sięga 1962 roku, a w obecnej formie zmagania są rozgrywane od 2010 roku. Mimo pagórkowatej trasy, rywalizacja zazwyczaj kończyła się finiszem z większej grupy, a po zwycięstwa we Frankfurcie sięgali między innymi Alexander Kristoff (aż czterokrotnie), Pascal Ackermann, Sam Bennett czy Jasper Philipsen.

Ze sprinterskiej tendencji wyłamał się Søren Kragh Andersen, który w ubiegłym roku okazał się najszybszy z 10-osobowej grupki. Takiemu rozwojowi wydarzeń sprzyjała zmiana trasy obejmująca dodanie drugiego podjazdu pod Feldberg. W tym roku peleton ponownie dwukrotnie pojawi się na 11-kilometrowej wspinaczce (4,8%), która powinna podmęczyć sprinterów. Na podjazdach można spodziewać się grillowania mniej wytrzymałych zawodników.

Poza Feldbergiem i kilkoma nieoznaczonymi wspinaczkami, istotne dla losów wyścigu będą trzy wzniesienia Mammolshain (2,3 km; 8,3%). Szczyt ostatniego z nich będzie ulokowany niewiele ponad 35 kilometrów przed metą we Frankfurcie. W ubiegłym roku to właśnie tam odjechała grupa, która w dalszej części wyścigu walczyła o końcowe zwycięstwo. Rywalizację zwieńczą dwie miejskie rundy o długości 6 kilometrów każda.

Faworyci

W ostatnim czasie organizatorzy mają tendencję do utrudniania tras, przez co w kalendarzu znajdziemy niewiele wyścigów dla sprinterów. Do ubiegłego roku Eschborn-Frankfurt zasługiwał na to miano, jednak po modyfikacji trasy zdecydowanie większe szanse na sukces mają wytrzymali i dynamiczni zawodnicy.

Pokazała to ubiegłoroczna edycja wyścigu, zakończona sprintem z wyselekcjonowanej grupy. W tym sezonie powinno być podobnie. Z numerem 1 na starcie stanie Søren Kragh Andersen, mający za sobą udaną kampanię klasyków – nie osiągnął w niej co prawda żadnego dobrego wyniku na własne konto, ale odegrał istotną rolę w triumfach Mathieu van der Poela i Jaspera Philipsena.

Teraz Duńczyk powinien dostać rękę, a z dyspozycją sprzed kilku tygodni będzie mógł ponownie powalczyć o wygraną. W odwodzie jest również Axel Laurance, mistrz świata do lat 23, specjalizujący się w sprintach z okrojonej grupy. Francuz odniósł w tym roku dwa zwycięstwa – był najszybszy na etapach Etoile de Besseges i Volta Ciclista a Catalunya.

W bardzo mocnym zestawieniu do Niemiec przyjechała ekipa UAE Team Emirates, którą z pewnością zobaczymy dziś w natarciu. Na „odczepieniu” sprinterów i innych szybkich zawodników powinno zależeć między innymi ścigającemu się u siebie Nilsowi Polittowi, Markowi Hirschiemu, solidnemu w tym sezonie Diego Ulissiemu czy Janowi Christenowi.

Nie można skreślać też drużyny drugiej dywizji – Uno-X Mobility. Ekipa złożona z norweskich i duńskich kolarzy kolejny rok jeździ bardzo aktywnie, ale często również skutecznie. Za sprawą Jonasa Abrahamsena, Rasmusa Tillera czy Odda Christiana Eikinga, czerwone koszulki powinny być widoczne w wielu akcjach zaczepnych, a jeśli dojdzie do sprintu z nieco większej grupy, do głosu mogą dojść Søren Wærenskjold oraz rekordzista zwycięstw w Der Radklassiker – Alexander Kristoff.

Agresywnej jazdy należy spodziewać się po kolarzach EF Education-EasyPost, którzy do Niemiec zabrali ze sobą między innymi Neilsona Powlessa i Bena Healy’ego. Zawodnikom amerykańskiej formacji powinno więc zależeć na zredukowaniu liczby kolarzy w peletonie. To samo tyczy się Lotto Dstny, na czele z utalentowanym Maximem Van Gilsem, który nie tak dawno zajął 3. miejsce w Strzale Walońskiej i 4. pozycję w Liege-Bastogne-Liege, a ostatnio stanął na najniższym stopniu podium Lotto Famenne Ardenne Classic. Biorąc pod uwagę charakterystykę i formę Belga, będzie on jednym z głównych faworytów do triumfu w Eschborn-Frankfurt. Z dobrej strony w niemieckim klasyku powinni pokazać się również Thibau Nys (Lidl-Trek), Marco Haller (BORA-hansgrohe) oraz Riley Sheehan (Israel – Premier Tech).

W przypadku sprintu z okrojonej grupy, należy także zwrócić uwagę na Axela Zingle (Cofidis), Vincenzo Albanese (Arkea-B&B Hotels), Ivana Garcię Cortinę, Alexa Aranburu (Movistar Team) czy Paula Magniera (Soudal – Quick Step). W wyścigu wystartują także Sam Bennett (Decathlon AG2R La Mondiale) czy Caleb Ewan (Team Jayco AlUla), jednak raczej nie wezmą oni udziału w walce o zwycięstwo.

Mnogość pretendentów do triumfu i scenariuszy rozegrania wyścigu zapowiada znakomite pierwszomajowe widowisko, pełne ataków i zwrotów akcji.

Zanim poznamy zwycięzcę wyścigu elity, w niemieckich zmaganiach wezmą udział orlicy. Na starcie stanie reprezentacja Polski, którą utworzą Kacper Centka, Szymon Łapsa, Patryk Marcinkowski, Kacper Gieryk, Mateusz Dereń, Szymon Ptak i Piotr Kuś z TC Chrobry SCOTT Głogów. W wyścigu wystartują też Hubert Grygowski (Arkea-B&B Hotels Continentale) i Kacper Maciejuk (Santic-Wibatech).

Eschborn-Frankfurt elity będzie transmitowany od 12:00 w Eurosporcie Extra w Playerze.

Tour de Hongrie 2024: Ostatni pojedynek Petera Sagana i Marka Cavendisha?

0
fot. UCI/SWpix/Watson

Niewiele ponad tydzień pozostał do startu Tour de Hongrie, który odbędzie się w dniach 8-12 maja. Biorąc pod uwagę fakt, iż w trakcie Giro d’Italia nie ma zbyt wielu wyścigów dla ekip najwyższej dywizji, cześć z nich – podobnie jak w poprzednich latach – zdecydowała się na udział w rozwijającym się Tour de Hongrie.

Na wstępnej liście startowej znalazło się 8 drużyn World Tour. Wśród nich jest Astana Qazaqstan Team, w składzie której zobaczymy Marka Cavendisha, przygotowującego się do Tour de France. Utytułowany Brytyjczyk po ubiegłorocznym niepowodzeniu przedłużył swoją karierę i postara się o 35. zwycięstwo etapowe w Wielkiej Pętli, by stać się samodzielnym rekordzistą.

Wraz z nim, w Tour de Hongrie wystartują między innymi Cees Bol czy Michael Morkov, tworzący pociąg sprinterski Astana Qazastan Team.

Węgierski wyścig najprawdopodobniej będzie ostatnią okazją do zobaczenia Marka Cavendisha oraz Petera Sagana na starcie tej samej imprezy. Słowak również weźmie udział w majowej rywalizacji.

Obecnie ściga się on już niemal wyłącznie w zawodach kolarstwa górskiego, jednak jednym z etapów przygotowań do Igrzysk Olimpijskich w Paryżu będą starty szosowe z ekipą Pierre Baguette, prowadzoną przez jego brata – Juraja. Pierwszym wyścigiem na szosie po przerwie, spowodowanej dwiema operacjami serca, będzie właśnie Tour de Hongrie.

Nie wiadomo, czy Słowak i Brytyjczyk będą w stanie włączyć się w walkę o zwycięstwa etapowe, jednak ich pożegnanie po latach zaciętej rywalizacji z pewnością będzie wyjątkowe.

Puchar Prezydenta Grudziądza 2024 – zapowiedź

0
fot. KTK Kalisz

Od środy do soboty Grudziądz i jego okolice staną się kolarską stolicą Polski. To właśnie na tych terenach rozegrana zostanie 33. edycja Międzynarodowego Wyścigu Juniorów o Puchar Prezydenta Grudziądza. Organizowana przez ALKS Stal Grudziądz impreza to jedyny polski wyścig dla juniorów wpisany do kalendarza UCI, a na jego starcie stanie aż 31 zespołów z całej Polski i świata.

Kolarska majówka w Polsce przez długie lata kojarzyła się m.in. z rywalizacją juniorów w województwie kujawsko-pomorskim. Po kłopotach, które torpedowały wyścig w latach 2020-22 nie ma już śladów, a przed nami 33. edycja Międzynarodowego Wyścigu Juniorów o Puchar Prezydenta Grudziądza. Niezwykle ciekawie zapowiadające się zawody potrwają 4 dni, a na polskich szosach zaprezentuje się duża grupa utalentowanych kolarzy z całej Polski i świata.

Do Grudziądza zjechało się w tym roku w sumie aż 31 drużyn, a większość z nich dotarła tu z innych państw. Mamy reprezentacje bądź kluby z Belgii, Holandii, Niemiec, Izraela, Danii, Czech, Słowacji, Litwy, Łotwy, Estonii, Rumunii, Bułgarii, Finlandii, Ukrainy czy Gruzji, a także liczną polską grupę zawodników z takich drużyn jak miejscowy ALKS STAL Grudziądz, broniący tytułu sprzed roku KTK Kalisz, mające w swoich szeregach mistrza Polski Velotalent Team Sobótka, UKS Copernicus – CCC – SMS Toruń, Warszawski Klub Kolarski, KK Tarnovia, UKS TFP Jedynka Kórnik, KLTC Konin, SMS Świdnica, UKKS Imielin, Kujawy Pomorze Team czy Województwo Śląskie.

Przyglądając się dotychczasowym triumfatorom wyścigu, którego historia sięga 1989 roku, znajdziemy sporo rozpoznawalnych w świecie nazwisk. W ostatnich latach po wygrane sięgali m.in. znani z World Touru Olav Kooij (2018), Max Kanter (2015), Jonas Rickaert (2012) czy Niklas Arndt (2008), z którymi skutecznie potrafili rywalizować Polacy – zwyciężali tu m.in. Michał Kwiatkowski (2007, drugi wówczas był Peter Sagan), Filip Maciejuk (2017) czy przed rokiem bardzo utalentowany, wówczas pierwszoroczny junior Marceli Pera z KTK Kalisz.

Program wyścigu

Wyścig składa się z 4 etapów poprowadzonych na terenie województwa kujawsko-pomorskiego. Pierwsze 3 odcinki rozegrane zostaną w godzinach popołudniowych, finał zmagań zaś ruszy dość wcześnie, bo w sobotę o godzinie 8:30.

1.05.2024 r. godz. 1000 Uroczyste otwarcie i prezentacja ekip
Marina Grudziądz
start godz. 1500 I ETAP – 102,7 km
Gruta – Łasin
2.05.2024 r. start godz. 1500 II ETAP – 99,5 km
Lisewo – Chełmża
3.05.2024 r. start godz. 1500 III ETAP – 102,2 km
Świecie – Świecie
4.05.2024 r. start godz. 830 IV ETAP – 85,0 km
Grudziądz – Grudziądz

 

Lista startowa

Listę startową otwiera zespół obrońcy tytułu, czyli KTK Kalisz. Marceli Pera, który okazał się być przed rokiem najlepszy już jako pierwszoroczny junior, stanie przed szansą na ponowne zwycięstwo w grudziądzkiej etapówce. U jego boku znajdzie się m.in. 3. przed rokiem w klasyfikacji punktowej Wiktor Gałdyn, a zatem kaliska ekipa może ponownie ze sporymi nadziejami spoglądać na najbliższe dni.

Przed swoją publicznością wystąpi ALKS Stal Grudziądz w składzie Aleksander Kasprowicz, Paweł Jurek, Igor Pietrzak, Joachim Kostkowski, Artur Vareljyan i Kacper Jabłoński. Przed rokiem dla tej ekipy do końca o podium bił się miejscowy Igor Włodarczyk – kto pójdzie w jego ślady? Po swoich drogach ścigać będą się także kolarze Kujawy Pomorze Team, a mianowicie Kacper Bartnik, Sebastian Hinz, Jakub Florek i Jakub Mielewski.

Spośród polskich ekip bardzo mocny skład do Grudziądza wysłał także UKS Copernicus – CCC – SMS Toruń. Objeżdżony na zachodzie Kacper Mientki, świetny na czas Nikodem Siałkowski i spółka z pewnością będą obecni w każdej akcji zaczepnej, a i na finiszach w czołówce może być pomarańczowo.

Kibice z pewnością zwrócą uwagę na biało-czerwoną koszulkę z orzełkiem, którą dumnie nosi Michał Strzelecki (Velotalent Team Sobótka). Najlepszy przed rokiem w Ostrołęce zawodnik w tym roku wygrał już 2 etapy podczas niemieckiego Internationale Cottbuser i przyjeżdża do Grudziądza jako jeden z głównych faworytów do końcowego triumfu. U jego boku pojawi się mocny zespół, który tworzą Szymon Wrona, Piotr StryjewskiMarcel Kożyczak i Jakub Abramek.

Solidną ekipę do boju posyła także słynny SMS Świdnica, którego barw będą bronili brązowy medalista zeszłorocznych Mistrzostw Polski w jeździe indywidualnej na czas Szymon Bęben czy solidni Kacper Kozak, Krystian Sztaba, Dawid Rutkowicz i Tomasz Listwoń.

Warto także wspomnieć, że mamy już za sobą pierwsze polskie wyścigi i na starcie znajdziemy zwycięzcę Ślężańskiego Mnicha Antoniego Biłyka oraz ósmego wówczas Wojciecha Płonkę i 10. Szymona Terleckiego (KK Tarnovia), zaś w szerokiej czołówce byli tacy kolarze jak Bartosz Łyżwa (Województwo Śląskie) Igor Kierejewski i Oskar Piasecki (KLTC Konin) czy Wiktor Staniewski (UKS TFP Jedynka Kórnik).

Tym, co jest bardzo charakterystyczne dla juniorskich imprez z pierwszej połowy roku jest to, że ciężko jednoznacznie wskazać faworytów. W nowej kategorii wiekowej niektórzy dopiero odsłaniają swój potencjał, inni ścigali się za rzadko w imprezach UCI by można było wysnuwać na ich tematy wnioski, a jeszcze inni często pomagali swoim liderom i np. tu mogą dostać swoją pierwszą szansę.

Mimo tego z zagranicznych ekip warto zwrócić uwagę na odnoszących w tym roku sukcesy na zachodzie reprezentantów Izraela takich jak Saar Idan, Itamar Malchi czy Roei Edinger, świetnie objeżdżonych Belgów z GMS Cycling Team Glabbeek, ścigającego się na co dzień dla młodzieżówki Decathlon AG2R Ron Rooni (Reprezentacja Estonii), Paul-Felix Petry (Reprezentacja Niemiec), a także na nieco bardziej egzotycznych kolarsko zawodników jak np. mistrz Gruzji Nika Piranishvili.

Transmisja

Każdy etap będzie relacjonowany na żywo za pośrednictwem platformy Youtube przez KP Sport.

Ceremonia otwarcia:

1. etap (środa, 15:00): Gruta – Łasin (102,7 km)

2. etap (czwartek, 15:00): Lisewo – Chełmża (99,5 km)

3. etap (piątek, 15:00): Świecie – Świecie (102,2 km)

4. etap (sobota, 8:30): Grudziądz – Grudziądz (85 km)

Lista startowa:

Dane dostarcza FirstCycling.com

W naszym serwisie przeczytają Państwo relacje ze wszystkich etapów, a także rozmowy z wybranymi zawodnikami. Choć mam świadomość, że kolarski świat żyje zbliżającym się Giro d’Italia to polecam każdemu choć na chwilę zajrzeć, czy to na żywo, czy też online na Międzynarodowy Wyścig Juniorów o Puchar Prezydenta Grudziądza, albowiem to zupełnie odmienne w swojej charakterystyce ściganie bywa nieraz równie ciekawe, jeśli nie ciekawsze niż największe wyścigi świata.

Ze słonecznego Grudziądza Jakub Jarosz

Delikatny kompromis – trasa Giro d’Italia 2024

1
Alpago / Giro d'Italia 2024 / RCS Sport

Przez szerokie bulwary Padu i szosę z widokiem na San Remo, niespokojne ziemie Neapolu i ustronne szczyty Abruzji, lśniące jeziora północy i ciche alpejskie doliny, aż po szczyt Stelvio i równie monumentalny Rzym. Trasa 107. edycji Giro d’Italia może sprawiać wrażenie niedoprawionej, jednak bliższym prawdy będzie stwierdzenie, że nigdy nie miała być gotowym przepisem, a jedynie bazą, na której uczestnicy wyścigu sami mają zbudować niezapomniany spektakl. W tym roku amore infinito to konieczny kompromis, którego celem jest stanie się częścią czegoś znacznie większego.

To za nim tęsknimy podczas zimowej przerwy, to o nim skrycie marzymy ekscytując się klasykami, kiedy najlepsi specjaliści od wyścigów wieloetapowych po cichu szlifują formę na Teneryfie. Bo pierwszy wielki tour sezonu to zjawisko daleko wykraczające poza sportowe wydarzenie. To żarliwa, zaraźliwa i kompletnie pozbawiona organizacji pasja włoskich tifosi, która u zarania miała jednoczyć wbrew wszelkim podziałom i jednoczy po dziś dzień. To najnowocześniejszy z największych wyścigów etapowych, który jako pierwszy potrafił wyciągnąć rękę do przeciętnego kibica i stworzyć spójną medialną oprawę, idealnie wpisującą się w rytm naszego życia. Wreszcie to angażująca narracja rozpisana na wszystkie zmysły, która bezbłędnie przenika przez systemowe bariery i dociera to tego miejsca, które jest źródłem podejmowania większości nieracjonalnych decyzji.

I kiedy poczuliśmy się już całkiem komfortowo w przekonaniu, że wszystko o nim wiemy i że Giro d’Italia nie byłoby dłużej sobą bez tego zdumiewającego koktajlu brutalności, przesady i kiczu, organizatorzy imprezy udowadniają, że bardziej kameralne podejście do konstruowania ostatnich edycji wyścigu nie było chwilowym kaprysem. Włoski wielki tour dojrzewa na naszych oczach jak najdoskonalsze wino, zupełnie odstawiając ekstrema i kierując się przesłaniem, że tym razem to kolarze mają stworzyć niezapomniany spektakl.

Jeśli drogę w poprzedniej edycji imprezy wyznaczał główny grzbiet Apeninów, klucz do tegorocznej odsłony włoskiego wielkiego touru nie leży w geografii, ale filozofii tworzenia całej trasy – jest nim umiar. Etapy są krótsze niż zwykle, decydujące podjazdy łagodniejsze, a rola sporadycznie pojawiających się ikon Giro d’Italia sprowadzona została do cameo. Nie jest to wyścig, który wbrew siłom natury trzeba przetrwać i przecierpieć, ale zachęta do celebrowania radosnego, uwolnionego od zachowawczych rozwiązań taktycznych kolarstwa.

Co dokładniej wyróżnia 107. edycję Giro d’Italia?

Delikatność

Czyli wspomniany już umiar. Wyraźnie krótsze odcinki, relatywnie łatwe finisze na podjazdach, nieskomplikowane technicznie końcówki dedykowane sprinterom i niewiele posiadających większy ciężar gatunkowy zjazdów łącznie tworzą obraz wyścigu, który jest delikatny i możliwie bezpieczny. Jeśli Superga, Mortirolo i Stelvio, to od najłatwiejszej strony i we wczesnej fazie rozgrywania etapu. Jeśli toskańskie białe drogi, to w wymiarze symbolicznym i z pominięciem najbardziej wymagających sektorów. Jeśli znana z Mediolan-San Remo Via Aurelia, to tylko do pierwszego z trzech Capi.

Ten medal ma oczywiście drugą stronę, ponieważ otwarta trasa tegorocznego włoskiego wielkiego touru pozostawia naprawdę mnóstwo miejsca kreatywności. Zamiast budzić respekt czy lęk, zachęca do wzięcia wyścigu we własne ręce i wyczarowania czegoś wyjątkowego na sposób znany z wyścigów jednodniowych – pod tym względem przypomina pierwszą z wygranych przez Tadeja Pogačara edycji Wielkiej Pętli.

Podporządkowanie wyższemu celowi

Trudno dłużej ukrywać, że drugim kluczem do tegorocznego Giro d’Italia jest właśnie Tadej Pogačar. Organizatorzy wyścigu podjęli cały szereg kroków mających zachęcić Słoweńca do udziału w imprezie i namaścili go na swoją gwiazdę na sposób, który jest pewnym nietaktem w stosunku do jego bezpośrednich rywali. Włodarze włoskiego wielkiego touru od początku zdawali sobie sprawę, że nawet obietnica zwycięstwa na tym etapie kariery nie wystarczy ani Pogacarowi, ani sponsorom jego ekipy, a zaproponowana na ten sezon trasa była (ostatecznie skuteczną) próbą rozwiązania tego problemu. Nie tylko doskonale kamufluje ona luki w pancerzu tego fenomenalnego kolarza i od pierwszego dnia umożliwi mu ściganie się w sposób, który kocha on najbardziej, ale pozwala wierzyć, że dublet Giro-Tour jest możliwy.

Słoweniec uwierzył, a fakt, że w następstwie zaczęły sprzyjać temu pozostałe gwiazdy, daje do myślenia.

Oddanie najnowszym miłostkom

Bez Italii nie byłoby światowej mody, a wyraźnym kilkuletnim trendom podlega też trasa włoskiego wielkiego touru. Pod tym względem ten rok bardziej przypomina zamknięcie pewnego cyklu niż wkroczenie w nową erę, w związku z czym peleton ponownie zagości między innymi w Neapolu, Apeninie Abruzyjskim, nad Gardą i w Rzymie.

107. edycja Giro d’Italia w liczbach to:

8 klasycznych etapów sprinterskich
2 etapy jazdy indywidualnej na czas (łącznie 71,6 kilometra)
3 odcinki dedykowane specjalistom od wyścigów jednodniowych
8 górskich etapów (włączywszy średnie góry)
6 finiszy na podjeździe (Oropa, Prati di Tivo, Bocca della Selva, Mottolino, Monte Pana, Passo Brocon)

Giro d’Italia 2024: Trasa

Etap 1, 4 maja: Venaria Reale > Turyn (136 km | 1854 m przewyższenia)

Tegoroczna edycja Giro d’Italia rozpocznie się krótką i niewątpliwie dynamiczną przejażdżką po okalających Turyn wzgórzach, z których wykonywane są najbardziej charakterystyczne panoramy miasta z Padem i Alpami w tle. W menu dnia znajdują się pokonywana od łatwiejszej strony Superga (8,2 km, śr. 4,3%), Colle della Maddalena (6,8 km, śr. 7,0%) i poprawka wokół parku San Vito (1,4 km, śr. 9,8%), które wraz z pomniejszymi trudnościami złożą się na 1854 metry przewyższenia na dystansie 136 kilometrów.

Na papierze to nie tak wiele, ale już rozmieszczenie tych podjazdów (ostatni 2,9 km od mety nad Padem) i charakterystyka dróg – na wielu odcinkach krętych i wąskich – upodabnia ten etap do listu miłosnego do Tadeja Pogačara. Będzie to wiedział zarówno faworyzowany Słoweniec, jak i każdy z pozostałych 175 kolarzy stających na starcie włoskiego wielkiego touru.

Etap 2, 5 maja: San Francesco al Campo > Santuario di Oropa (150 km | 2250 m)

Pierwszy finisz na podjeździe, okraszony nieuniknionymi nawiązaniami do problematycznej legendy Marco Pantaniego, czeka uczestników Giro d’Italia już drugiego dnia rywalizacji. W niedzielę peleton przemierzy 150-kilometrową trasę wiodącą na północny wschód od stolicy Piemontu, która zahaczy między innymi o zaprojektowaną przez włoskiego projektanta mody Oasi Zegna.

Podczas gdy o wynikach sobotniego odcinka zadecydować mogły umiejętności wyniesione z wyścigów jednodniowych, końcówka 2. etapu z klasycznym podjazdem do Santuario di Oropa (11,8 km, śr. 6,2%) ustali wstępną hierarchię liderów tegorocznego Giro.

Etap 3, 6 maja: Novara > Fossano (165 km | 831 m)

Pętlę po Piemoncie, tym razem w jego najbardziej płaskim wydaniu, zamknie odcinek z Novary do Fossano. Na dystansie 165 kilometrów uczestnicy wyścigu pokonają zaledwie 831 metrów przewyższenia, co wskazuje na pierwszy pojedynek sprinterów, przy czym warto zwrócić uwagę na krótkie wzniesienie ze szczytem 3000 metrów od linii mety. Na pewno będzie ono miało wpływ na charakter poniedziałkowej końcówki.

Etap 4, 7 maja: Acqui Terme > Andora (187 km | 2079 m)

Terme w nazwie słusznie wskazuje na pierwsze spotkanie z Apeninami, ale Andora jest już bardzo myląca. W ramach 4. etapu peleton włoskiego wielkiego touru przemierzać będzie Ligurię, w okolicach półmetka osiągając wyraźną dominantę w postaci podjazdu pod Colle del Melogno (8,9 km, śr. 4,3%).

Swój prawdziwy charakter wtorkowy odcinek ujawni jednak dopiero po 130 kilometrach, kiedy na wysokości Savony peleton wjedzie na doskonale znaną z Mediolan-San Remo nadmorską szosę Via Aurelia. Rywalizację tego dnia zwieńczy wspinaczka na pierwszy z trzech Capi – Capo Mele (1,8 km, śr. 4,4%), po zjeździe z którego zlokalizowana jest meta.

Etap 5, 8 maja: Genua > Lukka (176 km | 2180 m)

W środę na tapecie znajdą się wschodnia część Ligurii, Toskania i wiele punktów na mapie, które kojarzyć się będą zarówno z kilkoma poprzednimi edycjami Giro, jak i najbardziej klasycznymi odcinkami Tirreno-Adriatico. Pomimo konieczności pokonania 2180 metrów przewyższenia na dystansie 176 kilometrów, peleton zanadto nie oddali się od morza, a płaska końcówka wskazuje na pojedynek sprinterów w Lukce.

Etap 6, 9 maja: Viareggio > Rapolano Terme (177 km | 1858 m)

Uczestnicy tegorocznego Giro d’Italia pozostaną w Toskanii nieco dłużej, a w ramach 9. odcinka imprezy przyjdzie im się zmierzyć z jej białymi drogami. W porównaniu do poprzednich wizyt włoskiego wielkiego touru w okolicach Sieny, tym razem sektorów sterrati będzie relatywnie niewiele: tylko 11,6 kilometra na 177 kilometrach etapu. Jeśli jednak ktoś będzie chciał za ich sprawą zrobić różnicę, z pewnością da radę – tym bardziej, że druga część wytyczonej na czwartek trasy z Viareggio do Rapolano Terme jest bardzo kręta i pagórkowata.

Etap 7 (ITT), 10 maja: Foligno > Perugia (40,6 km | 404 m)

Pierwszy z dwóch etapów jazdy indywidualnej na czas tej edycji Giro to małe mistrzostwo świata w budowaniu suspensu, bo chociaż na przeszło 40-kilometrowej trasie z Foligno do Perugii umieszczone zostały dwa punkty pomiaru czasu, żaden z nich prawdopodobnie nie wskaże piątkowego zwycięzcy. Obydwa umieszczone zostały bowiem w zupełnie płaskim terenie, podczas gdy rywalizację zwieńczy 6-kilometrowa wspinaczka, w ramach której kolarze zmierzą się z nachyleniem miejscami znacznie przekraczającym 10% (max. 16%).

Etap 8, 11 maja: Spoleto > Prati di Tivo (153 km | 3823 m)

Chociaż w pierwszym tygodniu włoskiego wielkiego touru nie brakuje atrakcji, pierwszy “prawdziwy” górski etap rozegrany zostanie dopiero w drugą sobotę imprezy, kiedy to peleton trawersować będzie grzbietem Apeninów w Perugii i Abruzji. Wspinaczka od samego startu daje spore nadzieje uciekinierom, a finisz w ustronnej stacji narciarskiej Prati di Tivo (14,7 km, śr. 7,0%) obiecuje widoki na położony nieopodal masyw Gran Sasso d’Italia.

Tego dnia uczestnicy wyścigu pokonają 153 kilometry i 3823 metry przewyższenia.

Etap 9, 12 maja: Avezzano > Neapol (206 km | 1584 m)

W poprzednich dekadach ścieżki Giro d’Italia i Neapolu przecinały się niezwykle rzadko, ale od kilku lat ten wyścig i to miasto po prostu nie mogą bez siebie żyć. Na tle etapów z metą w stolicy Kampanii rozgrywanych w poprzednich sezonach, tegoroczny odcinek nie obfituje w fajerwerki, choć peleton kolejny raz przejedzie przez skrywające jeden z najgroźniejszych superwulkanów Campi Flegrei.

Dystans 206 kilometrów czyni niedzielny etap drugim najdłuższym tej edycji włoskiego wielkiego touru, podczas gdy przewyższenie o wartości 1584 metrów wskazuje na finisz z dużego peletonu.

Etap 10, 14 maja: Pompeje > Cusano Mutri/ Bocca della Selva (141 km | 2952 m)

Po dniu przerwy peleton Giro wyruszy z Pompejów, które wyznaczają najdalej wysunięty na południe punkt na mapie tegorocznego wyścigu, i wróci w Apeniny. Łagodna natura pokonywanych na 141-kilometrowej trasie podjazdów może wskazywać na uciekinierów, chociaż płaskie 50 kilometrów otwierające ten etap utrudni wyłonienie odpowiedniej grupy. Odcinek zamknie wspinaczka na Bocca della Selva (18,0 km, śr. 5,6%).

Etap 11, 15 maja: Foiano di val Fortore > Francavilla al Mare (203 km | 1886 m)

Środowy odcinek z Foiano di val Fortore do Francavilla al Mare nie próbuje ukrywać swojego przelotowego charakteru, a jego główną rolą jest przesunięcie miejsca akcji na wybrzeże Adriatyku. Pomimo umiarkowanej porcji wspinaczki w początkowej fazie rywalizacji, po pokonaniu 203 kilometrów finiszować powinni sprinterzy.

Etap 12, 16 maja: Martinsicuro > Fano (183 km | 2134 m)

Podczas 12. odcinka włoski wielki tour odda cześć Tirreno-Adriatico, nie stroniąc od wąskich uliczek i stromych ścianek w często odwiedzanym przez wiosenną etapówkę terenie. W zależności od wcześniejszych zdarzeń losowych, ogólnego morale peletonu i pogody, to może być dzień dla harcowników lub liczących na sprint ze zredukowanej grupy klasykowców, choć z Pogačarem w wyścigu nikt i nigdy nie będzie zupełnie bezpieczny.

W czwartek uczestnicy imprezy pokonają 183 kilometry i 2134 metry przewyższenia, a płaską końcówkę zaliczyć można do technicznych.

Etap 13, 17 maja: Riccione > Cento (179 km | 200 m)

Nizina Padańska wita. Nie ma bardziej sprinterskich etapów niż ten.

Etap 14 (ITT), 18 maja: Castiglione delle Stiviere > Desenzano del Garda (31,0 km | 242 m)

Jezioro Garda to kolejne z miejsc, które regularnie powracają na mapę pierwszego wielkiego touru kolarskiego kalendarza. W tegorocznej odsłonie będzie to jazda indywidualna na czas u jego południowego brzegu, w ramach której na dystansie 31 kilometrów zawodnicy pokonają skromne 242 metry przewyższenia. W przeciwieństwie do pierwszego starcia z tykającym zegarem będzie więc płasko, choć za sprawą wąskich i dość krętych szos obok czystej mocy liczyć powinna się technika.

Meta zlokalizowana została w Desenzano del Garda, ale realizator transmisji najprawdopodobniej skupi się na unikalnie położonym Sirmione.

Etap 15, 19 maja: Manerba del Garda > Livigno/ Mottolino (222 km | 5711 m)

Środkową fazę rywalizacji w 107. edycji Giro d’Italia zamknie odcinek, któremu charakterem zdecydowanie bliżej do tapponi typowych dla ostatniego tygodnia włoskiego wielkiego touru. Niedzielny etap znad Gardy do Livigno będzie najdłuższym i zawierającym najwięcej wspinaczki w całym wyścigu, licząc 222 kilometry i potężne 5711 metrów przewyższenia.

Po rozgrzewce w niższych partiach gór oddzielających Gardę od Iseo, właściwą część rywalizacji wyznaczy Passo del Mortirolo (12,6 km, śr. 7,6%). Podjazd ten, choć ikoniczny, został włączony do trasy tego odcinka niejako w zastępstwie, a pokonywanie go od łatwiejszej strony (Monno) implikuje dwie rzeczy: możliwość dłuższego sycenia się najpiękniejszą częścią cichej Val Camonica oraz znacznie trudniejszy zjazd, szczególnie w niepogodę.

Wybór Passo di Foscagno (14,6 km, śr. 6,5%) i Mottolino (4,7 km, śr. 7,3%) na finał tak znaczącego etapu może dziwić, ale to już część machiny promocyjnej związanej z Zimowymi Igrzyskami Milano-Cortina 2026.

Etap 16, 21 maja: Livigno > Santa Cristina Valgardena/ Monte Pana (202 km | 4244 m)

Po dniu przerwy w samym sercu Alp powrót na szosę może być bolesny – tym bardziej, że aby startując z Livigno wspiąć się jeszcze wyżej, celować trzeba w sam dach tegorocznego Giro d’Italia, Passo dello Stelvio (19,6 km, śr. 7,5%). Pokonywany na samym początku 202-kilometrowego etapu i w dodatku od strony Bormio, Stelvio potraktowany został przez organizatorów włoskiego wielkiego touru jak ścieżka amatorska, jednak ma to swoje uzasadnienie: ewentualna konieczność usunięcia go z trasy nie wpłynie ani na charakter wtorkowego odcinka, ani jego znaczenie in the grand scheme of things.

Dalsza część tego etapu to mozolny przejazd dolinami Adygi i Isarco (ponad 100 kilometrów) oraz finał już w Dolomitach, serią podjazdów w Val Gardena: Passo di Pinei (23,3 km, śr. 4,7%) i Monte Pana (6,5 km, śr. 6,1%). Całość rysuje się jako jeden z lepszych dni dla ucieczki.

Etap 17, 22 maja: Selva di Val Gardena > Passo Brocon (154 km | 4141 m)

Aby tradycji stało się zadość, swój “królewski” etap Giro muszą mieć także Dolomity, chociaż jego przebieg wpisuje się w ogólną charakterystykę tegorocznej edycji imprezy: ikoniczne podjazdy są jedynie ozdobą, podczas gdy kluczowe role przypadają mniej znanym wzniesieniom.

W ramach środowego odcinka z Selva di Val Gardena na Passo Brocon, uczestnicy wyścigu pokonają 154 kilometry i 4141 metrów przewyższenia, w pierwszej części rywalizacji wspinając się na relatywnie łatwe Passo Sella (8,9 km, śr. 7,4%) i Passo Rolle (19,8 km, śr. 4,8%).

Finał na Passo Brocon zapowiada się już ciekawiej – tym bardziej, że kiedy ostatni raz peleton Giro d’Italia gościł w tych stronach, triumfował niezapomniany Charly Gaul. Podjazd pokonany zostanie w dwóch wariantach: najpierw od wschodu (13,3 km, śr. 6,5%), a następnie od południowego zachodu (11,8 km, śr. 6,6%).

Etap 18, 23 maja: Fiera di Primiero > Padwa (166 km | 800 m)

Etap dla sprinterów, który w rzeczywistości posłużyć ma przede wszystkim jako dzień przerwy dla liderów na klasyfikację generalną w wypakowanym atrakcjami ostatnim tygodniu. Przemierzając płaskie krainy prosecco, uczestnicy wyścigu pokonają 166 kilometrów i 800 metrów przewyższenia, a finał rozegra się w uniwersyteckiej Padwie.

Etap 19, 24 maja: Mortegliano > Sappada (164 km | 3258 m)

Na ostatni piątek przypada etap liczący 164 kilometry i 3258 metrów przewyższenia, który składa się z dwóch części. W pierwszej peleton przemierzać będzie równiny Friuli, w górę biegu Tagliamento aż do Tolmezzo. Finał na terenie historycznego regionu Cadore to wspinaczka na Passo Duron (4,4 km, śr. 9,7%), Sella Valcalda (6,5 km, śr. 5,9%) i do stacji narciarskiej Sappada (8,3 km, śr. 4,8%), zaliczanej do ciekawej inicjatywy “I Borghi più belli d’Italia” (najpiękniejszych włoskich miasteczek).

Etap 20, 25 maja: Alpago > Bassano del Grappa (184 km | 4312 m)

Ten etap jest dla Giro d’Italia tym, czym dla futbolu amerykańskiego jest hail mary. Daje on dość miejsca, w dodatku w spektakularnych okolicznościach przyrody, by rzucić wszystko na szalę i odwrócić losy klasyfikacji generalnej. Prawdopodobieństwo powodzenia jest niewielkie, ale jeśli się uda, miejsce na kartach historii obok Chrisa Froome’a i jego Colle delle Finestre jest w zasadzie gwarantowane.

W sobotę uczestnicy włoskiego wielkiego touru zmierzą się z trasą, która liczy 184 kilometry i 4312 metrów przewyższenia. Po starcie znad jeziora Santa Croce w prowincji Belluno, peleton ponownie przejedzie przez winnice Valdobbiadene, by w drugiej części etapu dwukrotnie zmierzyć się z podjazdem pod Monte Grappa (18,1 km, śr. 8,1%). Równie istotny może okazać się miejscami techniczny zjazd, który prowadzi na metę w Bassano del Grappa.

Etap 21, 26 maja: Rzym > Rzym (126 km | 692 m)

Podobnie jak przed rokiem, trzytygodniowa rywalizacja na włoskich szosach zakończy się w Rzymie. Oznacza to, że ostatnie słowo w 107. edycji Giro d’Italia należeć będzie do sprinterów, którzy zmierzą się na wypełnionych tifosi i przygodnymi turystami ulicach Wiecznego Miasta.

126-kilometrowy etap ze startem i metą w Rzymie to w pierwszej części typowa parada, po której rywalizacja nabierze rumieńców na ośmiokrotnie pokonywanej rundzie o długości 9,5 kilometra.

Już w kolejnych dniach zapraszamy na kolejne zapowiedzi Giro d’Italia 2024: faworytów klasyfikacji generalnej wyścigu i omówienie klasyfikacji pobocznych.

La Vuelta Femenina 2024: Marianne Vos z bezapelacyjnym zwycięstwem

Foto: La Vuelta Femenina / Sprint Cycling

Marianne Vos (Visma | Lease a Bike) wygrała po finiszu z mocno zredukowanego przez kraksę peletonu trzeci etap La Vuelta Femenina 2024. Liderką pozostała Blanka Vas (Team SD Worx – Protime). 

Trzeci etap kobiecej Vuelty prowadził z Lucena del Cid do Teruel i liczył 130 kilometrów. Na pagórkowatej trasie była jedna górska i jedna lotna premia.

Do dzisiejszego etapu nie przystąpiły: Anna Henderson (Team Visma | Lease a Bike), Marta Cavalli (FDJ – SUEZ), Clara Emond (EF Education-Cannondale) i Sabrina Stultiens (VolkerWessels Women’s Pro Cycling Team).

W pierwszą ucieczkę zabrała się Mireia Benito (AG Insurance – Soudal Team). Hiszpanka dość szybko wypracowała sobie minutę przewagi. Po 30 kilometrach w pogoń zabrały się Mischa Bredewold (SD Worx-Protime), Brodie Chapman (Lidl-Trek), Eva van Agt (Visma | Lease a Bike), Amber Kraak (FDJ-SUEZ), Yara Kastelijn (Fenix-Deceuninck) oraz Thalita de Jong (Lotto-dstny Ladies). Jednak ta szóstka została skasowana przez peleton.

Samotnie jadąca Hiszpanka sukcesywnie powiększała swoją przewagę. Podczas pokonywania Alto Fuente de Rubielos (5.9 km długości; średnie nachylenie 6.4%) Benito wypracowała sobie nawet pięć minut nad peletonem.

Natomiast w peletonie zaczęły odpadać pojedyncze zawodniczki, w tym Elizabeth Deignan (Lidl – Trek). Premię górską wygrała oczywiście zawodniczka AG Insurance – Soudal Team, a druga była Karlijn Swinkels (UAE Team ADQ) i powiększyła swoją przewagę w tej klasyfikacji.

Po tej premii trasa nadal wznosiła się w górę, choć nie było już oznaczonych podjazdów. Z peletonu na kontrę zdecydowała się Grace Brown (FDJ – SUEZ). Jej atak spowodował, że w dużej grupie tempo znacznie wzniosło.

Na lotnej premii w Mora de Rubielos sześć sekund wywalczyła Benito, cztery Brown, a dwie liderka wyścigu Blanka Vas. Brown odpuściła samotną pogoń, a peleton na 35 kilometrów przed metą notował ponad trzy minuty straty.

Niestety w peletonie mieliśmy kraksę, w której ucierpiały Teniel Campbell (Liv AlUla Jayco), Daniek Hengeveld (Team dsm-firmenich PostNL) i Natalie Grinczer (Roland). Grinczer niestety została zabrana do szpitala. Tempo w grupie dyktowały głównie zawodniczki Team Visma | Lease a Bike.

Coraz bardziej zmęczona Benito mimo ogromnych ambicji została doścignięta na osiem kilometrów przed metą. Niestety spora kraksa podzieliła peleton na 2700 metrów przed metą (już w strefie ochronnej).

O zwycięstwie zadecydował sprint z mocno zredukowanej, która liczyła niespełna 30 zawodniczek. Zdecydowanie najszybsza okazała się Marianne Vos (Visma | Lease a Bike). To jej 252 zwycięstwo w szosowej karierze.

Kolejne miejsca zajęły Charlotte Kool (Team dsm-firmenich PostNL) i Olivia Baril (Movistar Team).

Wyniki trzeciego etapu La Vuelta Femenina 2024:

Results powered by FirstCycling.com

 

Giro d’Italia 2024: Tim Merlier na czele Soudal – Quick Step

fot. Cofidis

Na starcie Giro d’Italia zobaczymy śmietankę najlepszych sprinterów świata. Wśród nich znajdzie się Tim Merlier, który będzie liderem silnego składu Soudal – Quick Step. 

W przeciwieństwie do ostatnich sezonów, ekipa Soudal – Quick Step nie postawi na Remco Evenepoela w Giro d’Italia. Młody Belg spróbuje swoich sił w Tour de France – w La Corsa Rosa szansę na dobry wynik dostanie natomiast Tim Merlier, który w końcu zadebiutuje w wielkim tourze w barwach Soudal – Quick Step.

Belg jest jednym z najlepszych sprinterów świata, co udowadniał między innymi triumfami na etapach UAE Tour czy w Scheldeprijs. Nie powinno więc dziwić, że sporą część składu utworzą pomocnicy Merliera, mający zadbać o jego komfort w sprinterskich końcówkach. W mocnym pociągu Soudal – Quick Step znajdą się między innymi Josef Cerny, Luke Lamperti oraz Bert Van Lerberghe, będący ostatnim rozprowadzającym Tima Merliera.

Drużyna Patricka Lefevere’a postawiła na sprinty, jednak nie odpuszcza też walki o zwycięstwa na trudniejszych etapach. W tym celu na wyścig powołani zostali Julian Alaphilippe, który wydaje się wracać do dawnej dyspozycji, Mauri Vansevenant, a także Jan Hirt, który przed dwoma laty zajął 6. miejsce w klasyfikacji generalnej Giro d’Italia.

Skład Soudal – Quick Step na Giro d’Italia: Tim Merlier, Julian Alaphilippe, Jan Hirt, Mauri Vansevenant, Pieter Serry, Bert Van Lerberghe, Luke Lamperti, Josef Cerny.

Dobra jazda Marcelego Bogusławskiego w Tour de Bretagne

1
fot. Dariusz Krzywański / DkpCycling&Life

Ścigający się w barwach Alpecin-Deceuninck Development Team Marceli Bogusławski z dobrej strony pokazuje się na etapach Tour de Bretagne. Po dobrych finiszach z peletonu, Polak zakończył ostatnie dwa odcinki w czołowej dziesiątce.

We Francji trwa jedna z najdłuższych etapówek drugiej kategorii UCI – Tour de Bretagne. Francuskie zmagania cieszą się sporym prestiżem i rokrocznie przyciągają na start czołowe ekipy kontynentalne, w tym drużyny rozwojowe zespołów World Team.

Na tegorocznej liście startowej znalazły się między innymi młodzieżówki takich drużyn, jak Arkea-B&B Hotels, Astana Qazaqstan Team, Decathlon AG2R La Mondiale, Team dsm-firmenich PostNL, Groupama-FDJ, Team Jayco AlUla, Lidl-Trek, Soudal – Quick Step, Visma | Lease a Bike, Lotto Dstny czy Alpecin-Deceuninck.

W składzie ostatniej z wymienionych drużyn znalazł się Marceli Bogusławski. Dynamiczny Polak szczególnie dobrze poradził sobie na piątym i szóstym etapie wyścigu, poprowadzonych po pofałdowanym terenie. Wczorajszy odcinek padł łupem ucieczki, która dojechała do mety tuż przed peletonem. Po zwycięstwo sięgnął Matys Grisel (Lotto Dstny Development Team), a sprinterzy powalczyli o 9. miejsce.

Zajął je Marceli Bogusławski, który najszybciej finiszował z dużej grupy. Dziś do głosu doszli sprinterzy, spośród których triumfował Antonin Souchon (VC Pays de Loudeac), wyprzedzając Matysa Grisela oraz Zeno Moonena (Wanty-ReUz-Technord). W zaciętym finiszu Marceli Bogusławski uplasował się na 6. pozycji.

Francuski wyścig zakończy się jutro, pagórkowatym etapem z metą na ściance w Dinan. W koszulce lidera do rywalizacji przystąpi Jakob Soderqvist z Lidl-Trek Future Racing.

Giro d’Italia 2024: Tadej Pogačar i Rafał Majka w składzie UAE Team Emirates

fot. Liège-Bastogne-Liège / A.S.O. / Gaëtan Flamme

Nie powinno być żadnym zaskoczeniem, że jedną z najmocniejszych ekip na starcie tegorocznego Giro d’Italia będzie UAE Team Emirates. Na czele drużyny stanie Tadej Pogačar, główny faworyt do zdobycia maglia rosa. W składzie znalazł się również Rafał Majka.

Ekipa UAE Team Emirates zaprezentowała skład na Giro d’Italia, któremu – zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami – przewodzi Tadej Pogačar. Słoweniec zdecydował się na połączenie startów w La Corsa Rosa i Tour de France. W oby wyścigach zamierza powalczyć o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej.

Od początku sezonu kolarz UAE Team Emirates pokazywał się z rewelacyjnej strony, wygrywając Strade Bianche, klasyfikację generalną i cztery etapy Volta Ciclista a Catalunya, a także Liege-Bastogne-Liege. Ze względu na wyzwanie związane z dubletem, program startów Słoweńca uległ zmianie – ściga się on mniej, ale w każdym z wyścigów chce być gotowy na 100% swoich możliwości.

Tyczy się to również Giro d’Italia, gdzie będzie zdecydowanym faworytem do zwycięstwa w klasyfikacji generalnej. We Włoszech Tadej Pogačar będzie mógł liczyć na pomoc bardzo mocnego składu, w którym znalazł się Rafał Majka.

Ostatnim startem Polaka przed zbliżającym się wielkim tourem była niedawna Vuelta Asturias, gdzie uplasował się na drugiej pozycji w klasyfikacji generalnej. Dla doświadczonego Majki będzie to szóste Giro d’Italia w zawodowej karierze. Czterokrotnie plasował się w czołowej „10” tego wyścigu, jednak wciąż czeka na pierwsze etapowe zwycięstwo.

– Przygotowania do Giro poszły nam bardzo dobrze. Nie ścigałem się w tym roku dużo, mam w nogach tylko 10 dni wyścigowych, więc czuję się świeży i gotowy do pierwszego Giro. To wyścig, o którego przejechaniu marzyłem od dłuższego czasu i czuję, że teraz nadszedł odpowiedni moment, by w nim wystartować. Ścigałem się we Włoszech, gdy byłem młodszy i był to bardzo ważny kraj w mojej kolarskiej podróży. To jedno z moich ulubionych miejsc do jazdy na rowerze, kocham też kulturę i oczywiście jedzenie. Mam nadzieję, że ten miesiąc będzie wyjątkowy

– powiedział Tadej Pogačar przed Giro d’Italia.

Nadrzędnym celem UAE Team Emirates jest oczywiście zwycięstwo w klasyfikacji generalnej. Ekipa zamierza również powalczyć na sprinterskich etapach – liderem w finiszach z grupy będzie Juan Sebastian Molano.

Skład uzupełnią Mikkel Bjerg, Felix Großschartner, Vegard Stake Laengen, Domen Novak i Rui Oliveira. Giro d’Italia rozpocznie się w najbliższą sobotę i potrwa trzy tygodnie.

Giro d’Italia 2024: Stanisław Aniołkowski powalczy w sprintach

fot. Cofidis

Francuski Cofidis zaprezentował skład na pierwszy wielki tour sezonu – Giro d’Italia. Liderem drużyny na sprinty będzie Stanisław Aniołkowski, który zadebiutuje w trzytygodniowym wyścigu.

Polski sprinter Stanisław Aniołkowski w tym roku wskoczył na poziom World Tour, podpisując kontrakt z Cofidisem. W barwach francuskiej drużyny zadebiutuje w wielkim tourze – Polak znalazł się w składzie ekipy na Giro d’Italia, które rozpocznie się już w najbliższą sobotę w Turynie.

Jak poinformowała ekipa w komunikacie prasowym, Stanisław Aniołkowski będzie jednym z liderów na sprinty z dużej grupy.

– Naszym głównym celem jest zrobić wszystko, by wywalczyć zwycięstwo etapowe. Możliwe, że po pierwszych dwóch odcinkach wyklaruje się czołówka klasyfikacji generalnej, co stworzy pewne możliwości. Musimy podejść do każdego etapu, jak do osobnego wyścigu. Benjamin Thomas powalczy w czasówkach, Stanisław Aniołkowski i Stefano Oldani w sprintach z dużej grupy

– powiedział Roberto Damiani, dyrektor sportowy Cofidisu.

W ostatnich miesiącach Stanisław Aniołkowski ścigał się głównie na szczeblu World Tour. W etapowych wyścigach – UAE Tour i Tirreno-Adriatico – zajmował wysokie pozycje na pojedynczych etapach, a następnie brał udział w kampanii klasyków, startując między innymi w Ronde van Vlaanderen czy Paryż-Roubaix.

Ośmioosobowy skład Cofidisu uzupełnią Stefano Oldani, Nicolas Debeaumarche, Thomas Champion, Ruben Fernandez, Simon Geschke, Benjamin Thomas i Harrison Wood.

Najnowsze artykuły

Tour de Hongrie 2024: Ostatni pojedynek Petera Sagana i Marka Cavendisha?

Niewiele ponad tydzień pozostał do startu Tour de Hongrie, który odbędzie się w dniach 8-12 maja. Biorąc pod uwagę fakt, iż w trakcie Giro...

Polecane artykuły

Nacer Bouhanni i Arkéa - B&B Hotels pozywają organizatorów Tour of Türkiye

Na ponad 7 milionów euro pozwani zostali organizatorzy Tour of Türkiye w związku z kraksą, do której doszło podczas tego wyścigu w 2022 roku. Jak donosi L'Equipe ...