Pogoda już po raz drugi spłatała w tegorocznym Tour de France figla, wykazując się tym samym wyższą skutecznością niż Wout van Aert. Za sprawą wyjątkowo łagodnych podmuchów wiatru 2. etap Wielkiej Pętli zakończył się finiszem z peletonu, a Fabio Jakobsen (Quick-Step Alpha Vinyl) spełnił kolejne ze swoich marzeń.
Festiwal łez i wzruszeń, który w znacznym stopniu zdefiniował ubiegłoroczną edycję francuskiego wielkiego touru, trwa dalej. W piątek swój największy sukces przeżywał Yves Lampaert (Quick-Step Alpha Vinyl), podczas gdy drugiego dnia rozgrywania wyścigu definiujące karierę zwycięstwo odniósł ścigający się w tych samych barwach Fabio Jakobsen.
Choć talent jest zasobem wyjątkowo trudnym do zmierzenia, można się spodziewać, że był to dopiero pierwszy z wielu etapowych triumfów 25-letniego Holendra w Tour de France. A jednocześnie ten jeden sukces ma wyjątkową wartość ze względu na drogę, jaką Jakobsen musiał przejść, by wrócić do zdrowia i zawodowego ścigania po wypadku na finiszu w Katowicach (2020).
Sprinter ekipy Quick-Step Alpha Vinyl nie zapomniał podziękować wszystkim, którzy pomogli mu w trudnych chwilach.
Ten dzień jest incroyable. Był to dla mnie długi proces, [przechodziłem przez niego] krok po kroku. W tym czasie pomogło mi bardzo wiele osób. Tym [zwycięstwem] mogę się im odpłacić, dzięki czemu będą mieli świadomość, że nic nie poszło na marne. Cieszę się, że cały czas jestem w stanie jeździć na rowerze, brać udział w wyścigach, a nawet wygrywać. To wspaniały dzień i chciałbym podziękować wszystkim, którzy pomogli mi dotrzeć w to miejsce,
– powiedział po zakończeniu 2. etapu 109. edycji Tour de France Fabio Jakobsen (Quick-Step Alpha Vinyl).
Relacjonując przebieg ostatnich kilometrów sobotniego odcinka, Holender nawiązał to małej przepychanki z Peterem Saganem, w której brał czynny udział. Na szczęście obecni na wyścigu sędziowie nie dopatrzyli się w tym wymagającego interwencji przewinienia.
Drużyna pomogła mi utrzymać dobrą pozycję podczas zjazdu z mostu, w poprzedzających finisz zakrętach oraz na finałowej prostej. Byłem w stanie jechać za [Michaelem] Morkovem, który zostawił mnie na kole Van Aerta. Na ostatnich kilkuset metrach jechałem po lewej stronie obok Sagana, doszło między nami do kontaktu, ale na szczęście żaden z nas się nie przewrócił. Na finałowych 150 metrach byłem w stanie rozpocząć mój sprint i minąć pozostałych dwóch kolarzy.
Tak wygląda ściganie się na rowerach, a o Peterze wiadomo, że on zawsze sobie poradzi,
– odniósł się do incydentu z Peterem Saganem Holender.
25-letni Jakobsen już teraz ma dorobek, którego pozazdrościć mu może niejeden bardziej doświadczony kolarz. Holender zdradził jednak, że to o zwycięstwie w Wielkiej Pętli marzył od 15 lat.
Kiedy o tym opowiadam, brzmi to jak coś bardzo łatwego, ale nogi zdecydowanie mnie paliły. Po to trenuję, po to się ścigam. O etapowym zwycięstwie w Tour de France marzyłem od 15 lat,
– zakończył kolarz ekipy Quick-Step Alpha Vinyl.
Po rozegraniu dwóch etapów, liderem 109. edycji Tour de France jest Wout van Aert (Jumbo-Visma). Nad drugim Yvesem Lampaertem (Quick-Step Alpha Vinyl) i trzecim Tadejem Pogacarem (UAE Team Emirates) ma on przewagę odpowiednio 1 i 8 sekund.