fot. Giro d'Italia

Remco Evenepoel i jego bardzo otwarte postawienie sprawy na temat tego, że chce „pozbyć się” różowej koszulki lidera klasyfikacji generalnej Giro d’Italia pobudziło na powrót publiczną dyskusję na temat powodów takiego postępowania, a także tego jak jest to odbierane przez fanów. Spróbujmy zatem rozebrać ten temat na części pierwsze.

Czy to co zrobił Remco Evenepoel jest czymś nowym i wcześniej nieznanym? Zdecydowanie nie – oddawanie koszulki to temat stary jak świat w kolarskich Wielkich Tourach. Od niejednej dekady czynili to różni zawodnicy i choć ich motywacje na przestrzeni lat nie były takie same to efekt mieli wspólny, a był on prozaiczny – miało to na celu odciążenie kolarza celującego w końcowy triumf z pewnych obowiązków.

Mamy lidera – pracujemy cały dzień

Zacznijmy analizę od tego, o czym mówi się najgłośniej, acz co wcale nie jest główną przyczyną oddawania koszulki lidera klasyfikacji generalnej uciekinierom. Zespół kolarza dzierżącego trykot (tak różowy, jak i żółty w Tour de France czy czerwony w La Vuelta a España) ma niepisany obowiązek kontroli wydarzeń na etapie i dyktowania tempa w peletonie. To oznacza, że pomocnicy najlepszego kolarza są wystawieni na dodatkowy wysiłek, który na przestrzeni długich 3 tygodni kumuluje się w ich nogach.

Ten wykalkulowany pragmatyzm może i zatem nie jest piękny, ale jest niejako w porządku wobec kolegów lidera, którzy tym samym są nieco bardziej przez niego oszczędzani. Wypoczęty pomocnik ma później więcej sił by pomóc, a i istotny może być aspekt psychologiczny – to sygnał od ekipy, że „hej, dbamy o Was”, który potem może dawać dodatkową motywację do pracy gdy już naprawdę przyjdzie potrzeba.

fot. Quick-Step Alpha Vinyl Team
Brak koszulki – brak zbędnych ceremonii

Kibice zgromadzeni na mecie czy oglądający transmisję do końca z pewnością woleliby, żeby na podium raz po raz wychodził Remco Evenepoel, który odbierałby kolejne koszulki. Problem jest jednak w tym taki, że w czasie gdy Belg by to robił to jego rywale właśnie są w drodze na masaż, kolację czy w trakcie transferu na kolejny etap, by się lepiej wyspać. Gdy sytuacja w klasyfikacjach jest niejasna to często może się okazać, że taka ceremonia, a także obowiązkowe konferencje prasowe po niej mogą zabrać zawodnikowi przeszło godzinę. W skali całego Wielkiego Touru zbiera się zatem… około doby poświęconej na rzeczy, których można uniknąć. Bardzo dosadnie na ten temat wypowiedział się Klaas Lodewyck, dyrektor sportowy Soudal – Quick Step.

W czołowej grupie musiał być ktoś, kto mógł przejąć zarówno różową, jak i białą koszulkę. Andreas Leknessund był zatem człowiekiem idealnym. Teraz Remco nie musi już wchodzić na podium, aby odebrać białą koszulkę. Upiekliśmy dwie pieczenie na jednym ogniu. Oszczędza to około półtora dnia odpoczynku w ciągu całego wyścigu, jeśli nie spędza się dwóch godzin dziennie na ceremoniach

— mówił nieco hiperbolizując Klaas Lodewyck.

Wyścig trzytygodniowy to niekończąca się kumulacja zmęczenia, które narasta z dnia na dzień w ciele każdego zawodnika. Jakkolwiek nie byłoby to bowiem „brzydkie” dla widzów to taki pragmatyzm jest po prostu uzasadniony bardzo wymiernymi korzyściami dla samego kolarza.

O tym jak to jest ważne niech świadczy także fakt, że koszulkę dla Remco Evenepoela chcieli utrzymać kolarze… INEOS Grenadiers. Brytyjska ekipa wie, że męczenie swojego rywala na każdy sposób jest kluczem do wygranej, więc na 4. etapie byli jego niespodziewanymi „sprzymierzeńcami”.

W pewnym momencie zapytałem jaka jest różnica czasowa, ponieważ fajnie byłoby dać mu [Remco] pstrzyczek w nos i zniwelować różnicę tak, aby zatrzymał koszulkę

— mówił po etapie Geraint Thomas.

Brak lidera – brak kontroli składu ucieczki

Jazda na czele peletonu nie ogranicza się tylko do pilnowania różnicy i nadawania tempa grupie. To zadanie, choć zajmujące większą część dnia, nie jest bowiem najgorszym, co spotyka zespół lidera klasyfikacji generalnej. Dużo gorszym obowiązkiem nieraz bywa zadbanie, by przed główną grupę odjechali tylko właściwi zawodnicy, a ich „selekcja” zwyczajowo również spada na kolegów lidera.

Wracając do słów Klaasa Lodewycka widać, że wczoraj Soudal – Quick Step miał jasny typ kolarza, który miał uciec. Belgijskiej drużynie udało się, że uciekła „jedynie” siódemka zawodników, a wśród nich nie było nikogo groźnego w kontekście całego wyścigu. Nietrudno wyobrazić sobie jednak scenariusz, że oderwałaby się np. 30-osobowa grupa, a gdzieś w niej przyczaił przykładowo Damiano Caruso – wówczas poziom nerwowości w peletonie by wzrósł, a koledzy lidera mieli przed sobą naprawdę ciężkie wyzwanie.

Warto przy tym pamiętać, że proces formowania się odjazdu to nie jest miła zabawa – odkąd mamy dostęp do transmisji od startu do mety możemy śledzić jak szalone to bywa, a kolarze potrafią przez godzinę albo dwie przy masie skoków wykręcać średnie prędkości na poziomie 46, 48 czy przeszło 50km/h. A niech przy tym jeszcze np. zawieje boczny wiatr…

fot. Saudi Tour
Szacunek do koszulki

Było tłumaczenie decyzji Remco Evenepoela i jego ekipy, pora jednak na łyżkę dziegciu w beczce miodu. Czym innym jest bowiem znane od dekad zrzucenie z siebie ciężaru prowadzenie w wyścigu, a czym innym jest takie bezpardonowe i bezpośrednie mówienie o tym. Osobiście cieszy mnie, że kolarze otwarcie zaczynają w mediach przyznawać się do różnych taktyk i swoich decyzji zamiast zasłaniania się pewnymi frazesami, acz rozumiem, że dla niektórych może to być pewien szok.

Młody Belg i jego ekipa mogli z pewnością bardziej dyplomatycznie załatwić tę sprawę. Zamiast mówić o „oddawaniu koszulki” starczyło wspomnieć o np. braku odpowiednich sił do kontrolowania peletonu na tym etapie wyścigu. Sygnał byłby jasny i zrozumiały, a jednocześnie mniej rażący.

W tym wszystkim nie pomagają także wiekowe legendy. Na antenie Eurosportu cytowano np. Giuseppe Saronniego, który mówił o tym jak święta jest Maglia Rosa. Cóż… może prawie 50 lat temu tak było, ale czasy nieco się zmieniły, a widzów warto wprowadzać w meandry tego sportu aniżeli wprowadzać pewien mętlik i nie tłumaczyć przyczyn takiego zachowania niezależnie od tego czy się z nim zgadzamy, czy nie. Koniec końców dla każdego lidera na klasyfikację generalną liczy się bowiem tylko jeden cel – wygrana po ostatnim etapie, a to co dzieje się po drodze to chłodna kalkulacja by to osiągnąć.

Poprzedni artykułTest nowego Treka Emonda ALR 5
Następny artykułGiro d’Italia 2023: Górskie szczyty z wielometrowymi połaciami śniegu
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
7 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Dawid
Dawid

A może by tak skrócić wielkie toury do 2 tygodni? Wiem, nie da się.. pieniądze 🙂

Szymon
Szymon

Remco lubi po prostu jeździć w koszulce Mistrza Świata – bardziej niż w koszulce lidera. Muszą dla niego wymyśleć połączenie w/w koszulek.

Łukasz
Łukasz

Łzy Leknessunda na mecie mówią wiele, jak cenna jest ta koszulka. W sumie dobrze, niech też inni ją ponoszą. Nigdy nie wiadomo, czy się jej nie dowiezie do mety ;-).

Andrzej
Andrzej

W mojej opinii mówienie wprost o tym, że koszulki chcę się pozbyć jest czymś, co Remco i jego drużyna mogli sobie darować, a przynajmniej nie wypowiadać się o tym tak wprost, można to było zrobić po cichu, bez obwieszczania tego od początku wyścigu, a efekt byłby taki sam. Jest to też kwestia szacunku do kibiców i organizatorów.

W przypadku kontrolowania odjazdu można mieć trochę różne opinie, bo czy ekipa DSM i sam Leknessund mogą realnie kontrolować zawiązywanie się ucieczki? Patrząc na skład to w zasadzie ekipa bardziej sprinterska i jak przyjdzie co do czego na przykład na etapie 7. to Remco i jego drużyna i tak będą musieli mieć oczy szeroko otwarte i pilnować składu ucieczki. Sam Norweg też na pewno wie, że szanse na utrzymanie koszulki po wcześniej wspomnianym etapie są mocno średnie, bo te 28 sekund przewagi to prawie nic.

Realnie trzeba spojrzeć na to w ten sposób, że Remco prawdopobnie odzyska koszulkę na etapie 7. lub w najgorszym razie po drugiej czasówce. Etapy 5. i 6. to z drugiej strony etapy raczej sprinterskie, więc pracą zajmują się ekipy sprinterskie, a drużyna Soudal i tak przez ostatnie 30 kilometrów będzie musiała wykonać swoją pracę, ażeby Remco przejechał te etapy bez żadnych niespodzianek.

Jedyny faktyczny zysk z oddania koszulki to faktycznie brak dekoracji i obowiązków prasowych, które jak autor słusznie podkreślił są czasochłonne. Pytanie czy Remco po drugiej czasówce znowu spróbuje tę koszulkę oddać.

Don-ww
Don-ww

Chyba wszystkim jest to na rękę . A wystarczyłoby tylko gdy inne ekipy zainteresowane klasyfikacją końcową wzięły na siebie prowadzenie , a co za tym idzie nieodpuszczenia ucieczki na etapie którym Evenepoel „stracił” magliarosa i Soudal Quickstep został by zmuszony aby dalej jej bronić czyt. kontrolować wyścig. Za chwilę zaczną się etapy , na których różnice czasowe będą tak duże , że żadne odpuszczenie ucieczki nie spowoduje zmiany lidera.

Aga
Aga

Mówię ostrożnie, bo z jednej strony taktyka i strategia jest istotna a z drugiej wydaje mi się że za oddaniem koszulki musi stać wiele pychy. Bo to oznacza przekonanie, że jestem w stanie kontrolować wyścig do tego stopnia, żeby decydować kiedy koszulkę oddać, a kiedy znowu odzyskać. Podszyte jest to dla mnie arogancją a nie walecznością. Inni kolarze ryzykują na całego żeby włożyć koszulkę choc na jeden dzień a Remco się jej pozbywa. Na szczęście za kilka lat nikt nie będzie tego pamiętał, ale sama nie chciałabym wywalczyć koszulki bo ktoś inny jej nie chciał.
I cóż, liczę na to że zdarzy się nieprzewidywane i że Remco koszulki nie odzyska, albo jedynie na chwilę. Mocniej niż na początku trzymam kciuki za Almeide.