fot. Team Visma | Lease a Bike

W Tirreno-Adriatico Jonas Vingegaard mierzy się z jednymi z najlepszych górali na świecie. Rywalizacja wygląda jednak tak, jakby ścigał się z juniorami. Rywale Duńczyka z Visma | Lease a Bike mają świadomość, że w „Wyścigu Dwóch Mórz” mogli walczyć tylko o drugie miejsce. „Myślę, że jestem tu pierwszym z ludzi” – mówi Juan Ayuso z UAE Team Emirates.

Jonas Vingegaard przyjechał na Tirreno-Adriatico jako faworyt i zdecydowanie nie zawiódł. By zaprezentować pełnię swoich możliwości, czekał co prawda do piątego etapu, ale zrobił to w sposób nie pozostawiający złudzeń. Duńczyk odjechał rywalom na 30 kilometrów do mety i po solowej akcji sięgnął po zwycięstwo.

Dzień później ruszył „zaledwie” 6 kilometrów przed kreską, ale tym razem również nie było dla niego mocnych. Zdeklasował pozostałych rywali, pieczętując triumf w klasyfikacji generalnej wyścigu. Tirreno-Adriatico zakończy się dopiero dzisiaj, ale jeśli nie stanie się nic niespodziewanego, to właśnie Vingegaard zdobędzie słynny, złoty trójząb.

– Uciekający Carapaz był całkiem blisko w klasyfikacji generalnej, więc musieliśmy być ostrożni. Ale gdy pojawia się szansa, dlaczego jej nie wykorzystać?

– mówił Jonas Vingegaard w rozmowie z Cyclingnews.

– W sezonie nie chodzi tylko o Tour de France. Dobrze jest spróbować czegoś nowego już tym momencie, wygrywać jak najwięcej się da. W kontekście Touru, nie ma znaczenia, czy jesteś teraz w dobrej formie. Jeśli poradzisz sobie teraz świetnie, nie oznacz to, że w Tourze będzie źle

– tłumaczył Duńczyk.

Drugie miejsce w klasyfikacji generalnej przed ostatnim etapem zajmuje Juan Ayuso z UAE Team Emirates, który wczoraj na kresce wyprzedził Jaia Hindleya. Hiszpan ma świadomość swojego sukcesu i jest zadowolony z tygodnia spędzonego we Włoszech.

– Myślę, że jestem w tym wyścigu pierwszy z ludzi. Czapki z głów przed Jonasem. W tym momencie jest na innym poziomie, więc musimy walczyć o drugie miejsce, jestem szczęśliwy

– mówił zwycięzca indywidualnej jazdy na czas w rozmowie z Cyclingnews.

– Bardzo chciałem utrzymać jego koło, gdy zaatakował. Każdy mógł zobaczyć, że musiałem potem zdecydowanie zwolnić, żeby złapać trochę powietrza, bo eksplodowałem, ale jestem szczęśliwy, że próbowałem

– dodał.

Tirreno-Adriatico zakończy się dziś sprinterskim etapem w San Benedetto del Tronto.

Poprzedni artykułKacper Mientki w czołówce Nokere Koerse juniorów
Następny artykułParyż-Nicea 2024: Matteo Jorgenson triumfuje w „generalce”. Etap dla Remco Evenepoela
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
ZENEK
ZENEK

NAPRAWDĘ CO NAPĘDZA TEGO DUŃCZYKA JONASA TEGO NIE WIEM. JEST PO PROSTU CHOLERNYM MOCARZEM 🙉😊CHOĆ MUSZĘ PRZYZNAĆ ŻE BARDZIEJ DARZĘ SYMPATIĄ REMCO I TADEJA 😄NIE WIEM DLACZEGO. TO TEŻ NADLUDZIE.
I NIGDY NIE CHCIAŁBYM SIĘ ROZCZAROWAĆ TAK JAK TO MIAŁO MIEJSCE Z L. ARMSTRONGIEM. TEMU OSZUSTOWI POŚWIĘCIŁEM KAWAŁ ŻYCIA DOPINGUJĄC NA ETAPACH, W SZCZEGÓLNOŚCI DOOKOŁA FRANCJI.
MAM NADZIEJĘ ŻE Z MOIMI ULUBIEŃCAMI TAK NIE BĘDZIE 😄 PAMIĘTAM RÓWNIEŻ O NASZYCH POLSKICH KOLARZACH 👍 TEŻ JESTEM LOKALNYM PATRIOTĄ.
OBY WIĘCEJ TAKICH ARTYKUŁÓW PANIE REDAKTORZE 👍