fot. Movistar Team

Einer Rubio odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w karierze – po samotnym ataku wygrał etap z metą na Jebel Jais, a to wszystko w dniu swoich urodzin. Z kolei nowym liderem wyścigu został drugi dziś na etapie Remco Evenepoel.

Po dwóch pełnych emocji pierwszych dniach wyścigu przyszedł czas na kolejny ciekawie zapowiadający się etap – tym razem z metą na Jebel Jais (19 km – 5,6%). Trasa etapu nie różniła się zbytnio od tej, z poprzednich lat, gdy kwestia zwycięstwa rozstrzygała się między członkami grupy faworytów na ostatnich metrach liczącego sobie blisko 20 km ostatniego podjazdu.

Ze zmiany znanego scenariusza z pewnością ucieszyliby się uciekinierzy – Oier Lazkano (Movistar), Filippo Magli, Riccardo Lucca (obaj Green Project-Bardiani CSF-Faizanè) oraz Edward Planckaert (Alpecin-Deceuninck). Cała czwórka zaatakowała na 177 km przed metą i rozdzielili między siebie obie dzisiejsze lotne premie.

Druga i ostatnia z nich znajdowała się 57 km przed metą i tuż po jej przejechaniu z czołowej grupy odpadli obaj kolarze Bardiani oraz Planckaert, wobec czego kolejne kilometry z przodu pokonywał już wyłącznie samotny Lazkano. Hiszpan jechał bardzo dzielnie – gdy dojechał do podnóża ostatniego podjazdu miał ponad dwie minuty przewagi nad drugą grupą.

Nie mógł jej jednak długo utrzymać, bo już na początku podjazdu dało się dostrzec, że jest już zmęczony długą jazdą przed peletonem. Tymczasem za jego plecami do pracy zabrało się najpierw UAE Team, chcące ratować twarz po koszmarnym rozpoczęciu wyścigu, INEOS Grenadiers czy kilku pojedynczych kolarzy, m.in. dwaj sprinterzy – Tim Merlier i Danny Van Poppel. Ten ostatni jadąc na czele grupy zdołał nawet dopaść próbującego przez moment samotnej ucieczki Mikkela Bjerga. Dość szybko, bo już na 14 km przed metą peleton, na którego czele jechał wówczas Josef Cerny, dopadł również najbardziej walecznego kolarza dnia – Oiera Lazkano.

Po dogonieniu Hiszpana swoich sił w ucieczce próbowali inni kolarze – najbardziej konkretny z nich okazał się Einer Rubio. Kolumbijczyk z pomocą swojego kolegi Alberta Torresa, który towarzyszył mu w początkowej fazie odjazdu, wykorzystał nieco ospałe tempo nadawane przez kolarzy INEOS Grenadiers pracujących dla Luke’a Plappa. Szybko wywalczył sobie solidną zaliczkę, która na 5 km przed metą wynosiła już minutę.

Za jego plecami jechał wówczas Samuele Zoccarato, który przez jakiś czas próbował do niego doskoczyć – bez powodzenia. Podobnie jak kurcząca się z każdym kilometrem (choć niezbyt dynamicznie) grupa, która wprawdzie dogoniła Włocha i stopniowo odrabiała stratę do Kolumbijczyka, którego kiedyś za brak woli walki krytykował Thomas De Gendt. Dziś w ogóle mu jej nie brakowało. Dzięki temu na mecie mógł cieszyć się ze zwycięstwa – pierwszego w swojej karierze.

Cieszyć, choć zapewne nieco mniej, mógł się również Remco Evenepoel, który na ostatnich kilkuset metrach przyspieszył i dojechał do mety jako pierwszy z grupy faworytów, nadrabiając sekundę nad pozostałymi. Dzięki temu sukcesowi Belg może teraz cieszyć się z prowadzenia w klasyfikacji generalnej z przewagą 7 sekund nad drugim Lukiem Plappem.

Poprzedni artykułTour du Rwanda 2023: Thomas Bonnet z etapem i prowadzeniem w wyścigu
Następny artykułDaniel Martinez będzie liderem INEOS Grenadiers na Tour de France
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Aleksander
Aleksander

Jabel Jais a nie Jabel Hafeet w tekście na początku – wytłuszczonym jest błąd .