Głównym bohaterem poniedziałkowego wydania „La Gazzetta dello Sport” jest oczywiście Mark Cavendish, ale nie brakuje również innych ciekawych materiałów. W dniu, w którym kolarze podróżowali z Węgier na Sycylię i tym samym zakończyła się „węgierska” części Giro d’Italia, zapraszamy do rzucenia okiem na „różową gazetę”. 

Mark Cavendish

Trudno się dziwić, że królem poniedziałkowego wydania włoskiego dziennika „La Gazzetta dello Sport” jest zwycięzca sprinterskiego finiszu na trzecim etapie – Mark Cavendish (Quick-Step Alpha Vinyl). Włosi piszą o nim „infinito”, czyli nieskończony i przypominają, że jadąc z maksymalną prędkością 75 km/h wygrał sprint na Giro ponownie po dziewięciu latach.

Ciro Sconamiglio zapytał Cavendisha, co znaczy dla niego triumf w Balatonfüred.

– Znaczy dla mnie tyle, co moje pierwsze zwycięstwo w Giro, w Catanzaro Lido. Giro zawsze jest dla mnie miłe, nawet bardzo miłe. Dlatego zawsze z przyjemnością tutaj wracam. Mam świetny sprinterski pociąg, dlatego nie mógłbym mieć żadnych wymówek

– powiedział właściciel szesnastu etapowych zwycięstw w Corsa Rosa, a odpowiadając na pytanie, czy spodziewał się tego sukcesu, mówił tak:

– Teraz, gdy jestem już starszy potrzebuję czterech-pięciu dni, by wejść w rytm wyścigowy. Jednak w tym miejscu muszę raz jeszcze wspomnieć o moim zespole, który przez cały dzisiejszy etap wykonywał niesamowitą pracę, począwszy od Pietera Serry.

Davide Ballerini

Bardzo dobre jest również to, że dziennikarz „La Gazzetty” poświęca tekst Davide Balleriniemu – 27-letniemu Włochowi, który odegrał jedną z kluczowych ról w niedzielnym zwycięstwie Cavendisha.

– Miałem misję, aby na to rondo, które znajdowało się 1500 metrów przed metą, wejść na pierwszej pozycji w peletonie. Morkov krzyknął na mnie, żebym wyszedł na czoło i tak zrobiłem

– opowiadał Ballerini.

Przypomniano również pasmo pecha, z jakim ostatnio zmagał się Ballerini. Jego ostatnie zwycięstwo to ubiegłoroczna edycja wyścigu Omloop Het Nieuwsblad. W tym roku miał Covid przed Tour de la Provence, potem grypę, która uniemożliwiła mu start w Mediolan-San Remo, w Paryż-Roubaix złapał gumę w lasku Arenberg, a na Brabanckiej Strzale miał kraksę. Polacy pamiętają z kolei pewnie jego zwycięstwo w Krakowie na ostatnim etapie Tour de Pologne 2020.

Davide Ballerini zdradził również, że po kraksie na pierwszym etapie „Wataha” zmieniła kolejność w sprinterskim pociągu.

– Zawsze jest tak, że pracuję bezpośrednio przed Morkovem, ale po mojej kraksie w końcówce pierwszego etapu podjęliśmy decyzję, że to zmienimy, ponieważ nie doszedłem do siebie w stu procentach. Pracowałem przed Van Lerberghe, a potem był Morkov. Czy Morkov jest najlepszym ostatnim rozprowadzającym na świecie? Nie tylko to, ale jest również wielką osobą, która zawsze służy tobie radą. To właśnie dlatego chcę być z nim w pokoju, bo zawsze mogę się czegoś nauczyć. W tym Giro jest tak samo

– dodał Włoch.

Bais-Tagliani

Dziennikarze „różowej gazety” zwrócili również uwagę na duet z drużyny Drone Hopper Androni – Mattię Bais oraz Filippo Taglianiego, którzy podczas „węgierskich” etapów przejechali w sumie w ucieczkach około 350 kilometrów (354 Bais, zaś 338 Tagliani). Zdecydowanie postawili na atakujący styl jazdy, dzięki któremu chcą osiągnąć kilka celów – między innymi wygrać klasyfikację lotnych premii oraz zdobyć etapowy łup.

Ciężarówka drużyny UAE Team Emirates

Luca Gialanella zabiera nas z kolei do 11-metrowej ciężarówki drużyny UAE Team Emirates, w której podczas Giro d’Italia pracuje 4 mechaników, znajdują się 42 rowery (5 dla każdego kolarza – 3 szosowe i 2 do jazdy na czas), 140 kół (w sześciu rodzajach), 90 opon (w trzech rodzajach), 70 siodełek oraz 36 kierownic.

„La Gazzetta” zamieściła rozmowę z 53-letnim mechanikiem Giuseppe Archettim, który pracuje na swoim trzydziestym Giro w karierze. W trakcie swojej długiej i bogatej kariery współpracował z wieloma kolarzami, o których pyta go dziennikarz. Sprawdźmy, co powiedział na temat Vincenzo Nibaliego: „Czasami był uparty i trudno było go zmusić do zmiany pomysłu, bo nie przywiązywał aż tak wielkiej wagi do sprzętu. Jeśli wreszcie się zgodził, to musiał to w stu procentach zrozumieć, dlaczego tak to jest zrobione”. Archetti wypowiedział się również o Tadeju Pogačarze: „Świetny facet, który ma do nas zawsze tylko jedną prośbę: dajcie mi najlżejszy rower. Z resztą nam ufa”.

Poprzedni artykułGóra wiatrów – zapowiedź 4. etapu Giro d’Italia 2022
Następny artykułMathieu van der Poel: „Nie sądzę, bym po Etnie utrzymał koszulkę”
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments