fot. INEOS Grenadiers

Już jutro peleton UAE Tour wyjedzie pod pierwszy poważny podjazd tegorocznej edycji – Jebel Jais. Faworyci całego wyścigu nie będą jednak zaczynać od zera – w końcu dwa pierwsze etapy przyniosły już spore różnice.

Najwięksi przegrani

Największym przegranym początku ścigania wydaje się drużyna UAE Team Emirates. W ostatnich dwóch edycjach to właśnie jej zawodnik – Tadej Pogacar, zdecydowanie pokonywał wszystkich swoich rywali. Wprawdzie w tym roku genialny Słoweniec wybrał miażdżenie rywali w Andaluzji, ale przed wyścigiem wydawało się, że dla zespołu nie powinno być to duże zmartwienie. W końcu zamiast niego do Zjednoczonych Emiratów Arabskich przyjechał Adam Yates – obie wygrane przez Pogacara edycje kończący na 2. miejscu, będący jednocześnie zwycięzcą wyścigu z 2022 roku.

Niestety dla drużyny gospodarzy, najpierw ani on, ani Jay Vine, ani nawet Brandon McNulty, a więc żaden z trzech liderów ekipy na wyścig, nie zdołali się załapać do dwunastki, która dojechała do mety 51 sekund przed peletonem, a dziś ekipa straciła na trasie drużynowej czasówki kolejne 16. W efekcie do lidera Brandon McNulty i Adam Yates tracą już 1 minutę i 9 sekund, natomiast strata Jaya Vine’a, który dziś nie zdołał dojechać do mety wraz z resztą drużyny, przekracza 2 minuty.

Yates może się pocieszać wspomnieniem edycji z 2020 roku, gdy na Jebel Hafeet – podjeździe, który znajduje się również na trasie tegorocznej edycji, nadrobił nad drugim Tadejem Pogacarem 1 minutę i 1 sekundę. Jednak gdyby udało mu się powtórzyć ten wyczyn w tym roku, moglibyśmy mówić o bardzo dużej niespodziance. Wprawdzie Brytyjczyk wciąż doskonale radzi sobie w wyścigach tygodniowych (choćby w zeszłym roku wygrał Deutschland Tour), ale warto pamiętać, że tamten wyczyn z UAE Tour 2020 był dla niego jednorazowym wyskokiem. Nigdy wcześniej ani nigdy później nie wygrał żadnego wyścigu ani etapu z choćby porównywalną przewagą.

Walka o zwycięstwo

Poza tym teraz będzie musiał stawić czoła m.in. Remco Evenepoelowi – kolarzowi, który po czterech latach przerwy wrócił na piaszczyste pustynie. Wtedy był 19-latkiem, jadącym swój pierwszy worldtourowy wyścig w karierze – dziś jest już mistrzem świata, a także zwycięzcą Liege-Bastogne-Liege, Vuelta a Espana i wielu innych wyścigów (w tym Tour de Pologne).

O tym, że Belg jest w zdecydowanie lepszej formie niż w czasie inauguracji sezonu w Vuelta a San Juan niech świadczy fakt, że zaczął wyścig od załapania się do szczęśliwej „12”, a dziś mocno przyczynił się do zwycięstwa Soudal Quick-Step w drużynowej czasówce.

Szczerze mówiąc, dziś przed etapem interesowała nas rywalizacja z pozostałymi rywalami w klasyfikacji generalnej – Pello Bilbao i Lukiem Plappem. Chcieliśmy się spisać lepiej niż ich drużyny [INEOS Grenadiers i Bahrain-Victorious – przyp. red]. To niewiarygodne, że udało nam się pokonać nie tylko ich, ale też pozostałych

– mówił po wygranej Evenepoel, który teraz ma taki sam czas, jak nowy lider wyścigu Luke Plapp.

Skąd prowadzenie Australijczyka w klasyfikacji generalnej, skoro na pierwszym etapie przyjechał na metę jako siódmy, z takim samym czasem jak ósmy Remco Evenepoel, a dziś jego INEOS przegrał o trzy sekundy z Soudal Quick-Step? Plapp zawdzięcza je 3-sekundowej bonifikacie zyskanej na premii lotnej w Habshan Camp, po której podzielił się peleton. Czy stać go na utrzymanie prowadzenia? Zapoznanie się z jego poetapową wypowiedzią raczej nie przybliży nas do odpowiedzi na to pytanie.

Mistrz Australii chętnie opowiadał o tym, jak mocny (jego zdaniem najmocniejszy w całej ekipie) był Joshua Tarling i jak bardzo lubi drużynowe czasówki, natomiast na pytanie o kolejne dni był w stanie odpowiedzieć jedynie – Jutro mamy etap kończący się na podjeździe – wszystko może się wydarzyć. Potem jest kilka łatwiejszych dni, przeznaczonych dla sprinterów i wielki finał – Jebel Hafeet.

Jedynym zawodnikiem z aktualnej czołówki klasyfikacji generalnej, który może zagrozić wymienionej dwójce jest Pello Bilbao, który dzięki temu, że jego Bahrain-Victorious również spisał się dziś naprawdę dobrze, jest w tym momencie czwarty z 4-sekundową stratą do lidera. Wiele wskazuje na to, że właśnie oni będą walczyć o końcowe zwycięstwo, choć rzecz jasna nie wolno jeszcze niczego przesądzać. UAE Tour wielokrotnie pokazywało już że potrafi zaskoczyć, a faworyci muszą się mieć na baczności w każdej chwili – nawet na płaskich etapach.

Faworyci klasyfikacji generalnej po 2. etapach

Pozycja w generalce Kolarz Zespół Czas/Strata
1. Luke Plapp INEOS Grenadiers 03:35:50
2. Remco Evenepoel Soudal Quick-Step 00:00
4. Pello Bilbao Bahrain-Victorious 00:04
19. Ben Tulett INEOS Grenadiers 00:56
20. Wout Poels Bahrain-Victorious 00:57
30. Andreas Leknessund Team DSM 01:03
31. Emanuel Buchmann BORA-hansgrohe 01:08
36. Adam Yates UAE Team 01:09
37. Brandon McNulty UAE Team 01:09
39. Alexey Lutsenko Astana Qazaqstan Team 01:10
42. Antonio Tiberi Trek-Segafredo 01:12
45. Thomas Gloag Jumbo-Visma 01:14
47. Sepp Kuss Jumbo-Visma 01:14
51. Louis Meintjes Intermarche-Circus-Wanty 01:18
52. Rein Taaramae Intermarche-Circus-Wanty 01:18
60. Jakob Fuglsang Israel-Premier Tech 01:25
103. Jay Vine UAE Team 02:20

 

Poprzedni artykułKatarzyna Niewiadoma rozpocznie sezon podczas Omloop Het Nieuwsblad
Następny artykułStefan Küng wykorzystuje nowe przepisy UCI
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments