fot. Dariusz Krzywański / DkpCycling&Life

Są kolarze, którzy analizują każdy swój ruch i podejmują tylko maksymalnie bezpieczne decyzje. Są też tacy, u których działa świetnie intuicja i czytanie wyścigu. Po piątku do tej drugiej kategorii z pewnością zaliczymy Marię Klamut – mistrzynię Polski juniorek w wyścigu ze startu wspólnego.

Nieczęsto zdarza się by już pierwszoroczna juniorka zdobywała mistrzowską koszulkę. Tym razem jednak tak się stało i dzięki temu kolarka KS Społem Suus Łódź będzie mogła przez najbliższe 365 dni jeździć w biało-czerwonych barwach w kolejnych wyścigach ze startu wspólnego. Co to znaczy dla zawodniczki, która miała już wcześniej brązowy medal w jeździe indywidualnej na czas z tych Mistrzostw?

Zdążyło już do mnie dotrzeć to co zrobiłam i jestem przeszczęśliwa.

— rozpoczęła opowiadanie niesamowicie szeroko uśmiechnięta zawodniczka. Momentalnie nawiązaliśmy do jej słów z środy, które brzmiały następująco:

Szczerze mówiąc, to nie myślałam o tym, czy wygram, bo to bardzo rozprasza. Teraz jestem szczęśliwa, trochę do mnie nie dociera to, co się stało, bo jestem pierwszoroczną juniorką

— mówiła nam w środę, a dziś poproszona o porównanie uczuć po tych dwóch medalach dostaliśmy taką odpowiedź:

Nie ma takich słów, które by opisały to co czuję w tym momencie

— dodawała rozradowana juniorka KS Społem Suus Łódź.

W końcówce wyścigu samotnie uciekała Kinga Marek z Medisept Mayday Team (wywiad z nią tutaj), ale już na ulicach Ostrołęki doszła do niej Maria Klamut. Pierwszoroczna juniorka zapytana o to jak przebiegały te ostatnie kilometry rozbroiła nas swoją szczerością.

Jak to wyglądało na trasie? Szczerze nie pamiętam. Szczerze naprawdę nie pamiętam. Atakując nie miałam pojęcia, że będziemy miały jeszcze tę rundę po mieście, to mnie bardzo zaskoczyło

— kontynuowała Maria Klamut.

Młoda zawodniczka jest jak Anna Kiesenhofer – po środzie znaliśmy ją głównie z jazdy indywidualnej na czas, tymczasem jej niechęć do jazdy w peletonie i odważny atak sprawiły, że sięgnęła po wspaniały sukces na ulicach Ostrołęki niczym Austriaczka w Tokio. Jak to wyglądało z perspektywy Marii?

Muszę się przyznać, że kierował mną pewien strach. Szczerze to po zobaczeniu tych rond, zwłaszcza tego przed finiszem obawiałam się kraksy, w oczach miałam wizję tego, że jeżeli nie wyskoczę i czegoś nie spróbuję to prawdopodobnie ktoś będzie miał pecha w tym miejscu i to mogłabym być ja

— zdradzała nam Maria Klamut.

Po dogonieniu Kingi Marek młoda zawodniczka nie zaatakowała od razu, a czekała do ostatnich metrów. Finisz był bardzo jednostronny, bo wykończona kolarka Medisept Mayday Team nie miała szans na podjęcie rywalizacji. Czy Maria Klamut była pewna swego wjeżdżając na ostatnią prostą?

Nic nie myślałam jadąc tą końcówkę, w głowie miałam tylko zapętlone słowo jedź, jedź, jedź. Zdałam się na swoje nogi i te mnie nie zawiodły

— kontynuowała.

Na koniec sprawdziliśmy czy młoda zawodniczka ma świadomość tego, że przed nią cały, pełny rok w biało-czerwonej koszulce. Jak się okazało ta już przed odebraniem swojego trykotu i złotego medalu pomyślała właśnie o tym i bardzo się cieszyła tą perspektywą.

To jest niesamowite uczucie, że będę mogła jeździć z orzełkiem na piersi, bo nie każdemu się to przytrafi w życiu, nie każdy może poczuć ten smak. Teraz liczę po cichu na powołanie do kadry na mistrzostwa, zawsze się liczy w takim wypadku

— zakończyła Maria Klamut, która na ten moment jest jedyną multimedalistką tegorocznych Mistrzostw Polski w Ostrołęce.

Rozmawiali Jakub Jarosz i Kacper Krawczyk


Dziennikarze Naszosie.pl są obecni na Mistrzostwach Polski w kolarstwie szosowym – Ostrołęka 2023. Zachęcamy do śledzenia materiałów z tych zawodów, a także naszych relacji tekstowych, które towarzyszyć Państwu będą przez wszystkie dni zmagań o medale naszego krajowego czempionatu.

Zapowiedź Mistrzostw Polski – Ostrołęka 2023
Mistrzostwa Polski 2023 – wszystkie teksty

Poprzedni artykułEliza Rabażyńska: „Byłam świadoma mojej szybkości”
Następny artykułMikołaj Szulik: „Nic, co jest warte zdobycia, nie przychodzi łatwo” [wypowiedzi]
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments