fot. Amstel Gold Race

Kolejny dublet w tym sezonie ustrzeliły zawodniczki Team SD Worx. Co do powiedzenia po wyścigu miały zwycięska Demi Vollering i druga Lotte Kopecky? Sprawdźmy też dlaczego nie powiodło się dziś Annemiek van Vleuten.

Zacznijmy od triumfatorki. Demi Vollering spełniła dziś swoje wielkie marzenie i mogła się cieszyć z wygranej przed własną publicznością w wyścigu, który dwukrotnie w ostatnich edycjach kończyła na 2. pozycji. Przełamanie nastąpiło w najlepszy możliwy sposób – Holenderka metę przekraczała na solo i miała czas by celebrować ten triumf.

Dzisiejszej nocy będę spała bardzo dobrze! Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Jechałyśmy dzisiaj naprawdę dobry wyścig jako zespół. Dziewczyny pokazały co to poświęcenie. Mischa Bredewold nieustannie wychodziła dla nas na czoło, a Lorena Wiebes wykonała kluczową robotę. Do tego mamy również Lotte Kopecky na podium. To idealne. Zwykle polegam na swoim sprincie, ale tym razem udało mi się skutecznie zaatakować

— opowiadała na gorąco Demi Vollering.

Na swoim sprincie polegać mogła za to Lotte Kopecky, która zafiniszowała po drugie miejsce i dublet dla Team SD Worx. Holenderski zespół dominuje w tym roku w kobiecym peletonie, a ten wynik był na to kolejnym dowodem. Belgijka umocniła się także na prowadzeniu w klasyfikacji Women’s World Touru.

Czy przeklęłam widząc atak Demi? Nie, to było wcześniej ustalone. Wiedziałam, że to się stanie. Wygrałam Ronde van Vlaanderen, Demi zajęła tam drugie miejsce. Ona teraz wygrywa swój Amstel Gold Race, ja jestem druga. Ładnie to podzieliłyśmy. Demi absolutnie chciała wygrać te zawody. Mamy bardzo mocną drużynę. Dla nas to bardzo miłe, ale rozumiem, że ludzie myślą inaczej. W każdym razie nie narzekamy. Czy taka dominacja to coś złego? Spójrzcie na Jumbo-Visma i ich facetów. Tam też można sobie zadać takie pytanie

— opowiadała Lotte Kopecky dziennikarzom, którzy nakierowali rozmowę na temat dominacji Team SD Worx.

Rok temu dominatorką na światowych szosach była Annemiek van Vleuten. Mistrzyni świata w tym sezonie nie przypomina jednak siebie z zeszłego roku, a dopiero 11. miejsce z pewnością było małym zawodem dla 40-letniej Holenderki. Ta wprost wskazała przyczyny takiego słabego (z perspektywy Annemiek) wyniku.

W połowie wyścigu czułam, że to nie będzie dziś mój dzień. Moje nogi były po prostu całkowicie sztywne. Nie byłam wystarczająco dobra. Tylko spójrzcie jak mi teraz zimno. Nie spodziewałem się, że będzie aż tak mroźnie, moje nogi naprawdę były jak beton. Powiedziałam moim koleżankom z drużyny, że powinniśmy pojechać na Liane Lippert, bo ja się źle czułam

— podsumowała wyścig 11. na mecie Annemiek van Vleuten.

Poprzedni artykułTour du Loir et Cher 2023: Jasper Dejaegher wygrywa na koniec, Grosu 6.
Następny artykułKatarzyna Niewiadoma: „Zastanawiam się czy ktoś ma tyle samo 4., 5. i 6. miejsc co ja”
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments