fot. Team DSM

Tegoroczne zwycięstwo w Tour de France sprawiło, że plany Jonasa Vingegaarda na kolejny sezon interesują kolarskich kibiców zdecydowanie mocniej niż w poprzednich sezonach. Rzecz jasna najważniejsze pytanie w tym temacie brzmi: „Czy Duńczyk wróci do Francji po obronę tytułu”.

Odpowiedzi poprzednich zwycięzców najważniejszego kolarskiego wyścigu na świecie były w tym temacie dość zgodne. Ostatnim, który odpuścił sobie obronę tytułu, był Bradley Wiggins. I większość wracając, osiągała kolejny sukces. Nie licząc Egana Bernala i Chrisa Froome’a w 2014 roku, którym przeszkodziły kłopoty zdrowotne, tylko Vincenzo Nibali rok po swoim triumfie nie zajął miejsca na podium klasyfikacji generalnej (był „dopiero” czwarty”).

Czy zatem Jonas Vingegaard ma inne wyjście, niż wzorem poprzedników ponownie stanąć na starcie Wielkiej Pętli? Zdecydowanie tak. W końcu Duńczyk zdaje się planować swoją karierę niezależnie od presji otoczenia – gdyby było inaczej, raczej nie zrobiłby sobie dwumiesięcznej przerwy od ścigania po największym sukcesie w karierze, a kułby żelazo póki gorące. Zresztą jeszcze kilka dni temu, w rozmowie z Velo News otwarte drzwi zostawiał mu szef jego ekipy – Merijn Zeeman:

Jeśli sięgasz po zwycięstwo w Tour de France, wydaje się, że chcesz pojechać na ten wyścig także rok później. Na razie jednak nie chcę niczego przesądzać. Wszystko zostanie ustalone, gdy spotkamy się z całym sztabem i z samym Jonasem. Wiemy też, że nie ścigał się jeszcze w Giro d’Italia, więc jeśli chciałby zadebiutować w tym wyścigu, drzwi pozostają otwarte. 

– mówił.

Jednak jeśli ktoś obawiał się, że powyższe słowa są zapowiedzią możliwej nieobecności Duńczyka na trasie Wielkiej Pętli, teraz może odetchnąć z ulgą. Ten udzielił bowiem ostatnio wywiadu CyclingNews.

Muszę przyznać, że już teraz myślę na temat kolejnego sezonu. Myślę na przykład o tym, że trzeba zrobić wszystko, by uniknąć choroby po Liege-Bastogne-Liege. To bardzo spowolniłoby moje przygotowania do Tour de France.

– mówił, a gdy dziennikarz anglojęzycznego portalu dopytał go, czy powyższe słowa można traktować jako deklarację udziału w przyszłorocznym wyścigu, odpowiedział:

Nie rozmawialiśmy jeszcze z zespołem na temat szczegółów. Nie mamy jeszcze planów na 2023 rok, ale na razie mój plan jest taki, żeby wrócić na Tour de France. Byłbym zdziwiony, gdyby nie taki był nasz ostateczny plan.

 

Poprzedni artykułNaszosowe podsumowanie sezonu 2022: Team Arkéa Samsic
Następny artykułMedia: Miguel Angel Lopez jednak pozostanie w Astanie
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments