„Pod nasze nogi” trafiła nowa odsłona aluminiowego roweru amerykańskiego producenta – Trek Emonda ALR5, który wagą może zawstydzić niejeden karbonowy sprzęt. Oto nasze wrażenia z jazdy!

Serce roweru, czyli rama

Przejdźmy do sedna, czyli do Emondy. Jak wskazuje na to jej symbol, czyli ALR – rower został zbudowany na aluminiowej ramie. Nie jest to najwyższy model z serii aluminiowych Emond, jest jeszcze ALR 6 na grupie Shimano 105 Di2, ale to już zdecydowanie wyższa liga. Rama zbudowana jest ze stopu Alpha 300, który cechuje się bardzo niską wagą oraz wysoką sztywnością. Jej geometria jest przeniesiona wprost z karbonowych serii Emonda SL. Uważam, że to dobry kompromis pomiędzy wygodną a wyścigową pozycją. Choć widać tu lekki ukłon w stronę geometrii endurance i wygody. Większość spawów została idealnie wyszlifowana i na pierwszy rzut oka można się pomylić, stwierdzając, że to karbon. Nic bardziej mylnego. Tutaj należą się duże ukłony dla Treka. Może zdjęcia tego, aż tak nie oddają, ale na żywo robi to duże wrażenie.

Widelec w całości wykonano z włókna węglowego. Dlaczego podkreślam, że w całości? Ponieważ niektórzy producenci stosują karbonowy widelec, a rurę sterową wykonują z aluminium. Kto jeździł na dwóch rodzajach konstrukcji widelca będzie wiedział o czym piszę… Ten w całości karbonowy zdecydowanie lepiej wytłumia nierówności. Ma to niebagatelne znaczenie tym bardziej jeśli w rowerze nie ma Iso Speed’a, a rama jest z lekkiego stopu. Linki zostały skrzętnie poukrywane i dzięki temu całość wygląda bardzo estetycznie. Najnowsza odsłona Emondy ALR dużo zyskała na aerodynamice. Jest bardziej smukła i jednocześnie „puszcza oczko” w stronę klasyki. W ramie zastosowano sztywne osie o średnicy 12 mm. Imbus do odkręcenia ośki posiada magnes i świetnie się ukrywa w przedniej bądź tylnej osi z małą wystającą dźwignią do jej odkręcenia.

Osprzęt

Grupa Shimano 105 to najczęstszy wybór spośród nowych rowerów na szosowym osprzęcie. Swoją drogą historia nazwy tej grupy jest chyba nieodgadnięta. Szukałem wielu informacji na ten temat i nic konkretnego i potwierdzonego nie znalazłem. W czasach kiedy Shimnano nazywało osprzęt np. 400 lub 500EX z owalnymi blatami, już w latach ’80 nagle stworzyli grupę 105. Dzisiaj ta nazwa już zupełnie nie pasuje kiedy obok jest Tiagra, Ultegra itd. Chętnie poczytam w komentarzach jaka jest teza czytelników jeśli chodzi o nazwę „stopiątki”.

R7000, bo o niej mowa pojawiła się już 4 lata temu i tak naprawdę nie zdążyła się jeszcze zestarzeć. Ma wszystko czego kolarzowi do szczęścia potrzeba. Szeroki zakres wyboru kasety, koronek korby, dobre hamulce i uważam, że jedne z najbardziej ergonomicznych klamkomanetek na rynku. Niektórzy powiedzą, że to taki „entry level”, a według mnie to grupa, która może służyć latami. Niezaprzeczalna jej duża przewaga w stosunku do wyższych grup Shimano to ceny poszczególnych komponentów, które jakby nie patrzeć w dłuższej eksploatacji będą się zużywać. Emonda ALR jest wyposażona w kompaktowe blaty, a długość korby jest uzależniona od wielkości ramy. Rozpiętość kasety to 11-30. Jeśli chcemy założyć większą kasetę, konieczna będzie wymiana wózka przerzutki na dłuższy.

Kokpit

Jest schludnie, nawet bardzo. Kierownica przypadła mi do gustu z dwóch powodów. Po pierwsze jest wąska – w tym rozmiarze akurat ma 42, cm a po drugie ma nieduży zasięg i drop. Co to powoduje? Że w dolnym chwycie nie trzeba się mocno pochylać, a w górnym sylwetka nie jest bardzo wyciągnięta. Ciekawie zostało rozwiązane prowadzenie linek. Wchodzą one idealnie pod mostkiem. Jak dla mnie wygląda to rewelacyjnie jak na rower tej klasy, a poza tym jeśli ktoś zdecyduje się na fitting i wymianę mostka to nie wyda na niego połowę minimalnej pensji krajowej. Wystarczy zastosować klasyczny mostek i po sprawie. Jak już wcześniej wspominałem klamkomanetki z najnowszej „stopiątki” leżą mi idealnie i do ergonomii nie mam najmniejszych zastrzeżeń. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to niewielki zakres regulacji jeśli chodzi o podkładki pod mostkiem. Z drugiej strony patrząc do czego ten rower został stworzony to myślę, że niewiele osób będzie chciało z niego zrobić rasową wyścigówkę.

Siodło i koła

Zainstalowane siodło Bontrager Verse Comp to podstawowe siodło ze stalowymi prętami. Jak dla mnie to idealny wybór do tego roweru. W razie potrzeby zmiany szerokości nie zrujnuje naszego budżetu, bo to wydatek rzędu 300 zł. Oferuje bardzo przyzwoitą wygodę i solidne podparcie czterech liter. Z obowiązku muszę wspomnieć, że sztyca podsiodłowa jest wykonana z aluminium. Podobnie z resztą jak koła, ale w tym budżecie roweru trudno się spodziewać obręczy z włókna węglowego. To sprawdzony w boju model Paradigm SL. Ciężko tutaj napisać coś złego na temat tych kół. Jak na tą półkę cenową, to jest naprawdę w porządku. Opony mają szerokość 25 mm, a do tej ramy zmieszczą się opony o maksymalnej szerokości 28 mm.

 

Wrażenia z jazdy

Trek Emonda ALR 5 to ciekawa propozycja dla osób szukających solidnego aluminiowego roweru szosowego. Dostępny jest on w dwóch wariantach kolorystycznych. Dla lubiących klasykę jest czerń, a dla lubiących wyróżnić się z tłumu jest zestaw, który przedstawiamy na zdjęciach. Na pewno względem karbonowych konstrukcji Treka czuć znaczącą różnicę podczas jazdy. Jednak ten skok w dół jest dużo mocniej odczuwalny niż wejście level wyżej. Kolarz też człowiek i szybko przyzwyczaja się do dobrego. Aluminium oddaje mocniej na dołkach, ale z drugiej strony podczas sprintów dużo lepsze jest to czucie roweru i wrażenie tego jak przyspiesza. Może to tylko moje subiektywne odczucia, ale chciałem się nimi podzielić.

Jeden z większych autów, o którym nie wspomniałem to jego waga. Jakież było moje zdziwienie, kiedy na wadze zobaczyłem 8,9 kg. Patrząc na aluminiową ramę, mostek, kierownicę, sztycę podsiodłową, koła… Spodziewałem się wyniku zbliżonego do 10 kg. Kolejny atut to genialnie poszlifowane spawy, schludnie schowane linki i ogólne wykonanie tej ramy. Majstersztyk. Warto również zauważyć że rowery ze stopów lekkich łatwiej można transportować na bagażnikach samochodowych bez obawy o uszkodzenie ramy. Z drugiej strony kupując ten rower otrzymuje się sprzęt na lata z dożywotnią gwarancją na ramę.

Cena tego roweru to 12999 zł, dużo. Gdzie te czasy kiedy za niewiele wyższą kwotę można było kupić także Treka Emondę, tyle że z karbonową ramą i na Di2… Czasy się zmieniły i chyba „to se ne vrati”.

Dystrybutor: Trek Bikes

Poprzedni artykułBratankowie półkę wyżej – zapowiedź Tour de Hongrie 2023
Następny artykułDlaczego kolarze oddają koszulkę lidera Wielkiego Touru? [felieton]
Ekonomista, mazowiecki kolarz amator, wielbiciel ciastek, mięsożerca. Na co dzień wychowujący dwójkę dzieci, w wolnych chwilach znajdujący czas na treningi. Ulubione wyścigi : Giro i Strade Bianche.
Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
abib
abib

Geometria nie jest oczkiem w strone Endurance, nowy ALR ma geometrie h1.5, niemal identyczną jak w Emondzie SL,SLR. Poprzedni ALR miał h2. Kierownica ma wyjątkowy długi reach 100cm, co powoduje właśnie nadmierne wyciągniecie.

klm
klm

Za 14 można mieć karbonowego Canyona z bezprzewodowym osprzętem. Także, co kto lubi.

spawalnik amator
spawalnik amator

przyjacielu spoiny a nie żadne spawy !
pozdro