fot. Bahrain-Victorious

Heinrich Haussler, który w ostatnim czasie miał problemy z sercem, nie wróci już na szosę i zostanie dyrektorem sportowym.

Choć nominalnie australijski zawodnik w tym sezonie wciąż był zawodnikiem Bahrain-Victorious, to jego ostatni start miał miejsce podczas zeszłorocznych mistrzostw świata w ojczyźnie. Niestety, kilka miesięcy później – w grudniu, jego badania przesiewowe dały niepokojące wyniki, a po kolejnych konsultacjach medycznych, 39-letni już Australijczyk i ekipa uznali, że kontynuowanie kariery wiąże się ze zbyt dużym ryzykiem.

Haussler nigdy nie był gwiazdą światowego kolarstwa, ale przez wiele lat prezentował bardzo wysoki poziom. W najwyższej dywizji debiutował już jako 20-latek – w 2004 roku i już w swoim drugim sezonie wygrał etap Vuelta a Espana. W kolejnych latach osiągał kolejne sukcesy – wygrywał etapy Tour de France, Tour de Suisse, Paryż-Nicea, Criterium du Dauphine czy Tour of Beijing (wówczas World Tour). Świetnie spisywał się też w monumentach, zwłaszcza w 2009 roku, gdy zajmował 2. miejsca w Mediolan-San Remo (za Markiem Cavendishem) i w Ronde van Vlaanderen (za Stijnem Devolderem).

W swoich ostatnich latach kariery był głównie cenionym pomocnikiem, zwłaszcza podczas brukowanych klasykach. Choćby w zeszłym sezonie był jedynym obok Freda Wrighta i Filipa Maciejuka kolarzem Bahrain-Victorious, który wystąpił we wszystkich belgijskich brukowanych klasykach znajdujących się w World Tourze. Sam jednak również potrafił osiągać przyzwoite wyniki, co pokazał zajmując 10. miejsce w Brugge-De Panne. Zresztą, taki sam wynik osiągnął również nieco wcześniej, podczas rozgrywanego jesienią Paryż-Roubaix 2021.

Po zakończeniu kariery Australijczyk (do 2010 roku występował jako Niemiec), zamierza pracować jako dyrektor sportowy. W swoim komunikacie prasowym ekipa nie informuje jednak bezpośrednio, że chodzi konkretnie o pracę dla niej, dlatego aby poznać szczegóły przyszłości 39-latka będzie jeszcze trochę poczekać.

Poprzedni artykułJumbo-Visma skorzysta z regulowanego ciśnienia w oponach, ale Wout Van Aert nie
Następny artykułParyż-Roubaix – wyścig czwartych noży? [felieton]
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Pfizer
Pfizer

Nastepny którego zniszczyly szczepionki