fot. Jumbo-Visma

Jonas Vingegaard wygrał 7. etap Criterium du Dauphine i jeszcze powiększył i tak gigantyczną przewagę nad resztą rywali.

Pierwszy z dwóch prawdziwie górskich etapów na trasie tegorocznego Criterium du Dauphine miał przynieść kolejne odpowiedzi na temat faworytów klasyfikacji generalnej. Na trasie znalazło się tym razem miejsce dla 3 górskich premii – Col de la Madeleine (25 km – 6%), Col du Mollard (18,5 km – 6%) i prowadzącego do mety Col de la Croix de Fer (13 km – 6,2%).

Profil etapu

Samotny bój o koszulkę

Choć na starcie etapu znalazło się kilku świetnych górali, którzy do tej pory zdążyli ponieść duże straty w klasyfikacji generalnej, to żaden z nich nie zdołał oderwać się od peletonu. Sztuka ta udała się natomiast nieco mniej kojarzonym z górskimi wspinaczkami Madisowi Mihkelsowi (Intermarche-Circus-Wanty), Remiemu Cavagni (Soudal-Quick Step), Anthony’emu Perezowi (Cofidis) i Victorowi Campenaertsowi (Lotto-Dstny).

Grupka ta oderwała się od peletonu na 127 kilometrów przed metą i choć za nimi szybko stworzyły się pogonie, z udziałem m.in. Valentina Madouasa czy Pierre’a Latoura, to nie zdołały dogonić czwórki. Ucieczka zamiast powiększyć się o kolejnych członków, szybko została okrojona, bo okazało się, że zdecydowanie najmocniejszym z uciekinierów jest Victor Campenaerts. Belg zgubił wszystkich swoich rywali już na pierwszym z dzisiejszych podjazdów.

Jego samotna szarża zaczęła się już po zgubieniu Anthony’ego Pereza na 76 kilometrów przed metą, a zakończyła tuż po rozpoczęciu podjazdu pod Col du Croix de Fer. Belg mógł być zadowolony ze swojej postawy – w końcu dzięki zdobyciu 30 punktów na dwóch górskich premiach został nowym liderem klasyfikacji górskiej.

Kolejna szarża Vingegaarda

Niedługo później zaczęła się natomiast walka o inne cele – klasyfikację generalną i zwycięstwo etapowe. Faworyci zaczęli spokojnie. W pierwszej fazie podjazdu pod Croix de Fer kolarze Jumbo-Visma nadawali umiarkowanie wysokie tempo, które jednak wystarczyło, by zgubić Davida Gaudu i Mikela Landę. Hiszpan i Francuz po raz kolejny pokazali, że na razie nie są w formie, która pozwoliłaby im na udany występ w Tour de France.

W tamtym momencie grupa faworytów liczyła bowiem wówczas około 20 nazwisk. Nadający jej tempo Attila Valter przyspieszył bowiem dopiero chwilę później. W ten sposób utworzyła się kilkuosobowa czołówka, w której składzie znalazł się Rafał Majka, jednak taki stan rzeczy potrwał tylko kilka sekund. Niedługo później ruszył bowiem Jonas Vingegaard, który nie dał swoim rywalom żadnych złudzeń. Na trasie nie było ani jednego kolarza, który mógłby postawić się Duńczykowi.

Najbliżej był Adam Yates, który samotnie starał się, bez powodzenia, gonić zwycięzcę Tour de France. Za Brytyjczykiem utworzyła się natomiast kilkuosobowa grupka, z Benem O’Connorem, do której nieco dystansu tracił Rafał Majka. W najgorszej sytuacji znajdował się Julian Alaphilippe, który dość szybko stracił minutę do Vingegaarda i tym samym stracił miejsce na wirtualnym podium klasyfikacji generalnej.

Wraz z upływem kolejnych kilometrów różnice między poszczególnymi kolarzami cały czas się powiększały. Ostatecznie Duńczyk wjechał na metę 41 sekund przed Adamem Yatesem, 53 sekundy przed Jaiem Hindleyem i ponad minutę nad pozostałymi rywalami.

Wyniki 7. etapu Criterium du Dauphine 2023:

Results powered by FirstCycling.com

Poprzedni artykułSprawczyni wypadku Kasi Konwy i Rity Malinkiewicz poznała wyrok
Następny artykułZLM Tour 2023: Arvid de Kleijn pokonuje Kubę Mareczko
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Łukasz
Łukasz

A jestem ciekawy czy Rafał dostanie jakiś wyścig dla siebie ?