fot. Jumbo-Visma

Pierwszy etap Santos Tour Down Under zakończył się wypadnięciem z wyścigu niejednego kolarza. Najbardziej poszkodowanym zdawał się być Robert Gesink, u którego zdiagnozowano złamanie miednicy. Holender z Jumbo-Visma wrócił do kraju, gdzie po dokładniejszych badaniach stwierdzono, że złamana jest „jedynie” kość łonowa, a sam 36-latek zaczął trenować na rowerze stacjonarnym.

Robert Gesink przebywa obecnie w swoim domu w Andorze, do którego przyleciał z Australii po wypadku, który go spotkał podczas Santos Tour Down Under. Tam wznowił już aktywność fizyczną, bowiem jego kontuzja okazała się być dużo mniej groźna niż się spodziewano. Zamiast kilku miesięcy przerwy od kolarstwa Holender może już ćwiczyć i zanosi się, że niedługo wróci także do pełniejszych treningów.

To złamanie kości łonowej, czyli nie tej, na której siedzisz. Normalnie może się sama zregenerować, więc nie potrzebuję operacji. Kiedy po prostu siedzę, nic nie czuję. Jednak kiedy zaczynam ruch nogami, nadal odczuwam ból. Obniżyłem nieco siodełko na rowerze stacjonarnym. Wsiadanie i wysiadanie trwało około pięciu minut i było dość pracochłonne. Jednak jazda na rowerze nie była zła. Tak naprawdę nie miałem większych problemów z biodrem. Już teraz bardzo ostrożnie rozmawiamy o możliwym powrocie podczas Volta Ciclista a Catalunya. Potem miałem pojechać na Giro d’Italia przez Tour de Romandie. W tym momencie mam nadzieję, że ten scenariusz jest możliwy do zrealizowania

— opowiedział w rozmowie z Wielerflits Robert Gesink.

Volta Ciclista a Catalunya rozpoczyna się 20 marca, a zatem Holender wierzy, że za niespełna 2 miesiące będzie w stanie ponownie rywalizować na najwyższym światowym poziomie. Jeśli cel by się nie zmienił to 36-latek byłby z pewnością ważnym przybocznym swoich liderów w Jumbo-Visma podczas Giro d’Italia. Ekipa znana z żółto-czarnych strojów wstępnie na włoski wyścig desygnowała Primoža Rogliča jako lidera, a u jego boku mieliby pojechać Wilco Kelderman, Tobias Foss, Koen Bouwman, Edoardo Affini, Jan Tratnik, Michel Hessmann i właśnie Robert Gesink.

Poprzedni artykułHoogerheide 2023: Shirin van Anrooij wystartuje w wyścigu orliczek
Następny artykułFabio Jakobsen: „Na pierwszym etapie trochę się wystraszyłem”
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments