Drugie miejsce w otwierającej 109. Tour de France jeździe indywidualnej na czas, analogiczna pozycja na 2. etapie – to dotychczasowy dorobek Wouta van Aerta w tegorocznej Wielkie Pętli. W jego wypadku 2+2=1, albowiem dwie „porażki” na odcinkach dały mu prowadzenie w klasyfikacji generalnej.
Belg z Jumbo-Visma przed wyścigiem deklarował, że przyjeżdża na Tour de France po zieloną koszulkę i pierwsze dwa dni rywalizacji z pewnością mogą go pozytywnie nastrajać w kontekście realizacji tego celu. Z drugiej strony 27-latek na pewno wolałby już mieć na koncie także wygrany etap, albowiem był bardzo blisko.
Założenie koszulki to świetne uczucie. Byłem blisko tego wiele razy, ale tym razem udało mi się. Pomimo moich dwóch drugich miejsc na etapach, żółta koszulka jest fajną nagrodą. Będę jej bronić i nosić ją z dumą. Przed nami jeszcze wiele szans na zwycięstwo etapowe
— opowiadał po 2. etapie Wout van Aert.
We wczorajszej końcówce Belg mógł liczyć na wsparcie Christophe’a Laporte’a, o którego udział podobno mocno zabiegał. Rzeczywistość wyścigowa jasno pokazała, że Francuz jest kolarzem, który potrafi zrobić różnicę w sprinterskich potyczkach.
Spodziewałem się trochę więcej akcji na wiatrach, ale ostatecznie nie było źle. Trzeba było być ciągle czujnym. Christophe Laporte wykonał dla mnie świetną robotę na premii i ostatnim sprincie. Również na moście i na finałowych kilometrach zawsze byliśmy dobrze umiejscowieni. Triumfator? Bardzo go szanuję. Wszyscy wiemy, co się stało, co czyni to zwycięstwo jeszcze bardziej ekscytującym. Jest też bardzo miłym facetem i zasłużył na tą wygraną
— dodał w rozmowie z dziennikarzami Wout van Aert.
🇫🇷 #TDF2022
‘Wout, can you please show us that jersey?’ 😏💛 pic.twitter.com/RN5Jez0j0q
— Team Jumbo-Visma cycling (@JumboVismaRoad) July 2, 2022
ty powinieneś pomagać liderom