fot. Bahrain-Victorious

Dylan Teuns – zwycięzca sprzed roku, tym razem nie wystartuje w Strzale Walońskiej. Na przeszkodzie stanęła mu uporczywa grypa.

Choroba męczy Belga już od kilku dni – to właśnie z jej przyczyny nie zobaczyliśmy go ani w Strzale Brabanckiej, ani w Amstel Gold Race. W zeszłym sezonie oba wyścigi zakończył w czołowej „10” więc z pewnością żałuje, że tym razem nie było mu dane powtórzyć tych wyników.

Największym zawodem jest jednak dla niego opuszczenie Strzały Walońskiej, gdzie rok temu pokonał zarówno Tadeja Pogacara, jak i dwóch ekspertów od wspinaczki pod Mur de Huy – Juliana Alaphilippe’a i Alejandro Valverde. Co ciekawe – podobnie jak Teunsa – ich również zabraknie na trasie wyścigu – pierwszy cierpi w ostatnim czasie na problemy z kolanem – drugi zakończył karierę. Natomiast o obecnym stanie zdrowia Belga Rik Verbrugghe – szef jego zespołu mówi tak:

– W niedzielę spadła mu gorączka, ale nie czuje się zbyt dobrze. Wciąż nie wrócił do treningów. W takich okolicznościach nie ma sensu się ścigać. Jest rozczarowany i trudno się dziwić. To były jego wielkie cele, wyścigi, w których chciał dobrze wypaść. Tylko że gdy jesteś chory albo po prostu jeszcze wracasz po chorobie, to trudno jest coś z tym zrobić

– mówił.

Teuns liczy na to, że uda mu się wrócić do ścigania na Liege-Bastogne-Liege – kolejny wyścig, który w poprzednim roku zakończył w czołówce, na szóstej pozycji. – Najważniejsze jest jednak to, żeby doszedł do pełnej dyspozycji – zaznacza Verbrugghe. Na wiośnie sezon się przecież nie kończy, a na liście celów Belga widnieją m.in. Tour de Suisse i Tour de France. Miejmy nadzieję, że w dobrych występach w tamtych wyścigach nie przeszkodzą mu już żadne kłopoty zdrowotne.

Poprzedni artykułSprinter wśród górali – co robi Alberto Dainese na starcie Tour of the Alps?
Następny artykułTour of the Alps 2023: Kolarze przejmują tor łyżwiarski
Przez dwa lata trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice, marząc o tym, by zostać polską odpowiedzią na Marcela Kittela. Niestety, bezskutecznie - był sprinterem, który nigdy nie dojechał do mety w peletonie. Na szczęście pisanie idzie mu trochę lepiej.
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments