fot. Groupama – FDJ

Jeden z najważniejszych wyścigów organizowanych tuż przed Giro d’Italia, czyli włosko-austriackie Tour of the Alps, właśnie odsłoniło karty w temacie 46. edycji. Impreza znana wcześniej jako Giro del Trentino nie zmieniła swojego charakteru – znów będzie górzyście.

Tour of the Alps rozpocznie się 17 kwietnia i potrwa 5 dni. W przyszłym roku zawodnicy wyruszą z austriackiego Rattenberg, acz większa część trasy znalazła się po włoskiej stronie granicy.

Etap 1, 17.04 (poniedziałek): Rattenberg – Alpbach (127.5km)
Wyścig otworzy ciekawy, zakończony podjazdem odcinek rozgrywany w całości w Austrii. Finałowa wspinaczka to 6,2km o średnim nachyleniu 4,8% – coś w sam raz dla dynamicznych górali.

Etap 2, 18.04 (wtorek): Reith im Alpbachtal – Ritten (165.2km)
Drugi dzień rywalizacji zabierze nas z Austrii do Włoch, gdzie na zawodników czekać będzie prawdziwie wybuchowy finał. W końcówce kolarze zmierzą się z kombinacją podjazdów pod Barbian (4,5km; 8%) i Mittelberg (3,9km; 8,5%), a zatem na mecie można się spodziewać niemałych różnic czasowych.

Etap 3, 19.04 (środa): Ritten – Brentonico San Valentino (162.5km)
Trzeci odcinek będzie królewskim podczas zmagań w ramach 46. Tour of the Alps. Zawodnicy tuż po starcie pokonają przeszło 1000 metrów przewyższenia w dół by dotrzeć na długi i płaski dojazd do dwóch głównych punktów środowego programu – najpierw „rozgrzewkowego” Lago di Cei (9,7km; 7,7%), a następne prowadzącego na metę Bretonico San Valentino (15,5km; 7,5%). Jeśli dzień wcześniej miały powstać różnice to na 3. etapie będą one jeszcze większe.

Etap 4, 20.04 (czwartek): Rovereto – Predazzo (152.9km)
Przedostatni z etapów na papierze wygląda na szansę dla uciekinierów. Z ostatniego podjazdu zostaje do mety nieco kilometrów, a klasyfikacja generalna powinna być już mocno ułożona. Gdyby jednak tak nie było to z pewnością czwarty dzień zmagań może być fajnym widowiskiem.

Etap 5, 21.04 (piątek): Cavalese – Brunico (144.5km)
Na zakończenie rywalizacji organizatorzy przygotowali na papierze najprostszy z odcinków, ale to tylko kwestia skali. W praktyce nie będzie bowiem łatwo – najpierw trzeba będzie wjechać na ponad 1800 metrów nad poziom morza, potem zjechać ponad półtora kilometra niżej by przez kolejne kilometry nieco się wspinać z finałem w postaci Riomolino (7,8km; 8,2%). Parametry tego podjazdu robią wrażenie, a z jego szczytu do mety zostanie „tylko” 19km.

Od zakończenia Tour of the Alps do startu Giro d’Italia pozostaną równe 2 tygodnie, a to powinno być gwarancją ciekawej listy startowej podczas tego wyścigu zaliczanego do kategorii Pro Series.

Poprzedni artykułTeam Arkéa Samsic przechodzi na Bianchi
Następny artykułNamur 2022: Waldemar Banasiński mistrzem Europy mastersów, Mariusz Gil z brązowym medalem
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments