fot. Canyon//SRAM Racing

Shari Bossuyt nie będzie się odwoływać od dwuletniego zawieszenia dopingowego nałożonego na nią przez UCI. Poinformowała o tym w obszernym oświadczeniu na Instagramie. Belgijska kolarka utrzymuje jednak, że jest niewinna.

Na początku czerwca do mediów trafiła informacja, że ścigająca się w barwach Canyon//SRAM Racing 23-letnia Shari Bossuyt została złapana na stosowaniu niedozwolonych substancji. Próbka pobrana od Belgijki 19 marca po wygraniu etapu Tour de Normandie Féminin wykazała w organizmie zawodniczki Canyon//SRAM Racing obecność letrozolu. Ta szybko broniła się, że musiało dojść do zanieczyszczenia próbki bądź spożycia skażonego produktu, ale obronie nie udało się tego udowodnić.

Największym sukcesem koleżanki z drużyny Katarzyny Niewiadomej i Agnieszki Skalniak-Sójki jest wygrany etap Tour de Normandie Féminin – to właśnie po tym sukcesie pobrano od niej próbkę, w której stwierdzono obecność letrozolu. Substancja ta stosowana jest przy leczeniu raka piersi, ale jako doping wykorzystuje się ją razem ze sterydami anabolicznymi, aby pomóc zniwelować niektóre z ich skutków ubocznych – dokładnie na tym samym wpadł znany z przełajów Toon Aerts.

4 grudnia otrzymałem decyzję od AFLD zawierającą propozycję mojego zawieszenia. Zgodnie z oczekiwaniami zaproponowali dwuletni zakaz. Potwierdzają fakt, że zanieczyszczenie nie było zamierzone. Nie możemy jednak, tak jak w przypadku Toona Aertsa, udowodnić źródła skażenia. Z tego powodu nie mogą anulować kary. Właśnie w tym momencie cała ta sprawa ogromnie mnie frustruje! Nie ma człowieczeństwa, niuansów ani rozważań. Wyjaśnijcie mi, w jaki sposób sportowiec może udowodnić skażenie żywnością? Składając wszystkie elementy układanki jeden po drugim, wiemy już prawie na pewno, skąd wzięło się zanieczyszczenie, ale niestety nie możemy tego oficjalnie udowodnić. Wymaga to oficjalnych raportów. Raporty te mogą być wydawane wyłącznie przez oficjalne organy, takie jak Agencja Bezpieczeństwa Żywności, lub po pełnym badaniu przeprowadzonym w laboratorium lub na uniwersytecie. Niestety takie badania kosztują dużo pieniędzy i zajmują dużo czasu

— pisała belgijska kolarka.

Shari Bossuyt zdaje się być zmęczona procesem walki o swoje dobre imię. Okazało się, że przerosło ją to nie tylko finansowo, ale i psychicznie. Wobec tego ciężko przewidywać czy ta wróci do zawodowego peletonu, a jeśli to się stanie to na jakim poziomie oraz czy zdoła utrzymać dawny poziom motywacji.

Nie mam już siły ani pieniędzy. Poczucie przegranej bitwy, nieprzespane noce związane z ciągłym zmartwieniem i cierpienia finansowe związane z koniecznością wydania dziesiątek tysięcy euro na już przegraną sprawę sprawiły, że zdecydowałam się to tak zostawić… Jestem 23-letnią dziewczyną, która potrafiła zamienić swoje hobby w zawód. Nie jestem fanką dopingu i nigdy nie myślałam o jego braniu. Będę to powtarzała, aż nadejdzie dzień, w którym wszystko się wyjaśni. Wydaje się, że nikt nie zdaje sobie sprawy, jak duży wpływ ma to na czyjeś zdrowie psychiczne. Moje olimpijskie marzenie zostało zniszczone i codziennie muszę nosić etykietę „dopingowego grzesznika”. To prawie nie do zniesienia. Na szczęście znajduję wsparcie w ludziach, którzy naprawdę mnie słuchają i którzy mi wierzą. W międzyczasie będę dalej ćwiczyć, bo dobrze mi to wychodzi. Spróbuję wrócić silniejsza, choć nie wiem czy mi się to uda

— zakończyła Shari Bossuyt.

Poprzedni artykułIlan Van Wilder jak Mikel Landa – pomocnik Remco Evenepoela, ale i lider
Następny artykułNaszosowa zapowiedź sezonu 2024: Polki za granicą
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments