fot. Tirreno-Adriatico

Początek marca to tradycyjne przeciąganie liny pomiędzy dwoma największymi z wiosennych wyścigów etapowych, spośród których pierwszy kusi prestiżem za cenę pogodowych ekstremów, drugi bardziej nieprzewidywalną rozgrywką i lepszym zgraniem z włoskimi klasykami. Młodsza z imprez w ostatnich sezonach wyraźnie przegrywała z Paryż-Nicea walkę o względy kolarzy celujących w klasyfikację generalną wielkich tourów, ale dokonane przez organizatorów korekty trasy zdały się do pewnego stopnia odwrócić ten trend, kosztem specjalistów od wyścigów jednodniowych. Pomimo tych zmian, Tirreno-Adriatico cały czas pozostaje chaotycznym, pełnym zwrotów akcji i pięknych krajobrazów widowiskiem sportowym, a jego 59. edycję swoją obecnością uświetnią między innymi Jonas Vingegaard, Tao Geoghegan Hart, Juan Ayuso, Richard Carapaz, Mark Cavendish, Julian Alaphilippe i Tom Pidcock. W wyścigu nie zabraknie również Polaków – Rafała Majki i Michała Kwiatkowskiego.

Początek marca to czas trudnych wyborów, a równie interesująca jak rywalizacja na francuskich i włoskich szosach, jest ta rozgrywająca się pomiędzy organizatorami wyścigów: ASO i RCS Sport. Po stronie Paryż-Nicea stoi większy prestiż, jednak kombinacja zazwyczaj niesprzyjającej aury i momentami eksperymentalnego podejścia do trasy sprawiła, że w poprzedniej dekadzie częściej przegrywał on niż wygrywał walkę o względy największych gwiazd zawodowego peletonu. W ubiegłym sezonie, po raz pierwszy od dłuższego czasu, stało się inaczej, a planujący starty z myślą o swoich lipcowych bataliach Tadej Pogačar i Jonas Vingegaard wybrali złudnie kuszącą słońcem Francję.

Dla włodarzy “Wyścigu dwóch mórz” był to na tyle duży cios, że celem odwrócenia trendu zdecydowali się oni na odejście od charakteryzujących tę imprezę technicznych końcówek i stromych ścianek, robiąc tym miejsce dla dwóch typowo górskich etapów. Tym razem nie powinno dojść więc do sytuacji, w której konieczność anulowania lub drastycznej zmiany przebiegu tego typu odcinka ze względu na warunki atmosferyczne odciska trwałe piętno na klasyfikacji generalnej wyścigu, pozbawiając szans celujących w nią zawodników. Jak na włoskie standardy, nazwać to trzeba bardzo dużą przezornością, a czy poświęcenie w jej imię definiujących imprezę elementów przyniesie długofalowe zyski, czas pokaże. Jednorazowo musiało się sprawdzić, ponieważ o zwycięstwo w 59. edycji Tirreno-Adriatico walczyć będą Jonas Vingegaard, Cian Uijtdebroeks (Visma | Lease a Bike), Tao Geoghegan Hart (Lidl-Trek), Juan Ayuso, Isaac del Toro (UAE Team Emirates), Richard Carapaz (EF Education-EasyPost), Ben O’Connor (Decathlon AG2R La Mondiale), Daniel Felipe Martinez, Jai Hindley (Bora-hansgrohe), Enric Mas (Movistar) i Tom Pidcock (INEOS Grenadiers).

Tirreno-Adriatico 2024: Trasa
Etap 1, 4 marca (ITT): Lido di Camaiore > Lido di Camaiore (10,0 km)

Tegoroczna edycja „Wyścigu dwóch mórz” klasycznie rozpocznie się w Lido di Camaiore, największym z toskańskich kurortów. Pierwszym etapem zmagań będzie 10-kilometrowa, płaska jazda indywidualna na czas prowadząca nadmorską promenadą.

Etap 2, 5 marca: Camaiore > Follonica (198,0 km)

Po szybkim i treściwym początku, we wtorek uczestnicy Tirreno-Adriatico zmierzą się na odcinku z Camaiore do Folloniki, który liczy aż 198 kilometrów i 1406 metry przewyższenia. To pierwszy z serii trzech etapów tegorocznej edycji imprezy, których długość zbliża się lub przekracza 200 kilometrów.

Na odcinku o niemal identycznym przebiegu kolarze rywalizowali w poprzedniej edycji wyścigu, a znajdujące się w środkowej części trasy podjazdy pod Castellina Marittima (12,3 km, śr. 2,9%) i Canneto (4,1 km, śr. 4,0%) nie odwiodły wówczas sprinterów od rozegrania szybkiego finiszu z peletonu.

Etap 3, 6 marca: Volterra > Gualdo Tadino (215,0 km)

W umbryjskim Gualdo Tadino, dokąd peleton zmierzać będzie w środę, uczestnicy Giro d’Italia i Tirreno-Adriatico finiszowali dotąd dwukrotnie. Zwycięstwa Mateja Mohoriča (2018) i Mathieu van der Poela (2021) dość jasno wskazują na rozgrywkę dedykowaną specjalistom od wyścigów jednodniowych, przy czym trzeba zaznaczyć, że za każdym razem mamy do czynienia z nieco innym finiszem.

W tegorocznej edycji wiosennej etapówki kolarze zmierzą się z trasą liczącą 215 kilometrów – najwięcej w całym wyścigu – i 2693 metry przewyższenia, a pagórkowata końcówka z podjazdem pod Casacastaldę (5,9 km, śr. 3,6%) i metą na wznoszącej się viale Giorgio Mancini powinna zagwarantować wybuchowy finał.

Etap 4, 7 marca: Arrone > Giulianova (207,0 km)

Czwartek to powitanie wybrzeża Adriatyku i miejscowości Giulianova, która po raz ostatni gościła finisz dużego wyścigu kolarskiego w 1966 roku (10. etap Giro d’Italia). W menu na ten dzień znajduje się 207 kilometrów i 2882 metry przewyższenia, przy czym zdecydowana większość wspinaczki będzie za kolarzami jeszcze przed minięciem półmetka, a finisz zapowiada się na starcie bardziej wytrzymałych sprinterów ze specjalistami od klasyków.

Końcówka 4. etapu rozegrana zostanie na 22,6-kilometrowej rundzie, której dominantę stanowi podjazd do Mosciano Sant’Angelo (3,0 km, śr. 3,6%) ze zlokalizowaną na szczycie lotną premią, bo w tej zabawie nie zawsze chodzi o sens. Całość, a szczególnie finałowe 10 kilometrów, robi wrażenie ponadprzeciętnie technicznej, a na metę prowadzi kręta, łagodnie (ok. 4,5%) wspinająca się droga.

Etap 5, 8 marca: Torricella Sicura > Valle Castellana (144,0 km)

Tirreno-Adriatico zwykło kojarzyć się z rywalizacją na typowych dla staromiejskiej zabudowy środkowych Włoch wąskich uliczkach i stromych ściankach, ale tegoroczna trasa jest pod tym względem bardzo uboga. Zamiast tego, zawodnicy walczący o wysokie miejsca w klasyfikacji generalnej będą musieli wykazać się na dłuższych, choć łagodniejszych podjazdach, przez które prowadzą odcinki zaplanowane na piątek i sobotę.

W ramach bardzo treściwego 5. etapu, peleton pokona 144 kilometry i 3015 metrów przewyższenia, a głównym punktem programu będzie wspinaczka na San Giacomo (11,9 km, śr. 6,2%), gdzie po swoje upragnione zwycięstwo w Giro d’Italia sięgnął w 2021 roku Gino Mäder.

Ze szczytu na metę w Valle Castellana prowadzi długi zjazd oraz 10-kilometrowy odcinek w pofałdowanym terenie. Średnie nachylenie na finałowych 750 metrach etapu wynosi 6,9%.

Etap 6, 9 marca: Sassoferrato > Cagli / Monte Petrano (180,0 km)

O ile w piątek najmocniejsi kolarze klasyfikacji generalnej mogą przyjechać na remis ze wskazaniem, sobotni etap ma potencjał do wygenerowania naprawdę sporych różnic czasowych. W ramach tego odcinka peleton pokona 180 kilometrów i 3544 metry przewyższenia, a dość równomiernie rozmieszczone na trasie pagórki stanowić będą jedynie przygrywkę do wielkiego finału, który rozegra się podczas wspinaczki pod Monte Petrano (10,1 km, śr. 8,0%). Chociaż druga część wzniesienia jest nieco łatwiejsza, liczby dobrze oddają jego charakter, a kluczowe rozstrzygnięcia powinny zapaść dość wcześnie.

Kiedy podjazd ten po raz ostatni gościł na trasie największych włoskich wyścigów etapowych, zwyciężał jeszcze Carlos Sastre, a blisko połowa kolarzy z najlepszej dziesiątki skreślona została z listy.

Etap 7, 10 marca: San Benedetto del Tronto > San Benedetto del Tronto (154,0 km)

Zmagania w centralnej części Włoch zakończą się 10 marca, a podobnie jak przed rokiem zwieńczy je dedykowany sprinterom odcinek ze startem i metą w San Benedetto del Tronto. Tego dnia zawodnicy pokonają 154 kilometry i 1607 metrów przewyższenia, przy czym wszystkie podjazdy zlokalizowane są w pierwszej części trasy.

Tirreno-Adriatico 2024: Faworyci

Relatywnie bezpieczna trasa tegorocznego Tirreno-Adriatico zwiastuje, że wyścig tym razem może być ubogi w zazwyczaj charakteryzujący go chaos i spektakularne finisze, ale powinno to zaowocować bardziej miarodajnymi rezultatami. Kto najbardziej na tym skorzysta?

Najprawdopodobniej drużyna, która w tej dekadzie wyraźnie przewodzi w odniesieniu do budowania wyników na danych i liczbach, a więc Visma | Lease a Bike. Liderem holenderskiej ekipy na ten wyścig będzie sam Jonas Vingegaard, któremu w końcu udało się uniknąć marcowego starcia z Tadejem Pogačarem, a występ w niedawnym O Gran Camiño sugeruje, że jego forma znajduje się we właściwym miejscu. To jego wyścig, a wynik inny niż pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej rozpatrywany będzie jako porażka. Wspierający Duńczyka skład, oczywiście jak na wygórowane standardy Visma | Lease a Bike, nazwać można pozbawionym fajerwerków, ale sama osoba Ciana Uijtdebroeksa jeszcze długo wzbudzać będzie zainteresowanie po zimowej zawierusze. Tym bardziej teraz, kiedy Matteo Jorgenson udowodnił na trasie pierwszych wiosennych klasyków, że sprawę swojego miejsca w hierarchii tej drużyny można rozstrzygać od pierwszych kilometrów w czarno-żółtych barwach.

Nawet bez swojej słoweńskiej gwiazdy w składzie, głównymi rywalami Vingegaarda w nadchodzącym tygodniu powinni być zawsze mocni na włoskich szosach kolarze UAE Team Emirates. Juan Ayuso świetnie rozpoczął sezon w serii mniejszych wyścigów jednodniowych, a przy tym wszystko wskazuje na to, że zdołał jeszcze poprawić jazdę na czas, choć ta od początku była jego mocną stroną. Po rewelacyjnym debiucie w Santos Tour Down Under, wiele uwagi poświęca się 20-letniemu Isaacowi del Toro, a na pokazanie przebłysków formy z 2020 roku może być też stać Marca Hirschiego. Wspierać ich będą Rafał Majka i Mikkel Bjerg.

Wygładzona trasa tegorocznego Tirreno-Adriatico powinna przypaść do gustu Benowi O’Connorowi (Decathlon AG2R La Mondiale), który w tym sezonie ma już na swoim koncie zwycięstwo w jednodniowym Vuelta Ciclista a la Region de Murcia, a przed tygodniem do końca liczył się w walce o triumf w klasyfikacji generalnej UAE Touru. Trzeba też przyznać, że pomimo wszystkich żartów wokół Decathlonu jako głównego sponsora i dostawcy sprzętu, drużyna ta wyraźnie weszła w tym roku na wyższy poziom organizacyjny i pracuje wokół swoich liderów lepiej niż kiedykolwiek.

Jai Hindley (Bora-hansgrohe) ma zwyczaj bardzo powoli wchodzić w sezon, w związku z czym trudno na niego stawiać, ale zainteresowani walką o jak najlepszy wynik dla niemieckiej ekipy będą również Daniel Felipe Martinez i Lennard Kämna. Nominalnym liderem ma być 27-letni Kolumbijczyk, który odniósł już w tym roku dwa etapowe zwycięstwa, ale w jego przypadku trzeba wziąć poprawkę na ewentualne efekty kraks z sobotniego Strade Bianche. W składzie Bory zobaczymy Cesare Benedettiego i Filipa Maciejuka.

Jak szybko będzie w stanie odzyskać formę z ubiegłej wiosny Tao Geoghegan Hart (Lidl-Trek)? Jego pierwszy wyścig od czasu kraksy w Giro d’Italia wskazuje, że 28-letni Brytyjczyk jest na bardzo dobrej drodze, ale w rywalizacji z zawodnikami pokroju Vingegaarda i Ayuso może mu jeszcze zabraknąć mocy i “ościgania”. Zbudowany wokół niego skład ekipy Lidl-Trek, w której Geoghegan Hart błyskawicznie się zaaklimatyzował, nie należy do najbardziej konwencjonalnych, ale wielu fanów kolarstwa z pewnością ucieszy możliwość śledzenia kolejnych przygód Tomsa Skujiņša.

Liderem drużyny INEOS Grenadiers na klasyfikację generalną będzie Tom Pidcock, który prawdopodobnie najwięcej traci na mniej eksplozywnym charakterze tegorocznej trasy Tirreno-Adriatico, ale i tak nie podda się bez walki. W składzie brytyjskiej ekipy na włoską etapówkę znajduje się też lepiej odnajdujący się w rywalizacji na dłuższych podjazdach, ale trudny do rozgryzienia Thymen Arensman. Na papierze 24-letni Holender ma wszystko, by skutecznie walczyć o czołowe miejsca klasyfikacji generalnych tego rodzaju wyścigów, ale z jakiegoś powodu nie jest w stanie uwolnić drzemiącego w nim potencjału. Może w Visma LAB, gdzie na którymś etapie kariery na pewno trafi, znajdą do niego klucz. Skład Ineosu uzupełniają między innymi Michał Kwiatkowski, Magnus Sheffield i Filippo Ganna.

Jako bezpieczny lider na klasyfikację generalną EF Education-EasyPost jawi się Richard Carapaz, podczas gdy Ben Healy, Alberto Bettiol i Neilson Powless powinni być dostarczycielami rozrywki na poszczególnych etapach 59. edycji Tirreno-Adriatico.

Antonio Tiberi (Bahrain-Victorious) nagrody publiczności nigdy nie zdobędzie, ale robi wyraźne postępy, odkąd znalazł bezpieczne schronienie pod skrzydłami ekipy z Bahrajnu. Na włoskich szosach wystąpi u boku Wouta Poelsa i Damiano Caruso.

Na wyróżnienie zasługują ponadto Damien Howson (Q36.5 Pro Cycling), Enric Mas, Davide Formolo (Movistar), Kevin Vauquelin (Arkea-B&B Hotels), Filippo Zana (Jayco AlUla), Lorenzo Fortunato (Astana Qazaqstan), Valentin Madouas (Groupama-FDJ), Romain Bardet (dsm-firmenich PostNL) i Andreas Leknessund (Uno-X Mobility).

Tirreno-Adriatico 2024: Transmisja TV

Wyścig Tirreno-Adriatico 2024 rozgrywany będzie od 4 do 10 marca.
Rywalizację na włoskich szosach będzie można śledzić w Playerze oraz na kanale Eurosport 2 według następującego harmonogramu:

poniedziałek: 13:05-15:45
wtorek: 13:05-15:45
środa: 13:05-15:45
czwartek: 13:05-15:45
piątek: 13:05-15:45
sobota: 14.20-17.20
niedziela: 14.20-17.20

Poprzedni artykułJan Tratnik kolarzem lutego 2024 zdaniem redakcji Naszosie.pl
Następny artykułTirreno-Adriatico 2024: Kolejność startu do jazdy indywidualnej na czas
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments