fot. Amstel Gold Race

Ubiegłoroczny zwycięzca Amstel Gold Race – Michał Kwiatkowski, dostanie szansę na obronę tytułu. Polak znalazł się w składzie swojej ekipy na ten wyścig.

Ubiegłoroczny triumf był dla „Kwiato” już drugim w „Piwnym Wyścigu”. Najlepsi pod tym względem – Jan Raas i Philippe Gilbert, będą bardzo trudni do dogonienia – mają odpowiednio 5 i 4 triumfy. Jednak kolejne zwycięstwo sprawiłoby, że nasz rodak samodzielnie znalazłby się na trzecim miejscu w tym zestawieniu.

Czy to wydarzy się w tym roku? Szanse na to są bardzo niewielkie, ponieważ Kwiatkowski dopiero wraca po kontuzji odniesionej podczas Gandawa-Wevelgem. Po tamtym wyścigu odpuścił m.in. Ronde van Vlaanderen i Paryż-Roubaix i wystartował dopiero w Strzale Brabanckiej. Tego wyścigu niestety nie zdołał ukończyć – na 60 km przed metą odpadł od peletonu, a potem nie zdołał dojechać do mety, co wskazuje na to, że jego forma wciąż nie jest optymalna.

Na to, że ekipa większe nadzieje wiąże z innymi kolarzami, wskazywać może także grafika ze składem. Znalazł się na niej bowiem nie Polak – ubiegłoroczny zwycięzca, a Magnus Sheffield, który w zeszłym roku wygrał Strzałę Brabancką. W tym miejscu można przytoczyć ciekawostkę – na grafice zapowiadającą tamten wyścig, znalazł się nie Amerykanin (który w ogóle nie startował), a właśnie Kwiatkowski, co oznacza, że panowie zamienili się miejscami.

Czy to jednak Sheffield jest tym kolarzem, który ma największe szanse na dobry wynik podczas Amstel Gold Race? Niekoniecznie – ostatnio bowiem nie wiedzie mu się najlepiej. Od czasu pierwszego etapu Tirreno-Adriatico, ani razu nie zajął żadnego miejsca choćby w szerokiej czołówce. Jeszcze dłużej na jakiś dobry występ czeka Tom Pidcock – zwycięzca Strade Bianche, ale akurat on po wstrząsie mózgu odniesionym na ostatnim etapie Tirreno-Adriatico, zdążył przejechać zaledwie dwa wyścigi.

Jaki z tego wszystkiego wniosek? Kolarze INEOS Grenadiers raczej nie będą należeli do największych faworytów wyścigu. Tyle tylko, że rok temu też niewielu stawiało na to, że  wygra Michał Kwiatkowski, a jak się skończyło – pamiętamy chyba wszyscy.

Zdjęcie

Poprzedni artykułTour du Loir et Cher 2023: Jarne Van de Paar najszybszy, Norbert Banaszek piąty
Następny artykułTadej Pogacar na czele UAE Team na Amstel Gold Race
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Mat
Mat

W myśl zasady, że raz do roku to i kij od miotły wystrzeli – trzymamy kciuki – Na nich !! Ps. Co nam zostało – straszna bieda.

Jan
Jan

To nie bieda…. To upadek… W rankingu państw spadamy do czwartej dziesiątki… Wyprzedzają nas Algieria, Argentyna…. Dno dna.

Judyta
Judyta

Musimy się z tym poogodzić. Aniołkowski podobno miał być następcą Michała……

Smok
Smok

Choć prawda jest taka, że Kwiato już nic musi, on już swoje wygrał. Czy mógł więcej ? Może tak. Ale i mógł mniej. I chwała mu za to co osiągnął. Ps. Następców nie ma i nie widać ich na horyzoncie – choć mam nadzieje, że jakiś talent się objawi, dostanie szanse, będzie umiał ją wykorzystać i uniknie kontuzji.