W zeszłym roku Fran Miholjević, tuż przed swoim drugim startem w Karpackim Wyścigu Kurierów, wygrał etap Giro di Sicilia. Czy w ślady Chorwata pójdzie Giulio Pellizzari – rewelacja ostatniego Tour of The Alps? Już w najbliższą sobotę rozpocznie się Karpacki Wyścig Kurierów.
Trasa
1. etap Budapeszt-Budapeszt – jazda drużynowa na czas (4 km)
Wyścig, podobnie jak rok temu rozpocznie się krótką jazdą na czas, tylko że tym razem nie indywidualną, a drużynową. Kolarze pojadą tą samą trasą, co ostatnio, tylko że zrobią po niej dwie rundy, które dadzą łącznie 4 kilometry. To właśnie tu można będzie wypracować sobie pole position przed kolejnymi etapami, jednak różnice, z racji na skromną długość trasy nie powinny być duże.

2. etap – Bánovce nad Bebravou-Banovce nad Bebravou (142 km)
W zeszłym roku niektóre ekipy narzekały na długi transfer z Budapesztu do Starej Lubowli – w tym roku nie czeka ich równie długa przeprawa – droga ze stolicy Węgier do Banovców nad Bebravou jest bowiem o 150 kilometrów krótsza. Dzięki temu dzień przerwy nie był konieczny, a kolarzy już dzień po występie w Budapeszcie czeka etap w Banovcach nad Bebravou. Na nim zaplanowano aż pięć górskich premii – wszystkie w miejscowości Cimenna, ponieważ trasa całego etapu prowadzić będzie po blisko 30-kilometrowych rundach.

3. etap – Stara Lubowla-Stara Lubowla (138,4 km)
Ostatni zlokalizowany za granicą etap tegorocznego Karpackiego Wyścigu Kurierów odbędzie się na trasie ze startem i metą w Starej Lubowli. Dwanaście miesięcy temu to właśnie tutaj rozstrzygnęły się losy wyścigu. Dwie prowadzące w dużej części po szutrze rundy znacząco przetrzebiły peleton, a po ataku na ostatniej wspinaczce do mety dojechała czwórka: Alexander Hajek, Francis Juneau, Fran Miholjević i Martin Marcellusi. Kilka dni później to właśnie między tymi kolarzami rozstrzygnęła się walka o zwycięstwo w całym wyścigu.

4. etap – Zapora Niedzica-Podegrodzie (142 km)
Podobnie jak w poprzednich dwóch latach, tak i teraz wyścig zawita do Niedzicy. Tym razem jednak miejscowość znana głównie dzięki okazałemu zamkowi, ugości kolarzy nie na mecie, a na starcie etapu. Stamtąd udadzą się oni do Podegrodzia, gdzie czekać będą na nich trzy rundy z wymagającymi podjazdami pod Łukowicę i Przyszową – wydaje się, że to uczyni odcinek nieco trudniejszym niż w poprzednie z udziałem Niedzicy.

5. etap – Iwonicz-Zdrój – Rymanów-Zdrój (136 km)
Odpowiedź na pytanie, który z kolarzy wygra tegoroczną edycję Karpackiego Wyścigu Kurierów dowiemy się na pagórkowatej trasie między dwoma uzdrowiskami. Trasa będzie przypominać nieco tę z drugiego etapu. Podobnie jak tam, kolarze będą poruszać się tam po rundzie z jednym podjazdem, pod Przymiarki.
Początek wspinaczki jest dość prosty, jednak w drugiej części przez długi czas nachylenie nie będzie spadać poniżej 10%, a w pewnym momencie przekracza nawet 14% (profil podjazdu można znaleźć TUTAJ). Na ostatniej rundzie może zatem dojść do ciekawych ruchów ze strony faworytów. Tym bardziej, że podjazd kończy się na kilka kilometrów od mety.

Faworyci:
Zielona siła
Historia lubi się powtarzać, zatem, podobnie jak w zeszłym roku na Karpacki Wyścig Kurierów przyjedzie kolarz, który chwilę później pokazał się ze świetnej strony podczas dużej włoskiej etapówki. – Nie jest łatwo jechać w taki sposób, w tak trudnym terenie, mając tylko 19 lat. Pokazał, że był najsilniejszy w ucieczce – to słowa Gregora Muhlbergera – zwycięzcy 4. etapu Tour of The Alps. Padły pod adresem Giulio Pellizzariego – kolarza, którego polscy kibice mogą kojarzyć ze startem w ubiegłorocznym Karpackim Wyścigu Kurierów.
Mogą, ale nie muszą, ponieważ w 2022 roku Pellizzariemu daleko było do gwiazd wyścigu. Wtedy, choć zajął niezłe 16. miejsce w klasyfikacji generalnej, to i tak był pod tym względem najsłabszym zawodnikiem swojego zespołu. Jego tegoroczne występy wskazują jednak na to, że tym razem może być inaczej. Imponujący występ w Tour of The Alps nie był bowiem jednorazowym wyskokiem. Kilka dni wcześniej zdążył jeszcze zająć 2. miejsce w G.P. Palio del Recioto – Trofeo C&F Resinatura Blocchi.
W przeciwieństwie do zeszłorocznego Miholjevicia, Pellizzariego trudno teraz nazwać pewniakiem do zwycięstwa. Podjazdy na Karpackim są jednak łatwiejsze niż te, z którymi miał do czynienia na Półwyspie Apenińskim. Do tego żaden etap nie kończy się na wzniesieniu, a ten, kto oglądał Tour of The Alps, ten wie, że zjazdy nie są jego mocną stroną. Na pewno jednak warto zwrócić na niego uwagę.
A kto jeśli nie Pellizzari? Być może inny zawodnik Green Project-Bardiani CSF-Faizanè. Marcellusi – czwarty kolarz ostatniej edycji, tym razem nie stanie na starcie – nie pozwala mu na to limit wieku, ale już Alessio Martinelli znów znalazł się na liście. A przypomnijmy, że Włoch to zwycięzca górskiej czasówki w Wysokich Tatrach, kończącej ubiegłoroczny wyścig. W tym sezonie, podobnie jak Pellizzari, znakomicie odnajdował się już w starciach z najlepszymi kolarzami na świecie – choćby wtedy, gdy zajmował miejsca w czołówce wyścigów zaliczanych do Mallorca Challenge. Patrząc na wyścigi, w których osiągał sukcesy, wydaje się też bardziej wszechstronny, niż młodszy kolega.
Martinelli i Pelizzari zdążyli w tym roku dobrze zaprezentować się na tle kolarzy ze światowej czołówki. Tylko że nie warto zatrzymywać się wyłącznie na tych dwóch nazwiskach. Dobre wyniki w tym sezonie notują bowiem również Alessandro Pinarello i Lorenzo Conforti.
Już nie dominatorzy
Bardiani chciałoby powtórzyć wyczyn Friuli, które w zeszłym roku całkowicie zdominowało wyścig. Ekipa dość skrzętnie kontrolowała wyścig, a jej kolarze wygrali dwa etapy (Miholjević i Buratti) i cały wyścig (Miholjević). Do tego czterech z nich ukoronowało swój występ miejscem w czołowej „10” generalki. Szkoda tylko, że z tamtej świetnej ekipy ostał się jedynie Davide De Cassan, który jednak zaczął sezon nieco gorzej niż w ubiegłym roku. Fran Miholjević i Nicolo Buratti są już zawodnikami Bahrain-Victorious, Andrea Debiasi wybrał start w Wyścigu Dookoła Bretanii, natomiast Oliver Stockwell, najpewniej z powodów zdrowotnych czeka na pierwszy w tym roku występ.
Mimo wszystko Włosi znów wysłali do Polski mocną ekipę. Oprócz 7. zawodnika ostatniej edycji, warto wymienić jeszcze Marco Andreausa, który trzy dni temu zajął 5. miejsce w GP Liberazione. Postawili równie. Trudno jednak powiedzieć, czy Alberto Bruttomesso, bo o nim mowa, będzie miał jakąś okazję do walki o zwycięstwo etapowe. Trasa każdego odcinka ma swoje trudności, choć warto pamiętać, że pomimo groźnie wyglądających profili, na Karpackim co roku zdarzają się finisze z ograniczonego peletonu. To zwiększa szanse Włocha.
Pozostali
Na włoskich zespołach świat się jednak nie kończy. Wśród kolarzy z krajów bliższych nam geograficznie warto wymienić choćby Filipa Rehę. To dość interesujące, że Czech, który co roku przejeżdża w naszym kraju znaczącą liczbę dni wyścigowych, zadebiutuje w „Karpackim” dopiero w ostatnim sezonie w kategorii orlika. A szkoda, bo już w zeszłym roku pokazał, że jest bardzo dobrym kolarzem. Zajmował miejsca w czołówce Memoriałów Jana Magiery i Henryka Łasaka, a także, poza Polską, w Tour of South Bohemia.
W tym roku Czech wciąż czeka na pierwsze sukcesy, podobnie jak Aivaras Mikutis i Markus Knaapi – mistrzowie kolejno Litwy i Finlandii. O ile ten pierwszy spokojnie może być wymieniany w gronie faworytów wyścigu, to sukces drugiego nie byłby rozwiązaniem oczywistym. Jak do tej pory nie ma bowiem żadnych sukcesów poza krajowym podwórkiem.
Sukces na skalę kontynentalną osiągnęli w tym sezonie natomiast dwaj Erytrejczycy – Nahom Zerai oraz Milkias Kudus – srebrni medaliści mistrzostw Afryki w jeździe drużynowej na czas. Ten pierwszy zdaje się być ostatnio w dobrej formie, co pokazał zajmując 3. miejsce w Wyścigu po Drogach Marco Pantaniego. A że potrafi się ścigać wiadomo już od czasu, gdy w 2021 roku zajął 9. miejsce w Tour du Rwanda.
My oczywiście ściskamy kciuki za występy Polaków. W zeszłym roku zaprezentowali się najsłabiej w całej historii wyścigu (choć oczywiście było kilka pojedynczych dobrych występów). Czy w tym roku znów zobaczymy któregoś z rodaków choćby w czołowej „10”? Miejmy nadzieję, że tak, choć w tym sezonie trudno wskazać kolarza, który wyróżniłby się na tyle, by typować go do takiego osiągnięcia.