fot. Intermarche - Circus - Wanty

Wśród wielu legendarnych kolarskich marek z Flandrii tylko jedna może być najstarszą, a co ciekawe nie jest nią żaden z największych wyścigów. Od 1907 roku organizowane jest bowiem Scheldeprijs, a przed nami już 111. edycja tego, będącego nieco w cieniu większych imprez, klasyku.

Scheldeprijs przez wielu określany jest wyścigiem dla sprinterów. Rzeczywiście patrząc na listę triumfatorów nie sposób się z tym nie zgodzić, nieco gorzej jest gdy zerkniemy w tabele wyników. Przed rokiem wygrał Alexander Kristoff… na solo, a 14. Arnaud De Lie stracił ponad trzy i pół minuty. Dwa lata temu zwycięstwo Jaspera Philipsena miało miejsce z niespełna 30-osobowej grupy. Przeglądając historię znajdziemy więcej takich przypadków – choć jest to klasyk dla sprinterów, to pogoda i nieliczne trudności terenowe i tak potrafią uczynić go zdecydowanie bardziej emocjonującym niż przeciętny pojedynek na kreskę.

Trasa
Będziemy dzisiaj mieli do czynienia z wyścigiem międzynarodowym – kolarze wyruszą z holenderskiego Terneuzen i dopiero po 60 z 205km znajdą się na terytorium Belgii. Tam będą zmierzać w stronę Schoten – miasta partnerskiego Tarnowa. Miejmy jednak nadzieję, że to nie będzie jedyny polski akcent dzisiaj, acz o liście startowej pomówimy nieco później.

Trudności terenowe? Brak – najwyższy punkt dzisiejszej trasy nie osiąga nawet 25 metrów nad poziomem morza. Ważne będą jednak klasyczne dla Belgii wąskie i odsłonięte drogi, a na kolarzy czeka także 5 brukowanych sektorów w końcówce zmagań. Z ostatniego Broekstraatu do mety pozostanie ledwie 6,7km.

Pogoda
Aura od Ronde van Vlaanderen niewiele się zmieniła, acz będzie nieco bardziej sucho – ostatnio nie padało, a przymrozki skutecznie oczyściły powietrze z unoszącej się wilgoci. Tak, przymrozki, temperatura dziś rano w momencie startu była bowiem zapowiadana na poziomie nieco poniżej 0. W ciągu dnia w pełnym słońcu ta ma się zbliżyć do 8-10 stopni Celsjusza, acz co ważne dla zawodników synoptycy dziś nie przewidują zbyt silnych wiatrów. Czyżby zapowiadała się idealna okazja dla sprinterów?

Faworyci
Na liście startowej znalazło się aż 10 World Teamów, 10 Pro Teamów i jeden zespół kontynentalny. Najniższy numer startowy otrzymał zeszłoroczny triumfator, czyli Alexander Kristoff (Uno-X Pro Cycling Team), acz wydaje się, że nawet ze wsparciem m.in. Sørena Wærenskjolda i Kristoffera Halvorsena doświadczonemu Norwegowi może być ciężko w pojedynku z czołówką światowego sprintu.

Świat ostatnio kocha emocjonowanie się pojedynkami, więc gdyby trzeba było zaaranżować taki to 111. Scheldeprijs byłoby starciem między Jasperem Philipsenem (Alpecin-Deceuninck) a Fabio Jakobsenem (Soudal – Quick Step). Na korzyść tego pierwszego z pewnością działa to, że jego ostatnim rozprowadzającym będzie sam Mathieu van der Poel – podczas Tirreno-Adriatico w tym roku raz „zażarło” to w sposób wręcz idealny.

Zwycięstwa w walce z największymi gwiazdami sprintu w tym roku zanotowali już także obecni na liście startowej Dylan Groenewegen (Team Jayco AlUla) i Sam Welsford (Team DSM). Imponująco wygląda także pociąg tego drugiego, na końcu którego znajdą się Casper van Uden i Alberto Dainese – zdecydowanie warto będzie wypatrywać czarnych koszulek na ostatnich kilku kilometrach, albowiem te mogą namieszać.

Jeśli już jesteśmy przy temacie wyprowadzania swojego sprintera to kolejną próbę zgrania się wykona Astana Qazaqstan Team. Mark Cavendish może liczyć na praktycznie wszystkie siły tego zespołu, czyli Ceesa Bola, Martina Laasa, Gleba Syritsę czy wcześniej mistrza świata orlików Yevgeniy’a Fedorova. Tylko czy Brytyjczyk wreszcie pokaże, że stać go na walkę?

Na dobre rozprowadzenie może liczyć także Jordi Meeus (BORA-hansgrohe). Pomóc młodemu Belgowi w końcówce będzie chciał Danny van Poppel, który choć dwoi się i troi to rzadko może świętować triumfy swoich sprinterów. O pierwszym triumfie marzy także Caleb Ewan (Lotto Dstny) – czy tym razem wreszcie wykorzysta swoją szansę?

Wartymi uwagi zawodnikami na liście startowej są także Gerben Thijssen (Intermarché – Circus – Wanty), Hugo Hofstetter lub Luca Mozzato (Team Arkéa Samsic), Edward Theuns bądź Emīls Liepiņš (Trek-Segafredo), Giacomo Nizzolo i Itamar Einhorn (Israel-Premier Tech), Rory Townsend (Bolton Equities Black Spoke), Max Walscheid (Cofidis), Matteo Moschetti (Q36.5 Pro Cycling Team) i Attilio Viviani (Team Corratec).

Polscy kibice mogą liczyć na nasz duet z Human Powered Health – o dobry wynik spróbują powalczyć Stanisław Aniołkowski i Alan Banaszek. W wyścigu udział bierze także Kamil Małecki (Q36.5 Pro Cycling Team).

Transmisja
Zanim do rywalizacji przystąpią panowie to w Eurosporcie Extra można śledzić zmagania pań (12:40-15:10, wyłącznie angielski komentarz). Wyścig mężczyzn będzie pokazywany w Eurosporcie 2 od 15:00 do 17:30.

Lista startowa

Dane dostarcza FirstCycling.com

Poprzedni artykułChris Lawless sprowadzony do pociągu Arnaud De Lie i Caleba Ewana
Następny artykułGdzie najlepiej ubezpieczyć rower w 2023 roku?
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Bartek L
Bartek L

Zmieńcie tytuł, bo Liege-Bastogne-Liege i Paris-Bruxelles (dzisiejsze Brussels Cycling Classic) starsze i to o kilkanaście lat ;D