fot. Dariusz Krzywański / DkpCycling&Life

Czy zupełnie płaska trasa odpowiadała Filipowi Maciejukowi? Z pewnością nie. Czy 23-latek mógł liczyć na silne wsparcie swojej ekipy? Skądże. Może zatem „Bizon z Puław” jest znany ze swojej szybkości? Też niekoniecznie, a jednak kolarz Bahrain Victorious nieomal nie został mistrzem Polski po świetnym wyścigu w swoim wykonaniu.

Filip Maciejuk ma naprawdę ciekawy kolarski dorobek. Wygrywał klasyfikację generalną zaliczanego do Pucharu Narodów L’Etoile d’Or, był najlepszy w Karpackim Wyścigu Kurierów, a już jako 18-latek zanotował pierwsze zawodowe zwycięstwo podczas czasówki w ramach Wyscig Mjr. Hubala – Sante Tour. Jazda indywidualna na czas zresztą zawsze nam się powinna kojarzyć z Filipem, bowiem to brązowy medalista w tej specjalności wśród juniorów z Bergen. Teraz w dorobku zawodnika Bahrain – Victorious jest pierwszy w karierze krążek w wyścigu ze startu wspólnego o mistrzostwo Polski.

Na pewno jest niedosyt, bo czułem się dzisiaj bardzo dobrze, a zabrakło bardzo niewiele – może ze 100 metrów? To powoduje niedosyt, ale też zadowolenie z tego drugiego miejsca, bo po tym co się działo w ostatnim czasie, po tych wszystkich perturbacjach po tej kraksie nie byłem sobą. Dzisiaj mogłem pokazać na co mnie stać, że mogę walczyć z polską czołówką i nie tylko nią

— opowiedział o swoich odczuciach Filip Maciejuk.

fot. Dariusz Krzywański / DkpCycling&Life

Kolarz Bahrain Victorious z pewnością był jednym z najaktywniejszych na trasie, a z racji na swoją charakterystykę także i najciężej pracujących w kolejnych akcjach. 23-latek jednocześnie bardzo dobrze czytał wyścig i potrafił się zabierać w kluczowe ataki bądź sam je inicjować.

Czułem się bardzo mocny, bo odjechaliśmy we trzech z dwunastoosobowej akcji to wiedziałem, że to będzie mój dobry dzień. Postanowiłem zaatakować raz czy drugi, bo tam było trzech chłopaków z Vostera, trzech z Mazowsza, więc trzeba było przerzedzić to towarzystwo. To się udało, a potem zabrakło bardzo niewiele. Zaatakowałem na kilometr do mety, zostałem skasowany przez Alana dopiero na 50 metrów przed metą. Może gdybym zaryzykował bardziej na ostatnim rondzie udałoby się wygrać, ale cóż, jest drugie miejsce, też jestem szczęśliwy

— kontynuował srebrny medalista wyścigu ze startu wspólnego elity mężczyzn.

W końcówce byliśmy świadkami delikatnej kontrowersji. Alan Banaszek pojechał źle na jednym z rond, ale zdołał wrócić do ucieczki szybciej niż zdaniem wielu powinno mieć to miejsce. Michał Gołaś pytał o to zdarzenie sędziów, acz ostatecznie nie został wniesiony protest, a co za tym idzie nie było także mowy o jakiejkolwiek zmianie wyników. Jak to zdarzenie widział Filip Maciejuk?

Ja tego nie widziałem, ale wiem, że trochę do nas stracił jak przestrzelił rondo, a znalazł się z nami bardzo szybko, nie spodziewałem się, że to będzie tak szybko. Nie wiem co tam się wydarzyło, nie mogę tego oceniać, od tego są sędziowie, więc jeśli było coś nieprawidłowego to powinni to wychwycić i zrobić coś z tym. Myślę, że Alan mógł stracić tam z 20 sekund, a po kilometrze był z nami. Nie wiem co tam się wydarzyło, nie chcę więcej mówić na ten temat

— mówił na gorąco, jeszcze przed ceremonią Filip Maciejuk.

Kolarz Bahrain Victorious był w ostatniej akcji przez wiele kilometrów z Alanem Banaszkiem (Human Powered Health) i Marcinem Budzińskim (HRE Mazowsze Serce Polski). Ten drugi, mając z tyłu swoich kolegów, nie dawał zmian, wobec czego na 23-latka nie tylko spadała co najmniej połowa pracy w odjeździe, ale i jeszcze konieczność wymyślenia czegoś by ograć rywali.

Finisz po 200, 220 kilometrach nigdy nie jest taki sam, zawsze jest pewną niewiadomą. Liczy się kto ma dobry dzień, choć wiedziałem, że Alan jest bardzo szybki. Próbowałem czegoś innego, atakowałem na 3 rundy do końca, próbowałem później ataku z kilometra, ale Alan złapał mnie na ostatnich 100 metrach i cóż. Jestem szczęśliwy, bo to mój pierwszy medal w wyścigu ze startu wspólnego. Myślę, że nie rozegrał bym tego wyścigu inaczej. Zrobiłem wszystko dobrze, zabrakło troszkę szczęścia i ryzyka w ostatnim rondzie, pojechałem tak jak instruował mnie mój dyrektor sportowy Michał Gołaś

— kontynuował Filip Maciejuk, popularny „Bizon z Puław”.

Mistrzostwa Polski to jedyny taki wyścig w roku, kiedy to niekoniecznie tylko czysta moc czy taktyka drużyny ma znaczenie, ale pojawia się też m.in. dysproporcja między składami, motywacja oraz znajomość każdego zakrętu. Filip Maciejuk zdołał genialnie odnaleźć się w tym bardzo specyficznym wyścigu, który dla większość worldtourowców (zarówno u pań, jak i panów) okazał się być w tym roku ponownie niekoniecznie szczęśliwym.

Wiedzieliśmy, że grupa nie przyjedzie cała na metę to raz, a dwa, że lepiej atakować niż być atakowanym. Wolałem zrobić coś samemu niż gdyby ktoś odjechał beze mnie. Później i tak trzeba byłoby gonić, więc byłem aktywny. Już po czasówce wiedziałem, że stać mnie na bardzo dużo. Pojechałem wówczas moje najlepsze waty w życiu z godziny, więc wiedziałem, że to może być mój dzień. To sprawiało, że choć dużo pracowałem to nadal oszczędzałem się trochę, wiem, że Alan robił to samo, a kolarz z Mazowsza jechał ostatnie 90 kilometrów bez zmian, nie dał nam nawet jednej, jedynie zaatakował na ostatniej rundzie. Każdy ma swoją taktykę, wiedzieliśmy, że tak może być

— obszernie opowiadał o wyścigu i swojej mocy kolarz Bahrain Victorious.

fot. Radosław Makuch

Kalendarz Filipa Maciejuka od dłuższego czasu wygląda naprawdę imponująco. Są w nim m.in. najważniejsze wiosenne klasyki, a także sporo etapówek, gdzie 23-latek pomaga swoim liderom. Co teraz czeka na będącego w życiowej formie, wciąż stosunkowo młodego zawodnika?

Na ten moment nie powiem co jadę dalej, ale na pewno będę chciał wykorzystać moją formę. Zobaczymy na jakie wyścigi wyśle mnie ekipa, na razie się pocieszyć tym medalem

— krótko odpowiedział.

Jak wygląda wymarzona trasa Mistrzostw Polski dla Filipa Maciejuka? Co powinno się na niej znaleźć by kolarz o jego charakterystyce miał największe szanse na wywalczenie biało-czerwonej koszulki?

Chciałbym, żeby była pagórkowata, gdzie jeśli sprinter będzie miał dobry dzień to może się utrzymać, ale jeśli tak by nie było to żeby nie mógł przetrzymać. Taka, żeby była selektywna, bo choć takie płaskie trasy mi odpowiadają to nie jestem aż tak szybki by pokonać najszybszych zawodników

— zakończył Filip Maciejuk.

Rozmawiali Jakub Jarosz i Kacper Krawczyk


Dziennikarze Naszosie.pl byli obecni na miejscu przez całe Mistrzostwa Polski w kolarstwie szosowym – Ostrołęka 2023. Zachęcamy do przeczytania materiałów z tych zawodów.

Mistrzostwa Polski 2023 – wszystkie teksty

Poprzedni artykułTour de France 2023: INEOS Grenadiers z Michałem Kwiatkowskim
Następny artykułMistrzostwa Polski Masters i Cyklosport 2023: Wyniki wyścigów ze startu wspólnego
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments