fot. EF Pro Cycling

Simon Carr zwycięzcą królewskiego etapu Tour of the Alps! Po pięknej, górskiej przeprawie na trasie 4. odcinka włosko-austriackiego wyścigu liderem 47. edycji pozostał jadący w grupie faworytów Juan Pedro López. Jutro ostatni dzień rywalizacji.

Dziś na kolarzy czekał niesamowicie trudny, górski etap będący kwintesencją ścigania się w Alpach. Tuż po starcie zawodnicy wjeżdżali na Passo di San Lugano (15,2 km; 5,3%), następnie czekało na nich Svesteri (2,9 km; 9,2%) i Passo di Redebus (4,5 km; 8,9%), długi zjazd i dwie kategoryzowane wspinaczki – Passo del Compet (10,2 km; 8,1%) i Passo del Vetriolo (9,3 km; 8,6%). Po tej ostatniej zawodnicy mieli do pokonania długi zjazd, krótką poprawkę pod Col San Marco (5,3 km; 7,1%) i dojazd do mety w Borgo Valsugana. Organizatorzy przygotowali naprawdę szalone 141 kilometrów.

Zdjęcie

Rywalizacja byłą dziś szalenie ciekawa już od kilometra 0. Szybko stało się jasne, że w odjazd dnia nie pojadą przypadkowi kolarze, albowiem do przodu ruszyli dwaj renomowani zawodnicy z EF Education – EasyPost – Hugh Carthy i Simon Carr. Szybko dołączyli do nich Sergio Higuita (BORA-hansgrohe) i tracący ledwie 2 minuty w klasyfikacji generalnej Davide Piganzoli (Team Polti Kometa), a to nie był koniec. Oglądaliśmy kolejne kontrataki i finalnie na czele znalazło się aż 11 kolarzy – do powyższej czwórki dołączyli jeszcze Gregor Mühlberger (Movistar Team), Lucas Hamilton (Team Jayco AlUla), Óscar Rodríguez (INEOS Grenadiers), Gijs Leemreize (Team dsm-firmenich PostNL), Luca Covili (VF Group – Bardiani CSF – Faizanè), Mikel Bizkarra (Euskaltel – Euskadi) oraz Mattia Bais (Team Polti Kometa). Dla tego ostatniego nie była to pierwsza ucieczka w tej edycji, a dzięki wygranemu lotnemu finiszowi w Sover Włoch wrócił do czołówki klasyfikacji punktowej.

Kontrolę nad peletonem sprawowała ekipa nowego lidera, czyli Lidl-Trek. Amerykańska formacja na dobre rozpoczęła pogoń gdy różnica między główną grupą a 11-osobowym odjazdem przekroczyła 2 minuty. Idealna współpraca w czołówce nie trwała jednak długo – już na 85 kilometrów przed metą pierwszy skok przypuścił Gregor Mühlberger, a z czasem w ślady mistrza Austrii ruszyli kolejni harcownicy.

Finalnie na Passo del Compet jako pierwszy zameldował się Simon Carr, z którym jechać próbował jeszcze tylko Sergio Higuita. Kolumbijczyk z czasem miał jednak problem by dotrzymać tempa Brytyjczykowi, a pozostali uciekinierzy byli kolejno doganiani przez peleton, w którym do pracy włączyli się także zawodnicy Decathlon AG2R La Mondiale Team czy Team Jayco AlUla.

Pod koniec wspinaczki pod Passo del Vetriolo (9,3 km; 8,6%) za plecami samotnie uciekającego Simona Carra zaczęło dziać się naprawdę wiele. Zaciągów próbował Chris Harper (Team Jayco AlUla), bardzo aktywny był też Ben O’Connor (Decathlon AG2R La Mondiale) czy Wout Poels (Bahrain-Victorious). Finalnie po kilku takich skokach przewaga Brytyjczyka mocno spadła, a za jego plecami uformowała się kilkuosobowa grupa faworytów, w której oprócz wyżej wymienionych jechali także lider Juan Pedro López (Lidl-Trek), Romain Bardet (Team dsm-firmenich PostNL), Antonio Tiberi (Bahrain – Victorious), Iván Ramiro Sosa (Movistar Team) czy Michael Storer (Tudor Pro Cycling Team). Wielkim nieobecnym w tej grupie był za to wicelider wyścigu, czyli Tobias Foss (INEOS Grenadiers).

Na zjazdach mocno przyspieszył Chris Harper, który oderwał się od pozostałych faworytów. Australijczyk nie zyskał jednak za wiele, a czekało na niego jeszcze wypłaszczenie oraz ostatnia wspinaczka dnia, czyli Col San Marco (5,3 km; 7,1%). Nim jednak kolarze tam dotarli byliśmy świadkami wydarzeń, których nikt nie chciałby oglądać…

Simon Carr dynamicznie pokonywał zjazdy, ale 20 sekund za nim po podbiciu na nierównej drodze mocno rozbił się na jednym z zakrętów Chris Harper, dla którego to był koniec wyścigu. W leżącego Australijczyka niemal nie wpadł jego rodak – na asfalcie znalazł się także kontratakujący Ben O’Connor, ale jemu udało się wstać i ruszyć dalej. Dopiero po tym pozostałym kolarzom pokazano, że należy zwolnić i dzięki temu udało się uniknąć kolejnych poszkodowanych.

Nie grożący nikomu w klasyfikacji generalnej Simon Carr po tym zdarzeniu dynamicznie zaczął zwiększać swoją przewagę. Grupa z tyłu wyraźnie zwolniła unikając zbytecznego ryzyka. Nagle z poziomu pół minuty do samotnego uciekiniera zrobiły się przeszło 2 minuty, a to oznaczało, że Brytyjczyk stanął przed gigantyczną szansą na sięgnięcie po swoje 7. zawodowe zwycięstwo w karierze. Warto tu zwrócić uwagę na to, że w dorobku 25-latka był już etap Tour of the Alps – zawodnik EF Education – EasyPost był najlepszy przed rokiem, kiedy to okazał się być najlepszym uciekinierem na ostatnim odcinku.

Rozluźnienie za plecami Simona Carra sprawiło, że do grupy faworytów dołączyli kolejni kolarze – m.in. Valentin Paret-Peintre (Decathlon AG2R La Mondiale). Francuz po dojściu do rywali długo się nie zastanawiał i skoczył do przodu, a że przed etapem tracił tylko 48 sekund do lidera to na jego atak trzeba było zareagować. Rywale nie potrafili się jednak zorganizować i na 12 kilometrów przed metą Francuz stał się wirtualnym liderem całego wyścigu.

Fragment między 20 a 10 kilometrów do mety to były naprawdę dziwne szachy. Simon Carr z minimalnej przewagi stał się praktycznie pewnym wygranej etapowe, Valentin Paret-Peintre mógł zacząć marzyć o wygraniu całej imprezy, albowiem z tyłu nikt nie chciał pracować, a Juan Pedro López wyraźnie poszukiwał wsparcia, a w tle nagle pojawił się nawet Tobias Foss, który w najgorszych momentach miał około 4 minut straty do rywali.

Powrót do mocnego ścigania zarządził dopiero Antonio Tiberi. Gdy Włoch ruszył to przewaga Valentina Paret-Peintre’a szybko zaczęła spadać, a grupa faworytów mocno się porwała. Za kolarzem Bahrain-Victorious podążył w pierwszej chwili tylko Romain Bardet, z czasem dojechali także Juan Pedro López i Wout Poels. Dzięki temu pogoń na 8,5 kilometra przed metą dopadła do Francuza. Na zjazdach do rywali wrócił także Michael Storer.

Simon Carr finalnie ze sporą przewagą sięgnął po wygraną na 4. etapie Tour of the Alps. Za jego plecami rozegrała się walka o bonifikaty i jako 2. metę przeciął Michael Storer, który w końcówce odjechał wraz z odrodzonym Benem O’Connorem. Liderem w przeddzień zakończenia pozostał Juan Pedro López.

Wyniki 4. etapu 47. Tour of the Alps:

Wyniki dostarcza FirstCycling.com

Poprzedni artykułSiódma edycja Małopolska Majka Days
Następny artykułNowa lampka rowerowa Trek CarBack z radarem
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Marcraft
Marcraft

Bardzo ładna sylwetka na rowerze Paret-Peintre.