fot. Team dsm-firmenich PostNL / Chris Auld Photo

Oscar Onley jako pierwszy przeciął metę 5. etapu Santos Tour Down Under ulokowaną na słynnym Willunga Hill. Drugi na mecie był Stephen Williams i za sprawą bonifikat obaj Brytyjczycy przystąpią do ostatniego odcinka z tym samym czasem w klasyfikacji generalnej. Koszulkę lidera przyodzieje jednak 2. na kresce kolarz Israel-Premier Tech.

Nadeszła pora na „góry” na trasie 24. edycji Santos Tour Down Under. Te wzięte są w cudzysłów, bowiem między Christies Beach a metą na Willunga Hill do pokonania były tylko dwie górskie premie – pierwsza przy przejeździe przez kreskę oraz druga na finiszu, których długość to 3400 metrów o średnim nachyleniu 7,4%. W skali wielu imprez to tyle co nic, ale około 8-minutowa wspinaczka od lat decyduje o losach klasyfikacji generalnej australijskiej etapówki.

Na starcie nie stanął dziś Rüdiger Selig (Astana Qazaqstan Team), który jest 5. kolarzem wycofanym z tegorocznej edycji Santos Tour Down Under, wobec czego do rywalizacji przystąpiło 134 zawodników. Tuż po rozpoczęciu zmagań 4 z nich ruszyło do przodu i tym samym odjazd dnia uformowali Casper Pedersen (Soudal – Quick Step), Johan Jacobs (Movistar Team), Samuele Battistella (Astana Qazaqstan Team) i Liam Walsh (Reprezentacja Australii).

22-letni przedstawiciel kadry gospodarzy zgarnął komplet punktów na pierwszej lotnej premii, a przewaga odjazdu powoli rosła by osiągnąć maksymalnie poziom 3,5 minuty. Na więcej nie pozwalał peleton, który ciągnęli głównie Álvaro José Hodeg (UAE Team Emirates) i Campbell Stewart (Team Jayco AlUla).

Sceneria dzisiejszego etapu poprowadzonego wybrzeżem Australii była przepiękna, ale kolarze nie mieli czasu na podziwianie widoków – po dwóch godzinach średnia prędkość cały czas trzymała się na poziomie 47 km/h. To nadal było mało dla Caspera Pedersena, który na nieco ponad 30 kilometrów przed metą ruszył na solo z odjazdu. Z pozostałej trójki szybko odpadł z kolei młody Liam Walsh, który był wyraźnie zmęczony tempem worldtourowych zmagań.

Już pierwszy przejazd przez Willunga Hill (3,4 km; 7,4%) przyniósł pewną redukcję rozmiaru peletonu. Tuż przed premią złapano ostatniego z uciekinierów, wobec czego o punkty na niej skutecznie powalczył prowadzący zestawieniu górali Luke Burns (Reprezentacja Australii), którego lekko nastraszyć próbował 2. w tej klasyfikacji Jardi Christiaan van der Lee (EF Education – EasyPost).

Lokalna runda prowadząca do ostatniej wspinaczki przebiegła zaskakująco spokojnie. Nie było ataków, a tempo można by uznać za nieprzesadnie mocne. Emocje tak naprawdę rozpoczęły się dopiero na 3 kilometry przed metą, kiedy to kolejne zespoły próbowały coraz mocniej rozkręcać na czele peletonu. Główną grupę mocno rozciągnął Chris Harper (Team Jayco AlUla), który pracował na rzecz Simona Yatesa.

Ku zaskoczeniu wszystkich Brytyjczyk zrobił w pewnym momencie lukę i to Chris Harper zaczął uciekać na 2 kilometry przed metą. Na jego koło szybko przeskoczył Oscar Onley (Team dsm-firmenich PostNL), a z tyłu za pogoń wzięli się zawodnicy INEOS Grenadiers. Laurens De Plus skasował rywali na 1400 metrów przed metą, a w czołówce pozostawało wówczas jedynie około 20 kolarzy.

Na kilometr przed kreską nagle na czele znaleźli się kolarze Team Visma | Lease a Bike, ale to nie oni zaatakowali – uczynił to Simon Yates, który na kilkaset metrów przed metą zaczął odczepiać kolejnych rywali. Brytyjczykowi w pewnym momencie zabrakło jednak pary, a na ostatnie metry na czele wjechał Oscar Onley i to właśnie kolarz Team dsm-firmenich PostNL wygrał na Willunga Hill. Drugi kreskę przeciął Stephen Williams (Israel – Premier Tech), a to oznaczało, że Brytyjczycy przed ostatnim etapem będą mieli dokładnie ten sam czas w klasyfikacji generalnej. W walce o triumf w całej imprezie pozostaje także 3. na mecie Jhonatan Narváez (INEOS Grenadiers).

Wyniki 5. etapu 24. Santos Tour Down Under:

Wyniki dostarcza FirstCycling.com

Poprzedni artykułTrener kadry do lat 17 Maciej Stanowicz: „Dążymy do tego by mieć mistrzów w elicie”
Następny artykułOscar Onley został królem Willunga Hill. „Jutro spróbujemy jeszcze raz”
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments