fot. UEC

Za nami Mistrzostwa Europy w kolarstwie przełajowym. Ostatnim ich aktem był arcyciekawy wyścig elity mężczyzn, w którym po złoty medal sięgnął Michael Vanthourenhout. Srebro zawisło na szyi broniącego tytułu Larsa van der Haara, a jednym z większych wydarzeń dnia było wycofanie się głównego faworyta Eli Iserbyta.

Dla niemal 29-letniego Michaela Vanthourenhouta wygrana w Mistrzostwach Europy to jeden z największych sukcesów w karierze. Belg przez lata odniósł 28 zwycięstw w imprezach UCI, w tym 16 jako kolarz elity. O tym, że trasa w Namur mu odpowiada było wiadomo od dawna – to on przed rokiem wygrał Puchar Świata w tym mieście.

Ostatnie kilka tygodni nie było idealne. Poczułem się trochę lepiej podczas Koppenbergcrossu, ale pokonanie Larsa, który jest super dobry, jest niesamowicie przyjemne. Od samego początku jechałem naprawdę dobrze ze świadomością, że na tej trasie nie powinno się wpadać w panikę na widok tego co się dzieje z rywalami, po prostu trzeba jechać własnym torem. Widać to było pod koniec. Dzisiaj byłem najsilniejszy. Myślę, że to był jeden z najlepszych dni w mojej karierze

— mówił świeżo upieczony mistrz Europy Michael Vanthourenhout.

Wyższość Belga musiał uznać broniący tytułu wywalczonego w Col du Vam Lars van der Haar. 31-latek zamieni teraz gwieździstą koszulkę na trykot mistrza Holandii, acz z pewnością wolałby tego drugiego nigdy nie zakładać. Reprezentujący na co dzień Baloise Trek Lions kolarz nie pojechał dziś idealnego wyścigu, ale i tak był w stanie najdłużej nawiązywać walkę ze zwycięskim Belgiem.

Byłem na dobrej drodze do tej brukowanej wspinaczki. Czułem, że wyścig jest pod kontrolą, ale zmieniłem ciśnienie w oponach i nagle straciłem równowagę. Wtedy gra obróciła się na korzyść Michaela. On nie popełniał błędów. Udało mi się nadrobić do niego może sekundę lub dwie pod górę, mocno naciskałem, ale on nie popełnił dziś żadnych błędów. Oczywiście jestem rozczarowany. Przyjechałem tutaj, aby wygrać, ale zostałem pokonany. Miałem trochę pecha, ale ostatecznie jestem z tym pogodzony

— podsumował wyścig w Namur Lars van der Haar.

Do mety nie dotarł za to jeden z głównych faworytów, jakim bez wątpienia był lider Pucharu Świata 2022/23 Eli Iserbyt. 25-letni Belg po upadku nie czuł się najlepiej i ostatecznie zdecydował się na zejście z trasy.

Straciłem równowagę na pierwszym stoku i musiałem zejść z roweru. Ponieważ spadł mi łańcuch, musiałem chwilę iść. Kiedy wskoczyłem na rower, poczułem coś w lewej nodze. Nie mam pojęcia co to było, ale wiem, że bardzo mnie bolało. Szkoda, bo do tej pory czułem się nieźle. Mój start był dobry. Mam nadzieję, że to nie jest poważny uraz. Problemem nie są już moje plecy. Zresztą nie chcę się chować za tym, że mam gdzieś coś chronicznego

— krótki skwitował ten start Eli Iserbyt.

Podsumowanie ostatniego dnia Mistrzostw Europy przeczytają Państwo w naszym serwisie pod tym linkiem. Tymczasem kolejny ważny start przed kolarzami już za tydzień. Gospodarzem Pucharu Świata będzie holenderskie Beekse Bergen.

Poprzedni artykułSzymon Sajnok: „Nowy zespół bardzo we mnie wierzy [wywiad]
Następny artykułNaszosowe podsumowanie sezonu 2022: Jumbo-Visma
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments