fot. Soudal Quick-Step Pro Cycling Team / Getty Sport Images

Kolarze rywalizujący w Tour de Suisse pokonali zdecydowaną większość 7. etapu w spokojny sposób, bez rywalizacji. Emocje zaczęły się niedługo po minięciu linii neutralizacji czasu, a na 17 kilometrów przed metą przeciwników za plecami pozostawił Remco Evenepoel. Mistrz świata swoją wygraną w Weinfelden zadedykował Gino Mäderowi.

To był bardzo nietypowy etap Tour de Suisse. Zawodnicy podeszli do rywalizacji zupełnie odwrotnie, niż można by się spodziewać. Po tym jak organizatorzy podjęli decyzję o pomiarze czasu na 25 kilometrów przed metą spodziewano się bowiem, że jeśli będzie jakaś walka to właśnie do tego miejsca, tymczasem dopiero w końcówce doszło do jakichkolwiek ruchów. Sił przed finałową jazdą indywidualną na czas nie oszczędzał m.in. Remco Evenepoel, który samotnie pokonał ostatnie kilkanaście kilometrów i sięgnął po swoje 44. zwycięstwo w karierze.

Wszyscy dotarli dziś do pomiaru w tym samym czasie, to było najważniejsze. Potem z kolei każdy mógł się ścigać. Początkowo chcieliśmy przewieźć Tima Merliera przez podjazd, ale wspinaczka była bardzo trudna, więc wziąłem sprawy w swoje ręce. Nie jestem osobą, która rezygnuje z walki, nawet jeśli sytuacja jest trudna dla wszystkich. Myślę, że to był najlepszy sposób na uhonorowanie Gino. To było ciężkie ostatnie piętnaście kilometrów, ciągle w górę i w dół. Pod koniec sytuacja była już spokojna i mogłem pozwolić emocjom opaść. Chciałem wygrać dla Gino. Teraz zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby wygrać czasówkę. Już teraz jestem dumny, że z każdym dniem w tym wyścigu idzie mi coraz lepiej, po chorobie i psychicznym ciosie po Giro. Jestem więc bardzo zadowolony z tego, co pokazałem. Jutro chcę dać wszystko jeszcze raz. Finalne zwycięstwo będzie trudne, ale dam z siebie wszystko

— obszernie opowiadał Remco Evenepoel.

Podobnie jak mistrz świata uważał jego rodak Wout van Aert. Belg z Jumbo-Visma także chciał się ścigać i mocno zaangażował się w zainicjowanie kluczowych akcji, acz ostatecznie nie zdołał podążyć za 23-latkiem i musiał zadowolić się finiszem o 2. miejsce, który wygrał. 28-latek umocnił się tym samym na prowadzeniu w klasyfikacji punktowej.

Niektóre zespoły nie chciały kontynuować wyścigu, inne uważały, że warto się ścigać. W każdym razie myślę, że dobrze się stało, że szanowaliśmy się i że przez pierwsze 160 kilometrów nie było ataków. Myślę też, że dobrze było ścigać się w finale i przerwać tę ponurą atmosferę. Chcemy ponownie pokazać ludziom pozytywne emocje i dziwnie jest tak wolno pokonywać kolejne podjazdy

— dodał Wout van Aert.

Na 113 kolarzy, którzy pozostali w peletonie 86. Tour de Suisse czeka jeszcze jazda indywidualna na czas z St. Gallen do Abtwil. 25,7km zadecyduje o tym kto sięgnie po końcowy triumf w wyścigu. Koszulkę lidera dzierży Mattias Skjelmose (Trek-Segafredo), który ma 8 sekund przewagi nad Felixem Gallem (AG2R Citroën Team), 18 nad Juanem Ayuso (UAE Team Emirates) i aż 46 nad Remco Evenepoelem (Soudal-Quick Step).

Poprzedni artykułPaweł Puławski walczy o podium Trans Am Bike Race 2023
Następny artykułTour de Suisse Women 2023: Blanka Vas wygrywa, Skalniak-Sójka szósta
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments