fot. La Vuelta

Druga sobota 78. edycji hiszpańskiego wielkiego touru to znajome szosy, które wiodą pasmem wyrastającym powyżej odcinka wybrzeża znanego jako Costa Blanca – jedna z zimowych stolic kolarskiej Europy. Wątpliwej jakości wąskie drogi, kumulujące zmęczenie niepozorne wzniesienia, finałowa ścianka i zjazd do mety do złudzenia przypominają scenariusz jednego z ardeńskich klasyków. Pozostaje mieć nadzieję, że uczestnicy Vuelty podejmą rękawicę i będą się ścigać, jakby nie było jutra.

Finał na Xorret de Catí wraca na trasę hiszpańskiego wielkiego touru po raz siódmy, a w przeszłości przynosił triumfy dwóch różnych Jimenezów (Jose Marii i Eladio), Gustavo Cesara, Davida Moncoutie i Juliana Alaphilippe. To, czy kolejny raz doprowadzi do fajerwerków na jednym lub nawet dwóch frontach, zależeć będzie od tego, jak peleton podejdzie dziś do rywalizacji na całej trasie.

W sobotnim menu znajduje się 165 kilometrów, 3619 metrów przewyższenia i pięć górskich premii, przy czym niekategoryzowanych podjazdów uczestnicy wyścigu pokonają znacznie więcej, ponieważ trasa nieustannie wznosi się i opada od startu w Dénii aż do linii mety.

Już kilka kilometrów od startu ostrego trasa odbija w głąb lądu, by dalej podążać już pasmem Gór Betyckich wyrastającym bezpośrednio nad wybrzeżem. Pierwsza górska premia, Alto de Vall d’Ebo (8,0 km, śr. 5,6%), pokonana zostanie po niespełna 30 kilometrach rywalizacji i powinna wyznaczyć moment, w którym wykrystalizuje się obraz odjazdu dnia. Jeśli chętnych będzie bardzo wielu, czemu sprzyja ukształtowanie terenu, spodziewać się należy bardzo wysokiego tempa i szalonej rywalizacji o udział w ucieczce. Ciekawe też, jak kontrolowanie tego procesu pójdzie młodej ekipie jeszcze młodszego lidera Vuelty, o ile nie otrzyma ona pomocy ze strony bardziej doświadczonych składów.

W środkowej części trasy 8. etapu peleton pokona szereg klasyfikowanych podjazdów, które same w sobie nie prezentują większego wyzwania, ale na wzór pagórkowatych klasyków kumulować będą zmęczenie: Puerto de Tollos (4,0 km, śr. 5,8%), Puerto de Benifallim (9,1 km, śr. 5,1%) i Puerto de la Carrasqueta (11,0 km, śr. 4,6%). Warto też zwrócić uwagę, że choć w tych okolicach nie brakuje świetnej jakości dróg, wyścig podąża również takimi o gorszym stanie nawierzchni, co nie będzie bez znaczenia, jeśli sprawdzą się najmniej optymistyczne prognozy pogody.

Finałowa wspinaczka na Xorret de Cati (3,8 km, śr. 11,4%, max. 21,2%) jest dokładnie tym, na co wskazują jej statystyki: stromą ścianką, idealną dla kolarzy dysponujących prawdziwym dynamitem w nogach. Szczyt podjazdu od mety dzieli ok. 3,2 kilometra, na które składają się stromy, ale nieskomplikowany technicznie zjazd i krótki odcinek, na którym droga bardzo delikatnie się wznosi.

Oto, co na temat 8. etapu 78. edycji Vuelta a España napisaliśmy przed rozpoczęciem wyścigu:

Etap 8, 2 września: Dénia > Xorret de Catí. Costa Blanca Interior (165 km)

Druga sobota hiszpańskiego wielkiego touru to znajome szosy, patrząc na nie zarówno z perspektywy zawodowych kolarzy, jak i amatorów. Tego dnia peleton Vuelty przejeździe pasmem górskim wznoszącym się ponad pasem wybrzeża pomiędzy Calpe a Alicante, na 165-kilometrowej trasie pokonując 3619 metrów przewyższenia i pięć górskich premii: Alto de Vall d’Ebo (8,0 km, śr. 5,6%), Puerto de Tollos (4,0 km, śr. 5,8%), Puerto de Benifallim (9,1 km, śr. 5,1%), Puerto de la Carrasqueta (11,0 km, śr. 4,6%) i Xorret de Cati (3,8 km, śr. 11,4%). Tylko ostatni z wymienionych podjazdów sam w sobie stanowi wyzwanie, ale patrząc na tę trasę całościowo, tworzy ona mieszankę wybuchową przywodzącą na myśl najbardziej szalone etapy ostatnich edycji Wielkiej Pętli. Spodziewać się więc można zainteresowania ze strony najlepiej dysponowanych harcowników, specjalistów od pagórkowatych wyścigów jednodniowych i liderów na klasyfikację generalną.

Szczyt finałowego wzniesienia dzieli od linii mety niespełna 4-kilometrowy zjazd.

Pogoda

Wiele wskazuje na to, że pogoda ponownie chce namieszać w przebiegu rywalizacji. Pozostanie bardzo ciepło, do 26 stopni Celsjusza, ale nawet 3 godziny przed rozpoczęciem 8. etapu trudno odpowiedzieć na pytanie, czy na kolarzy spadnie w sobotę deszcz. Intensywne poranne i wieczorne opady mają zelżeć w czasie, kiedy uczestnicy wyścigu znajdą się na trasie, i zatrzymać się głównie na szczytach bezpośrednio okalających Alicante. Ciągle, dla okolic Alcoy (środkowa część trasy) po południu prawdopodobieństwo ich pojawienia się wynosi 50-60%. Wiatr na finałowym podjeździe ma być czołowy.

Faworyci

Jeśli Groupama-FDJ chce zatrzymać koszulkę lidera, scenariusz z triumfem ucieczki jest dla nich najlepszą opcją, o ile peleton nie rozpadnie się na kawałki, a w górę szosy nie postanowią udać się zagrażający pozycji Lenny’ego Martineza (Groupama-FDJ) kolarze. Czegoś takiego mogłaby spróbować drużyna Bahrain Victorious z Woutem Poelsem i Mikelem Landą – tym bardziej, że ten pierwszy wygrywał w przeszłości na Xorret de Catí.

Jeśli kontrola odjazdu przebiegnie pomyślnie, harcownicy tym razem skoncentrują się na walce o etapowe zwycięstwo, a przebieg trasy i aktualna forma każą wskazać między innymi Andreasa Krona, Lennerta van Eetvelta (Lotto Dstny), Santiago Buitrago, Damiano Caruso (Bahrain Victorious), Romaina Bardeta (dsm-firmenich), Einera Rubio (Movistar), Rui Costę (Intermarche-Circus-Wanty), Lennarda Kämnę (Bora-hansgrohe) i Oiera Lazkano (Movistar) jako potencjalnych faworytów takiego scenariusza.

Jeśli to, co zobaczyliśmy na Alto de Javalambre rzeczywiście było gorszym dniem, a nie przejawem większej słabości, jest to bardzo dobry etap dla Remco Evenepoela (Soudal-Quick Step). Poświęcanie pomocników dla relatywnie niewielkich zysków rzadko długofalowo przynosi korzyści, ale jeśli liderowi belgijskiej drużyny potrzebny jest tego rodzaju zastrzyk pewności siebie, mogą i tak spróbować.

Z tego samego powodu, a więc relatywnie niewielkich zysków, ucieczki nie powinni dziś gonić kolarze Jumbo-Visma. Przekonanie o własnej dominacji (najczęściej słuszne) tej ekipy potrafi przybierać jednak bardzo różne odcienie, od “zrobimy, bo możemy” po “w ogóle nas to nie obchodzi”.

Po złapaniu odjazdu czy za jego plecami, Evenepoel i Primoz Roglic i tak zetrą się w sobotę na finałowym podjeździe, a na podstawie wydarzeń z ostatniego tygodnia trudno jednoznacznie przesądzić, który wyjdzie z tego obronną ręką. Po względnie spokojnym dniu za odpuszczoną ucieczką, chyba Słoweniec. Jeśli dojdzie do szalonej rywalizacji na kształt tej w pagórkowatych klasykach, szanse młodego Belga rosną (o ile nie jest on chory).

Spodziewam się też kolejnego bardzo dobrego występu młodych Juana Ayuso (UAE Team Emirates), Lenny’ego Martineza (Groupama-FDJ) i Ciana Uijtdebroecksa (Bora-hansgrohe). Seppa Kussa (Jumbo-Visma) nie wspominam, bo on zawsze jest dobry, ale zrobi to, co zostanie mu nakazane.


Vuelta a España 2023:

Poprzedni artykułThymen Arensman: „Kask uratował mi życie”
Następny artykułSzóstka Polaków na starcie bretońskich klasyków
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Tajfun
Tajfun

Finisz chyba bardziej pod Remco i Roglicia, zobaczymy jak faworyci powalczą między sobą, ale jednak obstawiam wygraną kogoś z ucieczki.