fot. Israel – Premier Tech

Przeglądając listę startową Tour of the Alps – jednego z najbardziej wymagających wyścigów w kalendarzu, można było natrafić na kolarza, który przykuwa szczególną uwagę, ponieważ swoją charakterystyką ani trochę nie pasuje do pozostałych. Mowa o Giacomo Nizzolo, który po zdrowotnych perturbacjach był niejako zmuszony do startu w Alpach, gdzie przygotowywał się do nadchodzącego Giro d’Italia.

Większość sprinterów buduje swoją formę przed najważniejszymi celami w sezonie poprzez zbieranie cennych kilometrów wyścigowych, ale też czynne branie udziału w finiszach z peletonu. Między innymi z tego powodu, wielu zawodników zdecydowało się na start w Presidential Cycling Tour of Türkiye, prawdziwym raju dla sprinterów. W potyczkach najszybszych kolarzy miał brać udział również Giacomo Nizzolo – sprinter Israel – Premier Tech. Z powodu kontuzji – Włoch złamał nadgarstek w końcówce Mediolan-San Remo (mimo tego ukończył wyścig na 18. pozycji!) – musiał zrobić sobie kilkutygodniową przerwę od ścigania.

Kolejne starty przepadały, a do Giro d’Italia pozostawało coraz mniej czasu. Z tego względu zdecydował się na odważny start w Tour of the Alps – wyścigu, który z płaskimi etapami i sprinterskimi końcówkami nie ma absolutnie nic wspólnego.

– Było ciężko, ale fajnie. Oczywiście jestem zmęczony, ale jestem zadowolony ze swojej formy. Jak na moje standardy, na wspinaczkach czuję się dobrze. Zrobiłem solidny trening i nie mogę doczekać się Giro d’Italia

– mówił nam Giacomo Nizzolo przed finałowym etapem Tour of the Alps.

– Bycie jedynym sprinterem na starcie było dziwnym uczuciem, ale wiedziałem, że tak będzie – po kraksie w Mediolan-San Remo nie miałem szansy na start w klasykach, a musiałem się ścigać. To był najprawdopodobniej najlepszy wyścig, który mogłem pojechać przed Giro. Teraz wracam do domu, gdzie skupię się głównie na sprintach. Potem wystartuję w Eschborn-Frankfurt, a później będę gotowy na Giro

– przyznał.

Giacomo Nizzolo w ostatnim czasie nie miał co prawda okazji, by sprawdzić się w bezpośredniej walce z pozostałymi sprinterami, celującymi w Giro d’Italia. Przeszedł jednak przez wymagający, pięciodniowy sprawdzian, który może pomóc mu na wymagających włoskich podjazdach, zaplanowanych przez organizatorów La Corsa Rosa. Tym bardziej, że Włoch nie jest sprinterem, który nie potrafi utrzymać się w czołowej grupie na pagórkowatych szosach – w porównaniu do niektórych szybkich zawodników, znakomicie radzi sobie na krótkich ściankach i lekkich podjazdach, o czym świadczyło między innymi ubiegłoroczne zwycięstwo w wymagającym Circuito de Getxo. Czy Giacomo Nizzolo wykorzysta swoją dynamikę i umiejętności podjeżdżania, by po pierwszym etapie tegorocznego Giro d’Italia, kończącym się na wznoszącej się drodze, przywdziać różowy trykot lidera wyścigu?

– Myślę, że pierwszy etap Giro d’Italia może być dla mnie zbyt trudny – jest bardzo wymagający. Gdy będę na Węgrzech, będę musiał go sprawdzić i wtedy będę w stanie powiedzieć, na co mnie tam stać. Generalnie uważam, że by być gotowym na Giro, musisz dobrze podjeżdżać

– tłumaczył nam Włoch.

– Giro jest sporym wyzwaniem, jeśli chodzi o podjazdy, szczególnie jego ostatni tydzień. Nie mogę narzekać na formę i postaram się o dobre wyniki

– dodał.

W osiągnięciu czołowych rezultatów na sprinterskich etapach ma pomóc mu solidny pociąg, który tworzyć będą między innymi: Alex Dowsett, Rick Zabel i Matthias Braendle. W tym roku Giacomo Nizzolo miał kilka okazji, by sprawdzić nowych rozprowadzających – chociażby w Tirreno-Adriatico czy zimowo-wiosennych jednodniówkach. W decydującej fazie przygotowań do Giro d’Italia ich drogi się rozeszły, jednak – jak mówi Włoch – nie powinno mieć to większego znaczenia w kontekście ich współpracy w pierwszym Wielkim Tourze sezonu 2022.

– Myślę, że każdy sprinter chciałby mieć pociąg, na szczęście w tym roku będę miał bardzo mocne rozprowadzenie i mam nadzieję, że dzięki temu uda nam się osiągnąć fajne wyniki. Mieliśmy inne przygotowanie do Giro d’Italia, oni rywalizowali w Turcji, a ja byłem w tym czasie na obozie wysokościowym. Ważne jest jednak to, że wszyscy czujemy się dobrze i liczymy na dobry występ w tym wyścigu

– wyjaśniał Nizzolo.

Start w La Corsa Rosa dla każdego Włocha jest wyjątkowy – tym bardziej, jeśli jest on w stanie walczyć o wygrane etapowe. Do tego grona z pewnością może zaliczyć się Giacomo Nizzolo, który w ubiegłym roku położył kres serii drugich miejsc na odcinkach domowego wyścigu i sięgnął po upragniony etapowy skalp. Nie zmieniło to jednak wielu rzeczy w jego nastawieniu – wciąż będzie chciał wykorzystać swój instynkt killera, by łapać każdą nadarzającą się okazję do pokonania rywali na kresce.

– Zawsze fajnie jest startować w Giro, a teraz dodatkowo jadę tam z poczuciem, że mogę odnosić zwycięstwa. Mentalnie podejdę do Giro tak samo, jak każdego innego roku – pełne skupienie, pełna motywacja. Postaram się wykorzystać każdą szansę

– zapowiedział.

Z Tour of the Alps Kacper Krawczyk i Oskar Sasak

Poprzedni artykułLiège-Bastogne-Liège 2022: Michał Kwiatkowski w składzie INEOS Grenadiers
Następny artykułRomain Bardet: „Planowaliśmy pojechać tylko po etapy, ale czułem się na tyle dobrze, że zmieniliśmy strategię”
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments