Pod nieczynną już skocznią narciarską w Predazzo ręce w geście triumfu unieść dziś mógł Gregor Muhlberger. Prowadzenie w klasyfikacji generalnej w przededniu zakończenia 46. Tour of the Alps utrzymał Tao Geoghegan Hart.
W czwartek na kolarzy czekała górska przeprawa z Rovereto do Predazzo. Po drodze do pokonania były rozpoczynające 152-kilometrowy etap Passo Sommo (15,7 km; 7,3%), ulokowane jeszcze w pierwszej połowie dzisiejszego odcinka Lago Santa Colomba (5,6 km; 7,1%) oraz odległe od mety na ledwie 15 kilometrów Passo Pramadiccio (9,7 km; 6,1%). Końcówka to jednak był zjazd oraz stosunkowo płaski dojazd, a to wróżyło rozstrzygnięcie w postaci skutecznej ucieczki bądź sprintu z grupy faworytów.
Tuż po starcie kolarze musieli zmierzyć się z Passo Sommo (15,7 km; 7,3%) i już tam doszło do pierwszej dużej selekcji w peletonie. W odjazd dnia jednocześnie zabrać próbował się m.in. 7. w klasyfikacji generalnej Aleksandr Vlasov (BORA-hansgrohe), a to tylko podkręcało tempo rywalizacji.
Wrapping up pretty much today's stage 📈
3600 m of altitude difference 🥵#TotA #LiveUphill
📸 Svoboda pic.twitter.com/crtsa7ieg0— Tour of The Alps (@Tourof_TheAlps) April 20, 2023
Niemalże do samego szczytu nie oderwał się z peletonu na dłużej żaden z kolarzy. Dopiero tuż przed górską premią na czele znaleźli się Antonio Pedrero, Óscar Rodríguez, Sergio Samitier i Gregor Mühlberger (Movistar Team), Simon Carr i Stefan de Bod (EF Education-EasyPost), Patrick Konrad (BORA-hansgrohe), Geoffrey Bouchard (AG2R Citroën Team), Henok Mulubrhan i Giulio Pellizzari (Green Project-Bardiani CSF-Faizanè), Mark Donovan i Damien Howson (Q36.5 Pro Cycling Team), Marco Frigo (Israel-Premier Tech) oraz Torstein Træen (Uno-X Pro Cycling Team).
Odjazd zgodnie współpracował, a najwyżej sklasyfikowany w nim Mark Donovan tracił przed etapem tylko 5 minut i 31 sekund co sprawiało, że wirtualnie Brytyjczyk momentami meldował się w czołówce wyścigu. W peletonie drużyna INEOS Grenadiers pilnowała jednak, żeby różnica nie zrobiła się na tyle duża, by kolarz Q36.5 Pro Cycling Team mógł zagrozić Tao Geoghegan Hartowi. Z każdym kolejnym kilometrem coraz bardziej realny był za to scenariusz 2 wyścigów.
U podnóża Passo Pramadiccio przewaga uciekinierów wynosiła 4 minuty i wprawdzie ciągle malała, za sprawą pracy Euskaltel Euskadi, lecz nie na tyle, by w oczy zaczął im zaglądać w oczy strach przed dogonieniem. Na 23 kilometry przed metą, a więc na samym początku podjazdu, na atak zdecydował się Muhlberger, który szybko wywalczył sobie przewagę nad rywalami. Szybko dołączyli do niego Traen i Pellizzari.
Szybko okazało się, że najmocniejszy (a przynajmniej najodważniejszy) z nich jest ten najmłodszy – Pellizzari. Drugoroczny orlik, który jeszcze rok temu zajął 5. miejsce na ostatnim etapie Karpackiego Wyścigu Kurierów, zaatakował w połowie podjazdu i szybko wywalczył sobie sporą przewagę nad rywalami. Na szczyt wjechał jako pierwszy z 20-sekundową przewagą nad rywalami.
Zawodnik stanął przed wielką szansą. Gdyby dojechał do mety jako pierwszy, stałby się najmłodszym zwycięzcą etapowym w całej 60-letniej historii wyścigu. Niestety – szybko okazało się, że śmiałość Włocha na zjazdach nie jest równie duża, co na podjazdach. Wyglądał fatalnie i szybko został doścignięty przez swoich niedawnych towarzyszy. O zwycięstwie zadecydował więc trójkowy finisz.
Teoretycznie z najgorszej – bo pierwszej, pozycji, sprint rozpoczynał Muhlberger. Mimo to zawodnik Movistaru, najbardziej doświadczony i utytułowany z całej trójki, nie miał najmniejszych problemów z rozstrzygnięciem rywalizacji na swoją korzyść.
Bartek Kozyra i Jakub Jarosz
Wyniki 4. etapu 46. Tour of the Alps:
Wyniki dostarcza FirstCycling.com