fot. Krzysztof Maksel/Karpacki Wyścig Kurierów

W zeszłym roku Fran Miholjević, tuż przed swoim drugim startem w Karpackim Wyścigu Kurierów, wygrał etap Giro di Sicilia. Czy w ślady Chorwata pójdzie Giulio Pellizzari – rewelacja ostatniego Tour of The Alps? Już w najbliższą sobotę rozpocznie się Karpacki Wyścig Kurierów.

Trasa

1. etap Budapeszt-Budapeszt – jazda drużynowa na czas (4 km)

Wyścig, podobnie jak rok temu rozpocznie się krótką jazdą na czas, tylko że tym razem nie indywidualną, a drużynową. Kolarze pojadą tą samą trasą, co ostatnio, tylko że zrobią po niej dwie rundy, które dadzą łącznie 4 kilometry. To właśnie tu można będzie wypracować sobie pole position przed kolejnymi etapami, jednak różnice, z racji na skromną długość trasy nie powinny być duże.

obr. Karpacki Wyścig Kurierów
2. etap – Bánovce nad Bebravou-Banovce nad Bebravou  (142 km)

W zeszłym roku niektóre ekipy narzekały na długi transfer z Budapesztu do Starej Lubowli – w tym roku nie czeka ich równie długa przeprawa – droga ze stolicy Węgier do Banovców nad Bebravou jest bowiem o 150 kilometrów krótsza. Dzięki temu dzień przerwy nie był konieczny, a kolarzy już dzień po występie w Budapeszcie czeka etap w Banovcach nad Bebravou. Na nim zaplanowano aż pięć górskich premii – wszystkie w miejscowości Cimenna, ponieważ trasa całego etapu prowadzić będzie po blisko 30-kilometrowych rundach.

obr. Karpacki Wyścig Kurierów
3. etap – Stara Lubowla-Stara Lubowla (138,4 km)

Ostatni zlokalizowany za granicą etap tegorocznego Karpackiego Wyścigu Kurierów odbędzie się na trasie ze startem i metą w Starej Lubowli. Dwanaście miesięcy temu to właśnie tutaj rozstrzygnęły się losy wyścigu. Dwie prowadzące w dużej części po szutrze rundy znacząco przetrzebiły peleton, a po ataku na ostatniej wspinaczce do mety dojechała czwórka: Alexander Hajek, Francis Juneau, Fran Miholjević i Martin Marcellusi. Kilka dni później to właśnie między tymi kolarzami rozstrzygnęła się walka o zwycięstwo w całym wyścigu.

obr. Karpacki Wyścig Kurierów
4. etap – Zapora Niedzica-Podegrodzie (142 km)

Podobnie jak w poprzednich dwóch latach, tak i teraz wyścig zawita do Niedzicy. Tym razem jednak miejscowość znana głównie dzięki okazałemu zamkowi, ugości kolarzy nie na mecie, a na starcie etapu. Stamtąd udadzą się oni do Podegrodzia, gdzie czekać będą na nich trzy rundy z wymagającymi podjazdami pod Łukowicę i Przyszową – wydaje się, że to uczyni odcinek nieco trudniejszym niż w poprzednie z udziałem Niedzicy.

obr. Karpacki Wyścig Kurierów
5. etap – Iwonicz-Zdrój – Rymanów-Zdrój (136 km)

Odpowiedź na pytanie, który z kolarzy wygra tegoroczną edycję Karpackiego Wyścigu Kurierów dowiemy się na pagórkowatej trasie między dwoma uzdrowiskami. Trasa będzie przypominać nieco tę z drugiego etapu. Podobnie jak tam, kolarze będą poruszać się tam po rundzie z jednym podjazdem, pod Przymiarki.

Początek wspinaczki jest dość prosty, jednak w drugiej części przez długi czas nachylenie nie będzie spadać poniżej 10%, a w pewnym momencie przekracza nawet 14% (profil podjazdu można znaleźć TUTAJ). Na ostatniej rundzie może zatem dojść do ciekawych ruchów ze strony faworytów. Tym bardziej, że podjazd kończy się na kilka kilometrów od mety.

obr. Karpacki Wyścig Kurierów

Faworyci:

Zielona siła

Historia lubi się powtarzać, zatem, podobnie jak w zeszłym roku na Karpacki Wyścig Kurierów przyjedzie kolarz, który chwilę później pokazał się ze świetnej strony podczas dużej włoskiej etapówki. – Nie jest łatwo jechać w taki sposób, w tak trudnym terenie, mając tylko 19 lat. Pokazał, że był najsilniejszy w ucieczce – to słowa Gregora Muhlbergera – zwycięzcy 4. etapu Tour of The Alps. Padły pod adresem Giulio Pellizzariego – kolarza, którego polscy kibice mogą kojarzyć ze startem w ubiegłorocznym Karpackim Wyścigu Kurierów.

Mogą, ale nie muszą, ponieważ w 2022 roku Pellizzariemu daleko było do gwiazd wyścigu. Wtedy, choć zajął niezłe 16. miejsce w klasyfikacji generalnej, to i tak był pod tym względem najsłabszym zawodnikiem swojego zespołu. Jego tegoroczne występy wskazują jednak na to, że tym razem może być inaczej. Imponujący występ w Tour of The Alps nie był bowiem jednorazowym wyskokiem. Kilka dni wcześniej zdążył jeszcze zająć 2. miejsce w G.P. Palio del Recioto – Trofeo C&F Resinatura Blocchi.

W przeciwieństwie do zeszłorocznego Miholjevicia, Pellizzariego trudno teraz nazwać pewniakiem do zwycięstwa. Podjazdy na Karpackim są jednak łatwiejsze niż te, z którymi miał do czynienia na Półwyspie Apenińskim. Do tego żaden etap nie kończy się na wzniesieniu, a ten, kto oglądał Tour of The Alps, ten wie, że zjazdy nie są jego mocną stroną. Na pewno jednak warto zwrócić na niego uwagę.

A kto jeśli nie Pellizzari? Być może inny zawodnik Green Project-Bardiani CSF-Faizanè. Marcellusi – czwarty kolarz ostatniej edycji, tym razem nie stanie na starcie – nie pozwala mu na to limit wieku, ale już Alessio Martinelli znów znalazł się na liście. A przypomnijmy, że Włoch to zwycięzca górskiej czasówki w Wysokich Tatrach, kończącej ubiegłoroczny wyścig. W tym sezonie, podobnie jak Pellizzari, znakomicie odnajdował się już w starciach z najlepszymi kolarzami na świecie – choćby wtedy, gdy zajmował miejsca w czołówce wyścigów zaliczanych do Mallorca Challenge. Patrząc na wyścigi, w których osiągał sukcesy, wydaje się też bardziej wszechstronny, niż młodszy kolega.

Martinelli i Pelizzari zdążyli w tym roku dobrze zaprezentować się na tle kolarzy ze światowej czołówki. Tylko że nie warto zatrzymywać się wyłącznie na tych dwóch nazwiskach. Dobre wyniki w tym sezonie notują bowiem również Alessandro Pinarello i Lorenzo Conforti.

Już nie dominatorzy

Bardiani chciałoby powtórzyć wyczyn Friuli, które w zeszłym roku całkowicie zdominowało wyścig. Ekipa dość skrzętnie kontrolowała wyścig, a jej kolarze wygrali dwa etapy (Miholjević i Buratti) i cały wyścig (Miholjević). Do tego czterech z nich ukoronowało swój występ miejscem w czołowej „10” generalki. Szkoda tylko, że z tamtej świetnej ekipy ostał się jedynie Davide De Cassan, który jednak zaczął sezon nieco gorzej niż w ubiegłym roku. Fran Miholjević i Nicolo Buratti są już zawodnikami Bahrain-Victorious, Andrea Debiasi wybrał start w Wyścigu Dookoła Bretanii, natomiast Oliver Stockwell, najpewniej z powodów zdrowotnych czeka na pierwszy w tym roku występ.

Mimo wszystko Włosi znów wysłali do Polski mocną ekipę. Oprócz 7. zawodnika ostatniej edycji, warto wymienić jeszcze Marco Andreausa, który trzy dni temu zajął 5. miejsce w GP Liberazione. Postawili równie. Trudno jednak powiedzieć, czy Alberto Bruttomesso, bo o nim mowa, będzie miał jakąś okazję do walki o zwycięstwo etapowe. Trasa każdego odcinka ma swoje trudności, choć warto pamiętać, że pomimo groźnie wyglądających profili, na Karpackim co roku zdarzają się finisze z ograniczonego peletonu. To zwiększa szanse Włocha.

Pozostali

Na włoskich zespołach świat się jednak nie kończy. Wśród kolarzy z krajów bliższych nam geograficznie warto wymienić choćby Filipa Rehę. To dość interesujące, że Czech, który co roku przejeżdża w naszym kraju znaczącą liczbę dni wyścigowych, zadebiutuje w „Karpackim” dopiero w ostatnim sezonie w kategorii orlika. A szkoda, bo już w zeszłym roku pokazał, że jest bardzo dobrym kolarzem. Zajmował miejsca w czołówce Memoriałów Jana Magiery i Henryka Łasaka, a także, poza Polską, w Tour of South Bohemia.

W tym roku Czech wciąż czeka na pierwsze sukcesy, podobnie jak Aivaras Mikutis i Markus Knaapi – mistrzowie kolejno Litwy i Finlandii. O ile ten pierwszy spokojnie może być wymieniany w gronie faworytów wyścigu, to sukces drugiego nie byłby rozwiązaniem oczywistym. Jak do tej pory nie ma bowiem żadnych sukcesów poza krajowym podwórkiem.

Sukces na skalę kontynentalną osiągnęli w tym sezonie natomiast dwaj Erytrejczycy – Nahom Zerai oraz Milkias Kudus – srebrni medaliści mistrzostw Afryki w jeździe drużynowej na czas. Ten pierwszy zdaje się być ostatnio w dobrej formie, co pokazał zajmując 3. miejsce w Wyścigu po Drogach Marco Pantaniego. A że potrafi się ścigać wiadomo już od czasu, gdy w 2021 roku zajął 9. miejsce w Tour du Rwanda.

My oczywiście ściskamy kciuki za występy Polaków. W zeszłym roku zaprezentowali się najsłabiej w całej historii wyścigu (choć oczywiście było kilka pojedynczych dobrych występów). Czy w tym roku znów zobaczymy któregoś z rodaków choćby w czołowej „10”? Miejmy nadzieję, że tak, choć w tym sezonie trudno wskazać kolarza, który wyróżniłby się na tyle, by typować go do takiego osiągnięcia.

Poprzedni artykułAntonio Tiberi rozwiązał kontrakt z Trek-Segafredo!
Następny artykułLa Vuelta Femenina 2023: Katarzyna Niewiadoma i Agnieszka Skalniak-Sójka na starcie
Przez dwa lata trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice, marząc o tym, by zostać polską odpowiedzią na Marcela Kittela. Niestety, bezskutecznie - był sprinterem, który nigdy nie dojechał do mety w peletonie. Na szczęście pisanie idzie mu trochę lepiej.
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments