Remco Evenepoel znów jest wielki. Dzień po wielkim kryzysie wygrał etap z wielominutową przewagą nad grupą faworytów
Col Hourcere (11,5 km – 8%), Puerto de Larrau (15 km – 8%) i Larra-Belagua (9,4 km – 6,3%) – takie przyjemności czekały kolarzy dzień po obfitującym w emocje etapie z metą na Tourmalet. Etapie, który przeszedł do historii za sprawą dominacji kolarzy Jumbo-Visma i kryzysu Remco Evenepoela.
Profil 14. etapu:
Na drodze do odkupienia
Niespełna 24 godziny później Belg wyruszył w podróż po odkupienie, po zmazanie plamy, którą dał tracąc do holenderskiego trio blisko pół godziny. Dzień po tamtym upokorzeniu postanowił zabrać się w ucieczkę, licząc zapewne na to, że zdoła powalczyć o zwycięstwo etapowe. Pierwsza część planu wypaliła – udało mu się wybrać właściwy odjazd – 24-osobową grupkę, w której składzie znaleźli się również m.in. Damiano Caruso (Bahrain-Victorious) z towarzyszącym mu Kamilem Gradkiem, Juan Pedro Lopez (Trek-Segafredo), Michael Storer (Groupama-FDJ), Lennard Kamna (BORA-hansgrohe) i Romain Bardet (Team DSM)
Pełny skład ucieczki (źródło PCS):
Gdy na 91 km przed metą, tuż przed górską premią na Hourcere, zaatakował Evenepoel, na jego kole, spośród wszystkich wymienionych górali, utrzymać się zdołał wyłącznie Bardet. Przewaga, którą uzyskała dwójka szybko zaczęła się powiększać i już u podnóża kolejnego podjazdu wynosiła blisko minutę nad pogonią i cztery nad peletonem. I gdy teren znów zaczął się piąć w górę, wcale nie przestawała rosnąć – głównie za sprawą Evenepoela, który ewidentnie kłopoty poprzedniego dnia miał już za sobą.
Ofensywa UAE
Tymczasem na Puerto de Larrau rządy w peletonie objęli kolarze UAE Team Emirates. Kolarze bliskowschodniego zespołu niemal nie schodzili z prowadzenia i ich starania przyniosły pewien efekt. Peleton rzeczywiście znacząco się uszczuplił, jednak z tyłu nie został niemal żaden kolarz walczący o wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej. Niemal, bo pewne ofiary wysokiego tempa rzeczywiście się znalazły, a byli to… kolarze UAE Team – Joao Almeida i Marc Soler.
Na szczęście szybko okazało się, że kolarze w biało-czarnych strojach nie działają bez planu – tym był atak trzeciego – najlepszego z liderów zespołu – Juana Ayuso. Ten atak rzeczywiście się wydarzył – ba, nawet nie jeden, a dwa. Szkoda tylko, że oba zakończyły się bardzo szybko, gdy tylko Hiszpan spostrzegł, że nikt nie chce z nim współpracować. W głównej grupie nastąpił przestój, co bardzo ucieszyło dwójkę Evenepoel-Bardet, których szanse na zwycięstwo rosły z każdym kilometrem.
Francusko-belgijski sojusz mknie po zwycięstwo
Na szczycie Puerto de Larrau różnica między ucieczką, a peletonem, w którym nieudolnych kolegów z UAE Team zastąpili kolarze Jumbo-Visma, wynosiła już 6 minut. Najbliżej Belga i Francuza był Michael Storer, który jednak i tak tracił do nich już dwie minuty. Wszystko wskazywało zatem na to, że to właśnie oni sięgną po etapowe zwycięstwo, a do tego Evenepoel miał wysunąć się na prowadzenie w klasyfikacji górskiej.
Bardet i Evenepoel pracowali zgodnie aż do drugiej części Larra Belagua – ostatniego podjazdu, choć zdecydowanie częściej na czele pracował bardzo mocny dziś Belg. Nie był to jednak wynik kunktatorstwa Francuza – starszy z uciekinierów był po prostu zdecydowanie słabszy niż rywal. Na 4 km przed metą, nawet bez specjalnego przyspieszenia Evenepoela, został z tyłu. Belg popędził do przodu i kilka minut później mógł cieszyć się ze zwycięstwa.
Bardet dojechał do mety minutę później, a kolejni – Van Eetvelt, Castroviejo i Storer blisko 7. Później etap ukończyła grupa faworytów, w której tym razem obyło się bez przetasowań – bez strat dojechali nawet mający wcześniej problemy Almeida i Soler.
Wyniki 14. etapu Vuelta a Espana 2023:
Results powered by FirstCycling.com
Evenemerckx
On chciał, oni – TJV – mu nie przeszkadzali. Szkoła życia dla Remco. Zobaczymy co z niej wyniesie.
To nie odrodzenie, tylko łabędzi śpiew.
Co nie odbiera wielkości zwycięstwa na tak trudnym etapie.
Gdyby Jumbo-Visma nie puściło ucieczki z Evenepoelem, to w każdym wyścigu większość peletonu była by przeciwko nim.
Ciekawe. Ale też nie ma się co oszukiwać, jego dzisiejsza ucieczka oraz zwycięstwo było pod pełną kontrolą peletonu, nie naciskali. Gdyby w GC nie tracił prawie 28 minut (tylko kilka) to peleton by mu dziś po prostu na to nie pozwolił.
Wiadome jest, że gdyby Jumbo chociaż trochę chciało to nie było by mowy o takim rozstrzygnięciu…
Remco to wspaniały kolarz ale na podium wielkiego touru raczej oglądać nie będzie nam dane. Gratulacje za dzisiaj
Tomek, rok temu Remco wygrał Vuelta a Espana.
Remco jako jedyny mógł walczyć z dominacją Jumbo na tegorocznej edycji Vuelty.
Nie odbieram Remco chwały. Owszem wygrał Vueltę rok temu, ale była słabiutko obsadzona.
Z obecnej czołowej „10” klasyfikacji generalnej rok temu nie jechali tylko Vingegaard, Vlasov i Uijtdebroeks. Czyli tegoroczna też jest słabiutko obsadzona?