fot. Équipe Cycliste Groupama-FDJ

W nietypowej układance, jaką stanowią Mistrzostwa Świata w Glasgow, piątek zwieńczy zmagania spod znaku tykającego zegara. Ubiegłoroczna rywalizacja elity mężczyzn w jeździe indywidualnej na czas przyniosła jedną z największych niespodzianek ostatnich lat. Czy długa trasa zahaczająca o szkockie wyżyny zdoła wygenerować kolejne?

Dziś na rampie startowej w Stirling staną juniorzy i zawodnicy elity mężczyzn, walcząc o tęczową koszulkę w jeździe indywidualnej na czas. Przed niespełna rokiem najlepszym w najniższej kategorii wiekowej okazał się Joshua Tarling (GB), podczas gdy z grona zawodowych kolarzy niespodziewanie triumfował Tobias Foss (NOR), pokonując Stefana Künga (SUI) i Remco Evenepoela (BEL).

Nic dwa razy się nie zdarza, szczególnie w roku Wisławy Szymborskiej, ale zaznaczyć trzeba, że żaden z faworytów nie zatriumfował jeszcze na trasie “czasówki” ze startem i metą w Stirling.

Harmonogram (piątek, 11 sierpnia):

11:00 Jazda indywidualna na czas juniorów (23 km)
15:35 Jazda indywidualna na czas elity mężczyzn (48,1 km)

Trasa

Juniorzy staną na starcie jako pierwsi i zmierzą się na 23-kilometrowym wariancie trasy, z której wycięty został najbardziej techniczny odcinek. Oznacza to bardzo szybki początek i przeprawę przez łagodnie falujące szosy po minięciu półmetka, którą tradycyjnie już zwieńczy brukowany podjazd do Stirling Castle (800 m, śr. 5,4%).

Elita mężczyzn rozpocznie swoją rywalizację po południu, a rozegra się ona na trasie liczącej aż 47,8 kilometra. Można więc zakładać, że dystans – najdłuższy od 2019 roku – sam w sobie odegra w piątek rolę, podczas gdy zróżnicowany charakter terenów na zachód od Stirling uczyni tę jazdę indywidualną na czas przyjazną każdemu ze specjalistów.

Początek jest zbieżny z przebiegiem tras we wszystkich pozostałych kategoriach, co oznacza, że na pierwszym punkcie pomiaru czasu wyróżniać powinni się kolarze dysponujący największą mocą w tego rodzaju wysiłku.

Zawodnicy elity mężczyzn dotrą najdalej na północ, jako jedyni zahaczając o Thornhill, co wiąże się z przedłużeniem najbardziej pagórkowatego odcinka trasy. Nie zmienia to jednak ogólnego charakteru tego wyzwania, które bardziej przypomina płynięcie przez łagodne wzgórza pomiędzy Barbaresco a Barolo, niż górskie jazdy indywidualne na czas rozgrywane w ramach dwóch ostatnich wielkich tourów.

W drugiej części dystansu kolarze pokonają najbardziej techniczny fragment trasy, który na papierze może pozwolić odrobić nieco strat wyróżniającym się pod tym względem zawodnikom, choć wydaje się zbyt krótki, by odcisnąć piętno na ostatecznych wynikach piątkowej rywalizacji.

Ostatni odcinek, najbardziej zróżnicowany, zawiera zarówno wolno opadające, szerokie szosy, kilka bardziej technicznych fragmentów, jak i finałowy podjazd pod Stirling Castle (800 m, śr. 5,4%). Położony na nim bruk nie jest wyzwaniem na miarę sektorów pokonywanych w ramach monumentalnego Paryż-Roubaix, ale nie jest to też łagodna miejska kostka, szczególnie z perspektywy siodełka roweru czasowego.

Na trasie umieszczone zostały trzy punkty pomiaru czasu: po pokonaniu 12,9 km, 34,7 km i 43,5 km.

Pogoda

Każdy kolejny dzień ma być w Szkocji deszczowym, po czym chmury rozwiewają się, pozwalając zawodnikom rywalizować w zbliżonych, a przede wszystkim bezpiecznych warunkach. Po nocnych deszczach szosy mogą pozostać w piątek mokre, szczególnie podczas rywalizacji juniorów, ale szanse wystąpienia kolejnych opadów nie przekraczają 46% późnym popołudniem.

Temperatura w najcieplejszym momencie dnia sięgnie 21 stopni Celsjusza, ale uwagę zwraca wiatr (18-23 km/h), który może okazać się znacznie silniejszy dla wcześnie startujących zawodników elity mężczyzn. Jego południowo-zachodni kierunek oznacza też, że będzie on “przeszkadzał” na najszybszym, pierwszym odcinku trasy.

Faworyci

Wśród faworytów rywalizacji juniorów wymieniani są Jørgen Nordhagen (NOR), AJ August (USA), Theodor Storm (DEN), Sente Sentjens (BEL) czy Oscar Chamberlain (AUS), choć zaznaczyć trzeba, że jak dotąd żaden z wyścigów w najniższych kategoriach wiekowych nie ułożył się według najbardziej oczywistego scenariusza.

Spośród ciekawostek, na liście startowej znaleźć można doskonale znane nazwiska, ale w nieco odświeżonych wersjach, między innymi Bena Wigginsa (GB), Markela Belokiego (ESP) i Erazma Valjavca (SLO).

Polskę w tej kategorii reprezentować będą Filip Gruszczyński i Dawid Wika-Czarnowski.

Ze względu na konieczny do pokonania dystans i zróżnicowany charakter trasy, popołudniowa rywalizacja elity mężczyzn zapowiada się pasjonująco.

Jako obrońca tytułu na starcie stanie Tobias Foss (NOR), jednak dokonanie tej sztuki przez Norwega, który ma za sobą bardzo niewyraźny sezon, byłoby rozpatrywane w kategoriach jeszcze większej niespodzianki, niż jego triumf w Wollongongu.

Jak zwykle wiele mówi się o Remco Evenepoelu (BEL), który zawiódł oczekiwania na trasie niedzielnego wyścigu ze startu wspólnego. Niezależnie od tego, czy powodem była niemożność dotrzymania tempa kolarzom posiadającym Tour de France w nogach, czy mnogość technicznych zakrętów, dziś żadne z powyższych nie powinno być problemem. 23-letni Belg potrafi świetnie przygotowywać się do pojedynczych występów, a w piątek dodatkowo sprzyjać mu powinien charakter trasy i jej relatywnie długi dystans. Jeśli szukać powodów, dla których Evenepoel mógłby kolejny raz ulec jednemu ze swoich rywali, wraca jednak temat zupełnie innej ścieżki przygotowań do tegorocznego czempionatu i wyraźny bonus do formy, jaki obecnie daje przejechana Wielka Pętla. Najnowsze zmiany regulacji nieco niwelują też zyski wynikające z jego niezwykle aerodynamicznej pozycji na rowerze, która do niedawna była niemożliwa do uzyskania przez wyższych od niego zawodników.

Zwycięzca ubiegłorocznej Vuelty nie jest jedyną szansą Belgów na wywalczenie w piątek tęczy, ponieważ na starcie stanie również Wout van Aert (BEL). Kolarz Jumbo-Visma miał w tym sezonie podcięte skrzydła – wystarczy powiedzieć, że dość niefrasobliwie oddane Christophe’owi Laporte’owi zwycięstwo w Gandawa-Wevelgem byłoby jego największym (pod względem prestiżowym). Może więc po nie do końca udanej kampanii wiosennych klasyków i podporządkowanemu innym celom występowi w Wielkiej Pętli, Van Aert wróci na szczyt jako król jazdy indywidualnej na czas? W kontekście nieustannie prowadzonej narracji na temat jego wszechstronności, zdecydowanie miałoby to sens. Piątkowa trasa odpowiada Belgowi w każdym aspekcie, pozostaje więc forma dnia i jakiś układzik z siłą wyższą, uparcie spychającą go na środkowy stopień podium.

Trudno w sporcie na najwyższym poziomie mówić o zasługach, ponieważ każdy z pretendentów do tytułu ma za sobą lata żmudnej pracy, które doprowadziły go na rampę startową w Stirling. Kiedy jednak myśli się o tych “zasługujących bardziej”, trudno pozbyć się sprzed oczu obrazu Stefana Künga (SUI), w przeszłości zbyt często będącego zbyt blisko. W przeciwieństwie do Evenepoela, 29-letni Szwajcar pozytywnie zaskoczył na teoretycznie niepasującej mu trasie wyścigu ze startu wspólnego elity mężczyzn, zajmując w niedzielę wysokie, 5. miejsce. Forma zatem na pewno jest, a charakter rywalizacji nie przekreśla jego szans. Wiele natomiast rozegra się w samej głowie Szwajcara.

Nie można też zapomnieć o Filippo Gannie (ITA), nawet jeśli on sam (bardzo skutecznie) przygotowywał się w ostatnich tygodniach głównie do walki na torze. Z pretendentów do zwycięstwa, 27-letniemu Włochowi najmniej odpowiada wytyczona w okolicach Stirling trasa, a szybkie przestawienie się z intensywnej rywalizacji na zupełnie innych dystansach może być problemem. Czy jednak takim, którego w dobry dzień nie byłaby w stanie załatać jego ogromna klasa?

Tadej Pogacar (SLO) miał po Tour de France odpoczywać, ale rywalizacja na rowerze jest dla niego jak powietrze. Dziś 24-letni Słoweniec stanie na starcie bez presji, jako outsider, co powinno być dla niego bardzo odświeżającym doświadczeniem. Na papierze trasa jest dla Pogacara zbyt długa i zbyt wiele względem masywniejszych rywali może on stracić już na dojeździe do pierwszego pomiaru czasu, ale z Tadejem nigdy nie wiadomo. Sprintu o trzecie miejsce przeciwko Madsowi Pedersenowi też nie powinien był wygrać.

Specjalistą podobnej klasy, co wymienieni już pretendenci do tytułu, jest Stefan Bissegger (SUI), ale Szwajcar z EF Education-EasyPost nie błyszczał ostatnio formą. Na występ ponad stan może być dziś natomiast stać Mattię Cattaneo (ITA), Remiego Cavagnę (FRA) i Mikkela Bjerga (DEN). Ciekawe też, co pokażą weterani, a więc świetnie jeżdżący na czas w tym sezonie Geraint Thomas (GB) i kończący w tym roku karierę Rohan Dennis (AUS).

Polskę w tej kategorii reprezentuje niezatapialny Maciej Bodnar.

Transmisja

Jazdę indywidualną na czas juniorów śledzić będzie można w Playerze (11.10-14.05), podczas gdy relacja z konkurencji elity mężczyzn dostępna będzie zarówno w Playerze, jak i na antenie Eurosportu 1 (15.10-18.40).

Lista startowa

Data powered by FirstCycling.com

Poprzedni artykułJos van Emden kończy owocną karierę
Następny artykułAgnieszka Skalniak-Sójka: „Wiedziałam, że jestem dobrze przygotowana”
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments