fot. Tour de l'Ain

Israel-Premier Tech przeprowadził w tym okienku transferowym małą rewolucję. Kolejnymi nowymi zawodnikami w składzie Sylvana Adamsa będą George Bennett i Jake Stewart.

Zdecydowanie bardziej doświadczonym z tej dwójki jest Nowozelandczyk, który ostatnie lata spędził raczej pomagając bardziej utalentowanym kolegom, niż samemu walcząc o wysokie pozycje. Najpierw przez wiele lat był zawodnikiem Jumbo-Visma, gdzie dwukrotnie pomógł Primozowi Roglicowi wygrać Vuelta a Espana. Z kolei dwa ostatnie lata spędził w UAE Emirates, gdzie nie udało mu się przyczynić do triumfu Tadeja Pogacara w Tour de France. Po pierwsze, sam Słoweniec zajmował w Wielkiej Pętli drugie miejsca, a po drugie – sam Bennett wystąpił tylko w 9 etapach francuskiego wyścigu (w edycji z 2022 roku musiał wycofać się przed 10. dniem rywalizacji).

Bennett nie jest jednak wyłącznie pomocnikiem. W 2017 roku wygrał Tour of California – wówczas zaliczany do World Touru, a w 2020 był najlepszy w Gran Piemonte. Był również dwukrotnie w czołowej dziesiątce wielkich tourów – był 10. w Vuelta a Espana (2016) i 8. w Giro d’Italia (2018). W nowych barwach być może będzie miał więcej okazji na indywidualne sukcesy.

Transfer Bennetta nieco zaprzecza tezie o odmłodzeniu ekipy z Bliskiego Wschodu, z kolei bardzo do niej pasuje transfer Jake’a Stewarta. Choć 23-latek jest Brytyjczykiem, to całą dotychczasową karierę po wyjściu z kategorii juniorskich spędził we Francji. Początkowo jeździł w ekipie rozwojowej Groupama-FDJ, z której później trafił do dorosłego zespołu.

Chyba najmocniej swoją obecność w peletonie zaznaczył na początku swojego pierwszego pełnego sezonu w World Tourze. Najpierw zajął świetne 2. miejsce w Omloop Het Nieuwsblad, a później, podczas Cholet-Pays de la Loire był tym zawodnikiem, którego na finiszu w bardzo niebezpieczny sposób popychał Nacer Bouhanni.

Niestety, jak do tej pory Brytyjczyk, choć jest sprinterem, to ma na swoim koncie zaledwie dwa zwycięstwa – oba na pierwszych etapach Tour de l’Ain (w 2022 i 2023 roku). Wydaje się jednak, że ekipa wcale nie postanowiła go zakontraktować tylko po to, by zapewnić sobie triumf także na premierowym etapie kolejnej odsłony francuskiego wyścigu.

– Jake Stewart jest wielkim talentem i kolarzem, którego jeszcze nie widzieliśmy. Zatrudniliśmy już na przyszły sezon kilku kluczowych kolarzy, ale wciąż szukaliśmy kogoś, kto może wziąć na siebie rolę lidera na klasyki, jednocześnie będąc ważną częścią sprinterskiego pociągu. Wierzymy, że Jake potrafi doskonale spełnić tę rolę.

– zapewnia dyrektor generalny zespołu – Kjell Carlström.

 

Poprzedni artykułVeloBank Via Dolny Śląsk w Szklarskiej Porębie. Teraz Świdnica i Sobótka
Następny artykułTour de Romandie Féminin 2023: Niewiadoma i Lach na liście startowej
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments