Matej Mohorič
fot. Bahrain – Victorious / Sprint Cycling

Słoweniec z Bahrain – Victorious w wywiadzie dla Cyclingweekly wspomina swój piękny triumf na trasie Milano-Sanremo.

Matej Mohorič miał w swoim palmares wygrane etapy na wszystkich wielkich tourach. W tym roku dołożył coś, czego brakowało mu w dorobku. Wygrał swój pierwszy monument w karierze i zrobił to w stylu, który wspominamy do dziś.

Jego karkołomny zjazd z Poggio di Sanremo był możliwy dzięki „sztuczce” w postaci opuszczanej sztycy. Ta sprawiła, że rower 27-latka z Bahrain – Victorious posiadał niższy środek ciężkości, co ułatwiło temu świetnemu technicznie zawodnikowi jeszcze lepsze pokonywanie zjazdów.

Nie wiedziałem czy to zadziała, ale w zimie przetestowałem to rozwiązanie. Musiałem do tego przekonać naszego mechanika, którym jest Filip Tišma. Kilka razy chciałem tego użyć na innym wyścigu, ale postanowiliśmy to zachować na monument. Uwielbiam ten wyścig, chciałem go wygrać i ta sztuka udała się

– mówił Słoweniec w wywiadzie.

Mohorič wie, że jest dobrym zjazdowcem, ale nie czuje się w tym aspekcie najlepszy:

Myślę, że jestem dobry na zjazdach, ale nie mogę powiedzieć, że jestem najlepszy. Julian Alaphilippe świetnie sobie radzi, kilku sprinterów także, ale dla mnie zdecydowanie największy fach w tym ma Tom Pidcock.

Poprzedni artykułRower w kulturze – czym był i jest? Rozmowa z dr. Piotrem Kubkowskim
Następny artykułSonny Colbrelli w nowej roli w Bahrain – Victorious
Pismak z pasji, nie z wykształcenia. Wielbiciel scoutingu i skarbów kibica. Pisze to co myśli, a nie co wypada.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments