Foto: Groupama - FDJ

Dwukrotny mistrz Europy wciąż czeka na złoty medal w imprezie mistrzowskiej o zasięgu globalnym. Pomóc ma mu w tym nowy rower przygotowany przez firmę Wilier.

Stefan Küng od lat należy do światowej czołówki, jeśli chodzi o jazdę indywidualną na czas. Wielokrotnie można było zaobserwować go walczącego jak równy z równym, a często przewyższającego takich czasowców jak Remco Evenepoel, Wout Van Aert, Filippo Ganna czy Primož Roglič. Wobec tego niektórych może zdziwić fakt, że do tej pory nie udało mu się wywalczyć żadnego złotego medalu mistrzostw świata ani igrzysk olimpijskich, a w palmarès brakuje mu także zwycięstwa etapowego w wielkich tourach.

Niewykluczone, że zanim w końcu sięgnie po któryś z tych prestiżowych triumfów, zdoła wygrać jakiś prestiżowy klasyk. Wiosna jest w końcu tuż, tuż, a w ubiegłym roku to właśnie w klasykach Szwajcar osiągał największe sukcesy. O ile w czasówkach, mimo dwóch zwycięstw na etapach Tour de Suisse i Volta ao Algarve osiągał gorsze wyniki niż w ubiegłych latach, to w imprezach jednodniowych pokazywał, że stać go na duże rzeczy (patrz miejsca w czołowej „10” m.in. Paryż-Roubaix i Ronde van Vlaanderen).

Küng wciąż jest jednak czasowcem i jako taki cieszy się na każdą zmianę, która może poprawić jego aerodynamikę. W niedawnej rozmowie z GCN pochwalił się, że Wilier Triestina – producent rowerów, który niedawno zastąpił Lapierre jako dostawca w ekipie Szwajcara – Groupama-FDJ.

– Będziemy pracować nad nowym projektem do lata. To będzie coś pięknego – tylko tyle mogę na razie powiedzieć. Dalsze szczegóły zostaną podane w późniejszym terminie. Wilier chciał zespołu, który byłby naprawdę dobry pod względem innowacji i rozwoju. Myślę, że właśnie dlatego nasze partnerstwo układa się naprawdę dobrze

– mówił GCN Stefan Küng, który na razie nie chce zdradzać szczegółów, podobnie jak Wilier Triestina.

Choć na razie Küng dopiero zaprzyjaźnia się z nowym rowerem, to optymistycznie podchodzi do trwającego obecnie Volta ao Algarve – wyścigu rozpoczynającego jego sezon. – To mój pierwszy wyścig na nowych ustawieniach. Moim celem jest oczywiście zwycięstwo. Wygrywałem tu już dwa razy, teraz chcę zrobić to po raz trzeci. – mówił, mając na myśli rzecz jasna nie klasyfikację generalną wyścigu, a kończącą go jazdę indywidualną na czas.

Dobry występ w tej ostatniej nie jest jednak nierealny. W zeszłym roku zajął w tym wyścigu 5. miejsce. W tegorocznej edycji na razie jest wprawdzie dopiero 19. i traci 53 sekundy do lidera, jednak w zeszłym sezonie przed kończącą wyścig czasówką był 18., a jego strata była o 10 sekund większa. To oznacza, że jeśli znów zaprezentuje się dobrze na sobotniej długiej próbie czasowej, a później nie straci dużo czasu na Alto de Malhao, to czołowa „10” znów będzie w jego zasięgu.

Poprzedni artykułOpublikowano trasy Ronde van Vlaanderen mężczyzn i kobiet
Następny artykułDavid Lappartient chce odmienić World Tour: „Każda zmiana musi oznaczać poprawę”
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments