fot. Tirreno-Adriatico

Jasper Philipsen (Alpecin-Deceuninck) był najszybszy na finiszu peletonu w San Benedetto del Tronto, gdzie w niedzielę zakończyła się tegoroczna edycja wyścigu Tirreno-Adriatico. Zwycięzcą klasyfikacji generalnej został Primož Roglič (Jumbo-Visma). 

Trasa ostatniego, czyli siódmego etapu wyścigu Tirreno-Adriatico była prawie identyczna jak w ubiegłym roku. Kolarze wystartowali i finiszowali w mieście San Benedetto del Tronto nad Morzem Adriatyckim, a łączny dystans wynosił 154 kilometry. W pierwszej części rywalizacji trzeba było zmierzyć się z dwoma dość wymagającymi podjazdami: Cossignano (2,6 km, 8,6%) oraz Ripatransone (8,5 km, 4,5%), a także kilkoma innymi pagórkami. Następnie rozpoczęło się ściganie na pięciu 15-kilometrowych rundach, które były całkowicie płaskie.

Do ucieczki zabrało się ośmiu zawodników: Nans Peters (AG2R Citroën Team), Mikkel Frølich Honoré (EF Education-Easy Post), Lorenzo Fortunato (EOLO-Kometa), Samuele Zoccarato (Green Project-Bardiani CSF-Faizanè), Bruno Armirail (Groupama-FDJ), Henri Vandenabeele (Team DSM), Valentin Ferron (TotalEnergies) oraz Arthur Kluckers (Tudor Pro Cycling Team).

Najważniejszą informacją na początku wyścigu było to, że kraksę miał Tom Pidcock – zwycięzca tegorocznej edycji wyścigu Strade Bianche. Nie wiadomo, co dokładnie się stało, ponieważ tego incydentu nie zarejestrowały kamery telewizyjne. Stało się to po przejechaniu około 23 kilometrów, po czym Anglik wycofał się z rywalizacji. Drużyna INEOS Grenadiers poinformowała, że kolarz jest badany przez lekarza drużyny i wkrótce zostaną podane szczegóły dotyczące jego stanu zdrowia. Pidcock ma w planach start w monumencie Mediolan-San Remo, który odbędzie już w kolejną sobotę.

Warto również odnotować, że po wczorajszej kraksie w końcówce etapu nie jedzie już Wilco Kelderman (Jumbo-Visma). Holender rozproszył swoją uwagę odwracając się, liznął koło kolarza jadącego przed nim i upadł na asfalt.

Wracając do wydarzeń na trasie niedzielnego etapu Tirreno-Adriatco, uciekinierzy wypracowali sobie maksymalną przewagę wynoszącą nieco ponad trzy minuty, co pozwoliło im powalczyć na górskiej premii Cossignano (zwycięzca Lorenzo Fortunato) oraz na lotnym finiszu w San Benedetto del Tronto, gdzie najszybszy był Mikkel Honoré.

Wjeżdżając na ostatnie okrążenie ośmiu harcowników miało około minuty przewagi nad peletonem, w którym pracowały przede wszystkim drużyny Soudal-Quick Step oraz Movistar, odpowiednio dla Fabio Jakobsena oraz Fernando Gavirii. W tych ekipach kawał dobrej roboty zrobili Julian Alaphilippe oraz Carlos Verona.

Ostatecznie ucieczka została wchłonięta dopiero około 3 kilometrów przed metą.

Na finiszu najlepiej spisał się Jasper Philipsen, który pokonał Dylana Groenewegena. Spore zasługi w tym zwycięstwie (po raz kolejny) ma Mathieu van der Poel, który w końcówce świetnie rozprowadzał swojego kolegę. Co ciekawe, pomimo wielkiej pracy swoich kolegów, w finałowym sprincie nie brał udział Fabio Jakobsen. Trzeci finiszował Alberto Dainese (Team DSM).

Klasyfikacja generalna padła łupem Primoža Rogliča, dla którego był to pierwszy start od czasu kraksy w ubiegłorocznej hiszpańskiej Vuelcie.

Wyniki:

Results powered by FirstCycling.com

Poprzedni artykułParyż-Nicea 2023: Tadej Pogačar bezkonkurencyjny w Nicei
Następny artykułRonde van Drenthe 2023: Per Strand Hagenes sensacyjnym zwycięzcą
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Ernest
Ernest

Co za piękny dzień! Rogla i Pogi zwyciężają! Szkoda, że TDF nie mogą wygrać obaj. A może byłoby dopuszczalne ex aequo?

Fan
Fan

Z każdym wyścigiem pojawiają się coraz większe wątpliwości, który ze sprinterów Quick Stepu powinien wystartować w Wielkiej Pętli i choć mamy dopiero marzec, to Tim Merlier już wyraźnie dał sygnał, że jest gotowy do walki o to miejsce w składzie.

Jeżeli chodzi o Belga to zaliczył już 4 zwycięstwa w tym sezonie, z czego dwa to etapy UAE Tour, gdzie obsada sprinterska jest na pewno nie gorsza niż podczas Tour de France.

Z drugiej strony Jakobsen, który nie zachwyca, z „tylko” 2 triumfami. I o ile można wybaczyć drobne porażki, miejsca na podium i tym podobne, o tyle w przypadku Holendra coś zwyczajnie nie działa na początku sezonu. Gubi on koła swoich rozprowadzających, jak na przykład dzisiaj zgubił się za Ballerinim, który w efekcie w zasadzie rozprowadził Philipsena.

Na ten moment w mojej skromnej opinii jako pasjonata kolarstwa bardziej na to miejsce zasługuje Merlier. Ciekawe jak dalej będzie układała się „rywalizacja” pomiędzy panami.