fot. Jumbo-Visma

O tym, że Sepp Kuss jest świetnym góralem wiadomo od lat. Wygląda jednak na to, że wygrana Vuelta a Espana dała Amerykaninowi także inną ważną cechę – mentalność zwycięzcy.

Sepp Kuss jest zawodnikiem Visma | Lease a Bike już siódmy sezon. Przychodził do zespołu w 2018 roku i na „dzień dobry” wygrał trzy etapy Tour of Utah – wyścigu zaliczanego do .HC – drugiej najwyższej wówczas kolarskiej kategorii. Niestety, kolejne lata nie były dla niego tak owocne. Przynajmniej nie pod tym kątem. Bo choć raz za razem pokazywał się jako kapitalny pomocnik, a niemal każdy jego start w wielkich tourach kończył się przynajmniej miejscem na podium jego lidera, to on sam wygrywał jedynie pojedyncze etapy wyścigów.

Gdy już dostawał szanse jako lider – zwykle zawodził. O jego aspiracjach najgłośniej było w sezonie 2021. To tam miał udowodnić, że zasługuje na to miano, ale swoje szanse – głównie w Volta a Catalunya, ale też w Tour de Romandie i UAE Tour, marnował. Jechał na wszystkie te wyścigi albo lider, albo jako kolarz mający pewną autonomię i za każdym razem kończył w drugiej dziesiątce. Do tego większość jego wypowiedzi od tego czasu wskazywały na to, że pogodził się z rolą wybitnego pomocnika.

Dziś – po zwycięstwie w Vuelta a Espana w zeszłym roku, jest zupełnie inaczej. Sam Kuss podkreśla, że jego powoli przestawia się na wygrywanie. – Na Vuelcie czułem presję i ona mi pomagała (…) Może nie jestem naturalnym przywódcą, ale znałem innych kolarzy, którzy nimi nie byli, a później nabywali charyzmy. Myślę, że ze mną będzie podobnie – mówił w rozmowie z Wielerflits.

Wywiadu belgijskim dziennikarzom udzielił na krótko przed rozpoczęciem Volta ao Algarve (14 lutego). To ma być jego pierwszy etap przygotowań do Tour de France. Kolejne to Volta a Catalunya, Itzulia Basque Country oraz Criterium du Dauphine. A co będzie podczas Wielkiej Pętli? Choć w składzie zespołu jest Jonas Vingegaard – zwycięzca dwóch ostatnich edycji wyścigu, to Kuss nie boi się marzyć nawet o zwycięstwie.

– Czy tego chcę? Oczywiście, że tak! Ale nie jest to coś, co muszę koniecznie zrobić. To zwycięstwo w Vuelta a Espana dodało mi mnóstwo pewności siebie, ale nie sprawiło, że teraz czuję, bym musiał dokonywać rzeczy niemożliwych. A czy jestem w stanie wygrać Tour? Właściwie, to dlaczego nie? Wiem, że to jest najtrudniejszy wyścig do wygrania, ale w imprezach tego typu zdarza się tyle sytuacji, tyle różnych okoliczności… Ostatecznie wygrywa ten, który nie tylko jest najsilniejszy, ale też ma najwięcej szczęścia.

– mówił. Jego słowa dość jasno wskazują na to, że Amerykanin nie będzie tam zwykłym pomocnikiem, jak się to zdarzało w poprzednich edycjach. Jego dokładna rola zostanie określona dopiero za kilka miesięcy, jednak domyślnie ma być tam jednym z dwóch liderów.

– Wszystko zależy od tego, w jakiej będę formie. Tyle że generalnie rzecz ujmując – jazda na dwóch liderów nie powinna nam zaszkodzić. Myślę, że możemy współpracować z Jonasem w naprawdę owocny sposób. Poza tym, zawsze dobrze jest mieć dwóch zawodników w czołówce klasyfikacji generalnej

– podsumował. Czy zatem Sepp Kuss okaże się poważnym zmartwieniem Tadeja Pogacara, który zmusi Słoweńca do dodatkowych wysiłków taktycznych związanych z walką już nie z jednym, a dwoma wielkimi rywalami jeżdżącymi dla Visma | Lease a Bike? Czas pokaże.

Poprzedni artykułVolta ao Algarve 2024: Gerben Thijssen pierwszym liderem
Następny artykułVuelta a Andalucia 2024: Drugi etap odwołany, zmiany w dalszej części wyścigu
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Albert
Albert

Zadecydują nogi.

Marek
Marek

A zwłaszcza nogi Vingegarda na zdjęciu 😉