fot. Lotto-Soudal

We wtorek z obozu drużyny Lotto-Soudal napłynęła bardzo dobra informacja – Kamil Małecki wystartuje w tegorocznej edycji wyścigu Vuelta a España. Dla kolarza z Kaszub, który w ostatnim czasie zmaga się z wieloma problemami zdrowotnymi, jest to kolejny krok w kierunku powrotu do normalności, a także szansa na walkę o kontrakt w World Tourze na kolejny sezon. 26-latek udzielił portalowi Naszosie.pl wywiadu tuż przed rozpoczęciem całego zamieszania związanego z hiszpańskim wielkim tourem, który 19 sierpnia wystartuje z Utrechtu w Holandii.

Miejsce w składzie drużyny Lotto-Soudal na Vueltę, Kamil Małecki wywalczył sobie dzięki dobremu występowi w Tour de Pologne, gdzie zabierał się do ucieczek i przez trzy dni przewodził klasyfikacji górskiej. Pierwotnie hiszpański wyścig nie znajdował się w jego planie startowym na drugą połowę sezonu. Od dwóch lat Polak zmaga się z pasmem kontuzji i problemów zdrowotnych, które rozpoczęły się po feralnym upadku na treningu w listopadzie 2020 roku. Pomimo to walczy i za każdym razem wraca do peletonu, a teraz ma przed sobą drugi wyścig trzytygodniowy w karierze.

Mam nadzieję, że moja dyspozycja będzie na tyle dobra, że będę miał szansę powalczyć na etapach, zabierać się w odjazdy i po prostu przetrwać ten wyścig. Po tych wszystkich problemach nie będzie to łatwe, na pewno będę cierpiał, ale ciężko trenowałem i mam nadzieję, że moja forma będzie coraz lepsza. Bardzo się cieszę, że znalazłem się w składzie na Vueltę

– mówił Kamil Małecki, jak tylko rozpoczęliśmy rozmowę telefoniczną.

Polaka czeka trudna trasa, z czego zdaje sobie sprawę, bo zdążył już rzucić okiem na profile etapów. Organizatorzy hiszpańskiej Vuelty zaplanowali w większości pagórkowatą lub górzystą trasę, choć – jak to zwykle bywa w przypadku tego wyścigu – podjazdy będą wymagały od zawodników większej eksplozywności niż ma to miejsce na przykład w przejechanym przez Kamila Giro.

Wyścig na pewno będzie bardzo ciężki, a do tego upały panujące w Hiszpanii z pewnością będą dawały się we znaki. To, że etapy są pagórkowate, to dla mnie może nawet lepiej, bo powinno mi się łatwiej zabierać w odjazdy. Poza tym holenderskie odcinki na pewno będą wymagające, bo zaczynamy od jazdy drużynowej na czas, której na co dzień nie ćwiczymy. Będziemy musieli zgrać się kilka dni przed wyścigiem i wszystko odpowiednio ustawić, żeby nic złego się nie wydarzyło. A pozostałe dwa etapy – miejmy nadzieję – będą bezpieczne. Wiadomo, jak to jest w Holandii – wietrznie, dużo infrastruktury drogowej itd. Trzeba będzie uważać, a w Hiszpanii będziemy próbowali walczyć w ucieczkach i starać się o etapowe zwycięstwo

wyjaśniał Małecki.

Przejechać tegoroczną Vueltę efektywnie powinno mu pomóc doświadczenie zebrane w Giro d’Italia 2020, kiedy to reprezentował jeszcze barwy CCC Team. Wówczas na szesnastym etapie do San Daniele del Friuli finiszował czwarty. Tamto Giro z powodu wybuchu pandemii wirusa Covid-19 odbywało się w połowie października.

Wtedy na Giro zebrałem dużo doświadczenia. Jechałem w drużynie CCC razem z Kamilem Gradkiem, który miał już na koncie jeden wielki tour. Mieszkaliśmy razem w pokoju, dzięki czemu mogłem się jeszcze więcej od niego nauczyć. To doświadczenie sprzed dwóch lat na pewno mi teraz pomoże. Nauczyłem się, że na wielkim tourze nie zawsze warto się męczyć. Czasami lepiej odpuścić, odpocząć i spróbować następnego dnia niż walczyć o dwudzieste miejsce.

Tamto Giro było dla Kamila Małeckiego ostatnim startem w 2020 roku i można także powiedzieć, że tym samym zakończył się dla niego okres pozbawiony problemów zdrowotnych. Kraksa, która jesienią przydarzyła mu się podczas treningu na rowerze MTB rozpoczęła prawdziwe pasmo nieszczęść. Po kilkunastu tygodniach spędzonych w szpitalu, wielu operacjach oraz żmudnej rehabilitacji powoli wracał na rower, ale w poprzednim i tym sezonie Małecki niestety nie uwolnił się od kolejnych kraks i kontuzji. Ciągnące się skutki tego pierwszego, najpoważniejszego wypadku oraz nowe problemy powodują, że wymarzony dla Polaka pobyt w World Tourze naprawdę nie jest łatwy.

– Podczas jazdy na rowerze cały czas odczuwam ból. Nie wiem, czy da się go tak szybko wyeliminować, nie wiem zresztą czy w ogóle się da. Na Tour de Suisse zerwałem więzadła w kolanie, ale jest już lepiej. Dokuczają mi tylko podczas większego wysiłku kolana. Na rowerze mi to właściwie nie przeszkadza. Miednicę [złamaną w kraksie w 2020 roku] też czuję, ale nie ma co narzekać i cały szukać tylko negatywnych aspektów. Najważniejsze, że mogę jeździć na rowerze. Małymi krokami posuwam się do przodu i mam nadzieję, że będzie coraz lepiej. Chcę walczyć i pokazywać się z jak najlepszej strony. Teraz dostałem kolejną szansę, mam dwadzieścia jeden dni na to, żeby udowodnić, że jestem wartościowym kolarzem dla drużyny z poziomu World Tour. To jest dla mnie wielka szansa i mam nadzieję, że ją wykorzystam

– deklaruje Kamil Małecki.

Małecki nie bez powodu mówi o trzech tygodniach Vuelty jako szansie na zapracowanie na nowy kontrakt. Po tym sezonie kończy mu się bowiem umowa z Lotto-Soudal, a przez problemy zdrowotne nie mógł zaprezentować stu procent swoich możliwości. Pomimo to ma nadzieję, że wszystko skończy się dobrze.

Mam nadzieję, że drużyna Lotto-Soudal będzie chciała mnie zatrzymać, chociaż na pewno nie będzie to łatwe. Po Vuelcie wrócę do rozmów z dyrektorami sportowymi, bo muszę wiedzieć, czy szukać innej drużyny, czy może dostanę jeszcze jedną szansę. Myślę, że pokazałem ostatnio, że coś tam jeszcze we mnie drzemie, jednak wiadomo, że nie jest to jeszcze to, co było dwa lata temu. Na szczęście jest mały zalążek tamtej formy. Na razie koncentruję się tylko na Vuelcie, a potem zobaczymy

– powiedział.

Skoro mowa o zalążku dawnej dyspozycji, to wróćmy jeszcze na chwilę do Tour de Pologne, na który Kamil Małecki wrócił po dwóch latach od czasu, gdy wywalczył szóste miejsce w klasyfikacji generalnej. Trzy dni jeździł w koszulce najlepszego górala, a także zabierając się do ucieczek starał się wygrać etap. Chociaż nie udało się dowieźć trykotu w grochy do mety w Krakowie, to i tak jest bardzo zadowolony z tego startu.

– Tour de Pologne jest dla mnie wyjątkowym wyścigiem, a szóste miejsce z 2020 roku pozwoliło mi utrzymać się w World Tourze. W tym roku otrzymałem zgodę na walkę w odjazdach, bo drużyna powiedziała, że to jest wyścig w Polsce i że może uda się zrobić coś więcej. Bardzo za to mojej ekipie dziękuję. Już na pierwszym etapie próbowałem zdobyć koszulkę górala, ale Jonas [Abrahamsen z Uno-X] był ode mnie szybszy na tych podjazdach. One z kolei były zbyt krótkie, żebym mógł zerwać go w inny sposób. Szkoda, że ostatecznie straciłem tę koszulkę, ale naprawdę mocno walczyłem, żeby ją zachować. Atakowałem, starałem się zabrać w odjazd. Znalazłem się w takim większym odjeździe i już myślałem, że pojedziemy, ale niestety nie udało się, bo groźny dla kolarzy z klasyfikacji generalnej Quinten Hermans [z Intermarche-Wanty Gobert] był z nami w odjeździe i peleton nie dał zgody na odjazd. Cieszę się, że po tych dwóch latach wróciłem na nasz narodowy tour i pokazałem, że nadal mogę być na wysokim poziomie. Mam nadzieję, że za rok wrócę jeszcze silniejszy i znowu będę mógł walczyć w klasyfikacji generalnej

– dodał Kamil Małecki.

Teraz Vuelta – teoretycznie najbardziej swobodny ze wszystkich wyścigów trzytygodniowych, ale z drugiej strony z roku na rok odbywający się na coraz wyższym poziomie. Wyścig ten ma raczej za sobą okres lokalnej areny do popisu dla hiszpańskich kolarzy. Tak czy siak atmosfera skąpanej w późnoletnim słońcu Półwyspu Iberyjskiego powinna stać się udziałem Kamila Małeckiego oraz wszystkich kolarzy w peletonie.

Mam nadzieję, że będziemy ścigać się w miłej atmosferze, w fajnych okolicznościach. A jeśli chodzi o poziom sportowy, to na pewno będzie wysoki. Widziałem prowizoryczne listy startowe. Ale to dobrze dla mnie, bo dzięki temu będę mógł podnieść swój poziom sportowy. Vuelta jest pięknym wyścigiem rozgrywanym we wspaniałej scenerii, także nic tylko walczyć

– zakończył Małecki.

Alberto Contador napisał we wstępie do książki La Vuelta a España. Kolarska corrida: “Jeśli Tour de France zmienia twoje życie, to Vuelta a España sprawia, że się nim cieszysz”. Oby stało się to udziałem Kamila Małeckiego.

Marta Wiśniewska

Poprzedni artykułTour of Denmark 2022: Kooij wygrywa pierwszy etap i zostaje liderem
Następny artykułVuelta a España 2022: O’Connor na czele AG2R Citroen Team
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
zbig
zbig

wyścig wiele,wiele ciekawszy od pompatycznego TdF…

inez
inez

To zawsze jest najciekawszy wyścig sezonu… Vuelta! Precz z nudą!