Foto: Paryż - Nicea

Tadej Pogačar (UAE Team Emirates) po solowej akcji wygrał ostatni etap i klasyfikację generalną Paryż – Nicea. 

Ostatni etap „Wyścigu ku Słońcu” rozgrywany był tradycyjnie wokół Nicei. Do przejechania było tylko 118 kilometrów, ale po drodze na kolarzy czekało aż pięć podjazdów, w tym Col d’Eze (6 km; 7,6%) – ze szczytu tej wspinaczki do mety na Promenadzie Anglików pozostanie niespełna 15 kilometrów.

Tuż po starcie ostrym zaatakowali dwaj kolarze Uno-X Pro Cycling Team: lider klasyfikacji górskiej Jonas Gregaard oraz Alexander Kristoff. Kristoff dość szybko odpadł, a Gregaard jako pierwszy zameldował się na szczycie Côte de Levens (6.2km; 5.8%).

Do Duńczyka dojechali: Lucas Hamilton (Jayco Alula), Jhonatan Narvaez (Ineos Grenadiers), Nils Politt (Bora Hansgrohe), Stefan Kung (Groupama FDJ), Fred Wright (Bahrain Victorious), Ion Izagirre (Cofidis), Oliver Naesen (Ag2R-Citroen), Clément Champoussin (Arkea Samsic), Kobe Goosens i Lilian Calmajane (obaj Intermarché), David De la Cruz (Astana), Jan Tratnik (Jumlo Visma), Pascal Eenkhoorn (Lotto Dstny) oraz Hugo Houle (Israel Premier Tech).

Także na Côte de Châteauneuf (5.4km; 4.5%) pięć punktów do klasyfikacji górskiej zdobył Duńczyk z Uno-X. Grupa faworytów nie miała zbyt dużej straty co spowodowało, że do czołówki dołączył jeszcze Kévin Vauquelin (Team Arkéa Samsic).

Podczas wspinaczki na Côte de Berre-les-Alpes (6.5km długości; średnie nachylenie 5.9%) grupki prawie się zjechały, ale jadący ambitnie Jonas Gregaard wygrał swoją trzecią dziś premię górską i zapewnił sobie zwycięstwo w tej klasyfikacji.

Po górskiej premii na czele zostali Tratnik, Lucas Hamilton, Kung, Naesen i Champoussin. Z grupki faworytów skontrował Wout Poels (Bahrain – Victorious), a pracę w pogoni wykonywali kolarze UAE Team Emirates.

Poels dojechał do czołówki na podjeździe Côte de Peille (6.6km; 6.8%) i szybko odjechał od konkurentów. Holender wygrał premię górską, a jego przewaga nad kolejną grupką wynosiła kilkanaście sekund, a niewiele ponad pół minuty tracili faworyci.

44 kilometry przed metą pozostali kolarze z ucieczki zostali wchłonięci. Poels zdobył sześć sekund na bonusowej premii, cztery zgarnął Tadej Pogacar (UAE Team Emirates), a dwie David Gaudu (Groupama – FDJ).

Ostatnią trudnością tegorocznej edycji wyścigu był podjazd Col d’Eze (6 km; 7,6%). Jeszcze przed rozpoczęciem podjazdu grupka doścignęła zrezygnowanego Poelsa. Mocne tempo dyktowane przez kolarzy UAE Team Emirates spowodowało, że co chwilę z grupki odpadali kolejni zawodnicy.

4400 metrów przed szczytem zaatakował Simon Yates (Team Jayco AlUla). Na jego kole zostali Pogacar, Gaudu i Jonas Vingegaard (Jumbo-Visma). Po chwili poprawił Tadej Pogacar i szybko odjechał konkurentom.

Swoim tempem próbował dojechać do Słoweńca Gaudu, który odskoczył od konkurentów. Jednak jego szarżę skasował Matteo Jorgenson (Movistar Team). Na szczycie ostatniego podjazdu Pogacar miał ponad 30 sekund przewagi nad grupką Gaudu, a do mety 15 kilometrów.

Słoweniec z UAE Team Emirates bezpiecznie przejechał zjazd, a na Promenadzie Anglików zameldował się ponad 30 sekund przed swoimi konkurentami. Drugi był Jonas Vingegaard (Jumbo-Visma), a trzeci David Gaudu (Groupama – FDJ).

Wyniki ostatniego etapu Paryż – Nicea 2023:

Results powered by FirstCycling.com

Poprzedni artykułIstrian Spring Trophy 2023: Tilen Finkšt wygrywa ostatni etap, Bartłomiej Proć czwarty
Następny artykułTirreno-Adriatico 2023: Jasper Philipsen wygrywa ostatni etap, Primož Roglič królem dwóch mórz
Pismak z pasji, nie z wykształcenia. Wielbiciel scoutingu i skarbów kibica. Pisze to co myśli, a nie co wypada.
Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Alvaro
Alvaro

Panie Arku coś mi się wydaje że wyniki etapu są chyba z wczoraj..

Ernest
Ernest

Co za piękny dzień. Pogi i Rogla zwyciężają! Szkoda, że TDF nie mogą wygrać obaj. A może byłoby dopuszczalne ex aequo?

Ernest
Ernest

Do bani te rowery Colnago, co? Pogi zostawił za sobą zaledwie Winogrona, Goudu i paru innych. I to tylko na 33 sekundy. Gdyby miał lepszy rower, to na metę wjechałby już wczoraj, co?