fot. Giro d'Italia

Patrick Lefevere ma ostatnio naprawdę ciekawą serię w swoich cotygodniowych felietonach publikowanych na łamach Het Nieuwsblad. Szef Soudal Quick-Step tym razem opowiedział o swoim drobnym konflikcie z RCS Sport, czyli organizatorem Giro d’Italia. Ten dotyczył udziału Remco Evenepoela w zeszłorocznej edycji.

Spór na linii Patrick Lefevere – RCS Sport dotychczas nie był przez nikogo wyciągany publicznie. Jak się jednak okazuje zakulisowo trwał pewien drobny konflikt, który dotyczył opłaty startowej za udział Remco Evenepoela w zeszłorocznej edycji Giro d’Italia. Jak się okazuje organizatorzy włoskiej trzytygodniówki zaoferowali belgijskiej ekipie pewne pieniądze za udział Belga w ich wyścigu, a potem ich nie wypłacili tłumacząc się, że ten go nie ukończył. Sytuację tę obszernie wytłumaczył teraz Patrick Lefevere.

Dla Remco Giro to oczywiście niedokończona sprawa, po tym jak musiał zrezygnować w zeszłym roku z powodu covida. Jak wiemy, organizatorzy – słusznie – oskarżyli nas wówczas o to, że nie poinformowaliśmy ich osobiście, że Remco nie może kontynuować jazdy. To było bardzo emocjonalne i bardzo włoskie. Według dyrektora generalnego RCS, Mauro Vegniego, różowa koszulka odeszła jak un ladro nella notte – złodziej w nocy. W efekcie jeszcze kilka miesięcy temu toczył się na ten temat spór finansowy z RCS. Ponieważ Remco nie ukończył Giro, nie chcieli nam zapłacić uzgodnionej opłaty startowej. Myślałem, że to nonsens, ponieważ słowo „pieniądze na start” mówi wszystko – to pieniądze na start. Nie chcę być w tej kwestii zbyt cyniczny, ale nikt nie może twierdzić, że Remco nie odegrał swojej roli chłopca z plakatów podczas Giro, biorąc na siebie filmy promocyjne czy wywiady przed i w trakcie wyścigu

— napisał w swoim felietonie Patrick Lefevere.

O jakiej kwocie mowa? Tego szef Soudal Quick-Step nie chce ujawnić wprost, ale jednocześnie przyznaje, że wystarczyłoby to na zatrudnienie dodatkowego zawodnika do jego ekipy. Można zatem spodziewać się, że chodziło o 50-100 tysięcy euro, czyli minimalną pensję oraz pewne koszty związane z utrzymaniem kolarza już w trakcie sezonu.

Remco otworzył przecież wyścig w rewelacyjny sposób od wygranej w jeździe na czas. To nie jest zatem tak, że Remco po prostu sobie odpuścił, on musiał się wycofać. Jednocześnie opłaty startowe nie są wielkimi sumami, ale nie zdradzę tajemnicy, gdy powiem, że w ekipie kolarskiej każdy grosz się przyda. Aby podać rząd wielkości – pieniądze za Remco w Giro, a w praktyce suma za pakiet wyścigów RCS, mogły zapewnić, że wystarczy nam budżetu na dodatkowego zawodnika. Ostatecznie RCS zawarło coś w rodzaju polubownego rozwiązania – jeśli Remco ponownie pojedzie ponownie Giro to zapłacą nam także zaległą kwotę. To rozwiązanie, na które mogliśmy przystać

— zakończył Patrick Lefevere.

Wypowiedź 69-letniego Belga przypomina o temacie, o którym nie mówi się głośno na co dzień – tym jak organizatorzy walczą o obecność gwiazd na swoich wyścigach i odwrotnie – o tym, że za dzikie karty trzeba często zapłacić naprawdę duże kwoty. Aż chciałoby się zapytać z ciekawości ile kosztował tegoroczny udział Tadeja Pogačara w Giro d’Italia. To jednak zapewne pozostanie na zawsze tajemnicą.

Poprzedni artykułSimon Carr wycofał się z Giro d’Italia
Następny artykułWspomnienie San Remo – zapowiedź 4. etapu Giro d’Italia 2024
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments