paris roubaix 2021 arenberg
Paris-Roubaix / Facebook

Wyczekany bardziej niż Milano-Sanremo. Łamiący serca, widelce i obojczyki. Paryż-Roubaix powraca w swojej klasycznej, wielkanocnej odsłonie, a legendarne bruki północno-wschodniej Francji kolejny raz w zaskakujących proporcjach wymieszają losy faworytów i bohaterów drugiego planu.

Tradycyjnie rozgrywany jako trzeci monument sezonu, nawet pomimo pełnienia roli ostatniego akcentu wiosennej kampanii północnych klasyków, Paryż-Roubaix zawsze jest w pewnym sensie wyjęty z kontekstu – poza skalą. Nie ma drugiego takiego wyścigu, a więc nie ma delikatnych przetarć, rozgrzewek, poprawek i prób generalnych. Flandria nie jest północno-wschodnią Francją, a pokrywające hellingen grzeczne kocie łby nie są niewprawnie ociosanymi kamieniami rzuconymi przed dwustu laty na tonące w błocie polne drogi po to, by przeprowadzić nimi krowę. 

Doświadczenie wyniesione z udziału w minionych edycjach Piekła Północy jest oczywiście pomocne, ale na zupełnie innej zasadzie, niż ma to miejsce w przypadku Ronde van Vlaanderen. Tam, poza formą dnia, liczy się doskonała znajomość trasy i wiedza, w których momentach należy przesunąć się na czoło głównej grupy. Tu zaś kolejne starty wyrabiają umiejętność przetrwania za wszelką cenę i unikania czającego się na poboczach pecha.

Sektory bruków, na których już jutro ponownie przyjdzie rywalizować najlepszym specjalistom od wyścigów jednodniowych peletonu stale ewoluują, zmieniają się wraz z pogodą i porami roku, a więc nigdy nie są takie same. Panta rhei. Znacznie mniejsze niż zwykle znaczenie mają też rozgrywki taktyczne, gdyż w swojej istocie Paryż-Roubaix jest po prostu najbardziej brutalną wersją wyścigu eliminacyjnego, w którym równie istotne jak dyspozycja dnia są unikanie kraks, defektów i zwykłe szczęście. Czasami tyle wystarczy, by na starym welodromie przemienić odtwórcę drugoplanowych ról w wielkiego zwycięzcę.

Trasa

Z uwagi na konieczność przeprowadzania prac konserwacyjnych na starzejących się brukach północnej Francji, trasa Piekła Północy nigdy nie jest dokładnie taka sama, a jednocześnie iteracje te nie wpływają na charakter wyścigu jako całości. Powołana została nawet odrębna organizacja, która otacza kocie łby legendarnego monumentu swoją opieką, a w wolnych chwilach przeczesuje okolicę w poszukiwaniu nowych odcinków.

W najbliższą niedzielę stających na starcie w Compiegne uczestników trzeciego monumentu sezonu od welodromu w Roubaix dzielić będzie dystans 257,2 kilometra, zawierający 30 brukowanych sektorów o łącznej długości 54,8 kilometra.

Porównując przebieg trasy do ubiegłorocznej edycji wyścigu, wprowadzone zmiany dotyczą sektorów od 26. do 23. Pierwsze dwa pokonane zostaną w odwrotnej kolejności i kierunku (najpierw Vertain to Saint-Martin-sur-Écaillon, następnie Haussy), a kolejne (Capelle to Ruesnes i Artres to Quérénaing) zostały zastąpione odcinkami Saulzoir to Verchain-Maugré i Verchain-Maugré to Quérénaing.

Mięso i sól tego wyścigu, a więc sektory od 22. w dół, pokonane zostaną w niezmienionej sekwencji. Istotny czynnik przypadkowości sprawia co prawda, że nawet najsilniejsi z pretendentów do zwycięstwa mogą zostać zdmuchnięci z planszy w dowolnym momencie, ale właśnie legendarne pięciogwiazdkowe odcinki bruków wyznaczają te miejsca, w których można spróbować wziąć los we własne ręce. Są to:

Trouee d’Arenberg: ten odcinek o długości 2400 metrów, chociaż oddalony jest od linii mety o niemal 100 kilometrów, jest najbardziej ikonicznym sektorem bruków kolarstwa szosowego. Za każdym razem powtarza się, że choć nie można na nim wygrać wyścigu, można go już na tym etapie przegrać. Prawda jest jednak taka, że najbardziej chaotyczne są kilometry bezpośrednio poprzedzające wjazd peletonu do słynnego lasku, na których osiągane prędkości i walka o pozycje przypominają przepychanki drużyn przed sprinterskim finiszem.
Mons-en-Pevele: najdłuższy z pięciogwiazdkowych sektorów, który pokonywany 48.6 kilometra od linii mety nie wyłoni zwycięzcy wyścigu, jednak zazwyczaj doprowadza do kluczowych pęknięć w głównej grupie.
Carrefour de l’Arbre: ten pięciogwiazdkowy odcinek o długości 2100 metrów od welodromu w Roubaix dzieli zaledwie 17 kilometrów i trzy łatwiejsze sektory bruku, co czyni go idealnym miejscem do oderwania się mniejszej grupy faworytów lub solowego ataku.

 

Pełna lista sektorów bruku pokonywanych podczas 119. edycji wyścigu Paris-Roubaix:

30. Troisvilles ⮕ Inchy (km 96,3 – 2,2 km) ***
29. Viesly ⮕ Quiévy (km 102,8 – 1,8 km) ***
28. Quiévy ⮕ Saint-Python (km 105,4 – 3,7 km) ****
27. Saint-Python (km 110,1 – 1,5 km) **
26. Vertain ⮕ Saint-Martin-sur-Ecaillon (km 117,9 – 2,3 km) ***
25. Haussy (km 123,7 – 0,8 km) **
24. Saulzoir to Verchain ⮕ Maugré (km 130,6 – 1,2 km) **
23. Verchain-Maugré ⮕ Quérénaing (km 134,9 – 1,6 km) ***
22. Quérénaing ⮕ Maing (km 137,6 – 2,5 km) ***
21. Maing ⮕ Monchaux-sur-Ecaillon (km 140,7 – 1,6 km) ***
20. Haveluy ⮕ Wallers (km 153,7 – 2,5 km) ****
19. Trouée d’Arenberg (km 161,9 – 2,3 km) *****
18. Wallers ⮕ Hélesmes (km 167,9 – 1,6 km) ***
17. Hornaing ⮕ Wandignies (km 174,7 – 3,7 km) ****
16. Warlaing ⮕ Brillon (km 182,2 – 2,4 km) ***
15. Tilloy ⮕ Sars-et-Rosières (km 185,6 – 2,4 km) ****
14. Beuvry-la-Forêt ⮕ Orchies (km 192 – 1,4 km) ***
13. Orchies (km 197 – 1,7 km) ***
12. Auchy-lez-Orchies ⮕ Bersée (km 203,1 – 2,7 km) ****
11. Mons-en-Pévèle (km 208,6 – 3 km) *****
10. Mérignies ⮕ Avelin (km 214,6 – 0,7 km) **
9. Pont-Thibault ⮕ Ennevelin (km 218 – 1,4 km) ***
8. Templeuve – L’Epinette (km 223,4 – 0,2 km) *
8. Templeuve – Moulin-de-Vertain (km 223,9 – 0,5 km) **
7. Cysoing ⮕ Bourghelles (km 230,3 – 1,3 km) **
6. Bourghelles ⮕ Wannehain (km 232,8 – 1,1 km) ***
5. Camphin-en-Pévèle (km 237,3 – 1,8 km) ****
4. Carrefour de l’Arbre (km 240 – 2,1 km) *****
3. Gruson (km 242,3 – 1,1 km) **
2. Willems ⮕ Hem (km 249 – 1,4 km) **
1. Roubaix – Espace Charles Crupelandt (km 255,8 – 0,3 km) *

Wielki finał wyścigu ma miejsce na starym welodromie w Roubaix, który jest wspaniałą areną zarówno do celebracji solowego triumfu, jak i rozgrywania sprinterskich pojedynków z małej grupy. 

Pogoda

Zeszłoroczna edycja Piekła Północy była wyjątkowa nie tylko dlatego, że rozegrana została jesienią. Wielu liczyło na to, że rywalizacji w październikowym terminie towarzyszyć będzie typowa dla tego miesiąca aura i marzenie to się ziściło, gwarantując uczestniczącym w imprezie kolarzom – w tym olbrzymiej grupie debiutantów – unikalne doświadczenie w postaci deszczowego Paryż-Roubaix.

Powrót do kwietniowej daty i dodatkowe przesunięcie wyścigu ze względu na wybory prezydenckie we Francji oznacza, że wyścig kolejny raz odbędzie się w wielkanocną niedzielę, a pogoda tym razem obejdzie się z kolarzami znacznie łaskawiej. Według prognoz rywalizacji towarzyszyć mają temperatura do 19 stopni Celsjusza, niemal bezchmurne niebo i umiarkowane podmuchy wiatru do 15km/h.

Faworyci

119. edycja wyścigu Paryż-Roubaix anonsowana jest jako kolejny pojedynek “Vanów”. Nieprzewidywalne bruki północno-wschodniej Francji z reguły piszą jednak swoje własne scenariusze i relatywnie rzadko zdarza się, aby wszyscy główni pretendenci do tytułu wjechali na stary welodrom razem. Którzy z nich zawiodą? Którzy mistrzowie drugiego planu wykorzystają w niedzielę swoją szansę na wywalczenie najlepszego wyniku w karierze?

Mathieu van der Poel, który byłby jednym z dwóch głównych pretendentów do wygrania klasyfikacji łącznej wszystkich monumentów, gdyby tylko taka istniała, już w najbliższą niedzielę podejmie próbę odniesienia triumfu w kolejnym z nich. Czwarte miejsce wywalczone w Amstel Gold Race byłoby satysfakcjonujące dla większości kolarzy, jednak do 27-letniego Holendra przykładana jest nieco inna miara. Van der Poel przed własną publicznością wypadł dość blado, co zrzucić można na karb (tym razem nieopłacalnego) taktycznego oportunizmu i niewystarczającego wsparcia ze strony drużyny. To drugie nie powinno się powtórzyć podczas niedzielnego Paryż-Roubaix, podczas którego u boku trzeciego kolarza ubiegłorocznej edycji wyścigu wystartują mocni i doświadczeni zawodnicy.

Trzeba się cofnąć dość daleko, aby znaleźć ostatnie naprawdę dobre wyniki Silvana Dilliera, ale jednym z nich będzie 2. miejsce w Piekle Północy wywalczone w 2018 roku. 31-letni Szwajcar od dłuższego czasu nie nawiązuje do swoich rezultatów z tamtego okresu, ale ma ogromne doświadczenie w rywalizacji na wyboistych brukach północno-wschodniej Francji i wbudowany motor, który może okazać się bardzo pomocny w pogoni lub próbie odjazdu.

To samo powiedzieć można o Julienie Vermote i Guillaume Van Keirsbulcku, podczas gdy Tim Merlier czekać będzie na ewentualny sprint z większej grupy. 

Na papierze liderem Jumbo-Visma na trzeci monument sezonu ma być Mike Teunissen, jednak jak doskonale wiemy, papier przyjmie wszystko. Niezależnie od wprawnie modelowanych na potrzeby mediów wypowiedzi holenderskiej ekipy, podczas niedzielnej rywalizacji oczy w peletonie i przed odbiornikami zwrócone będą na Wouta van Aerta, który na brukach północno-wschodniej Francji ma jeszcze bardzo wiele do udowodnienia. Ze względu na zakażenie koronawirusem, 27-letni Belg został wykluczony z udziału w Ronde van Vlaanderen i wielki finał tegorocznej kampanii północnych klasyków w jego przypadku składać się będzie wyłącznie z jednego aktu. Chociaż jego forma stoi pod sporym znakiem zapytania, trudno nie nazwać tej sytuacji szczęściem w nieszczęściu, bo najprawdopodobniej tylko za sprawą przesunięcia o tydzień klasycznego terminu rozgrywania wyścigu van Aert w ogóle ma szansę stanąć na starcie w Compiègne. Obok formy dnia szczęście jest zaś nieodłącznym składnikiem triumfu w Paryż-Roubaix, co może być dla Belga dobrym prognostykiem na najbliższą przyszłość.

Drugim najbardziej prawdopodobnym liderem Jumbo-Visma wydaje się szybki i mocniejszy niż kiedykolwiek wcześniej Christophe Laporte, który powinien być w stanie utrzymać się w niewielkiej grupce liderów, a następnie skutecznie z niej finiszować. Samego Teunissena też nie można całkowicie ignorować, ponieważ 29-latek jest znacznie lepszym kolarzem, niż może wskazywać niewielkie zainteresowanie mediów i sympatyków kolarstwa jego osobą.

Bardzo cennym wsparciem podczas Piekła Północy będą dla liderów Jumbo-Visma Nathan Van Hooydonck i Edoardo Affini.

Nominalnym liderem wytypowanego na najbliższą niedzielę składu INEOS Grenadiers będzie Filippo Ganna, który nie ukrywał, że rozgrywany w północno-wschodniej Francji monument jest jego największym celem na tę część sezonu. 25-letniemu Włochowi nie było dotąd z dedykowanym elicie mężczyzn Paryż-Roubaix po drodze (OTL w 2018, DNF w 2019), ale jest zwycięzcą edycji dla młodzików z 2016 roku, co dowodzi, że tamtejsze wyboiste bruki nie są mu niemiłe. 

Drugim asem w talii brytyjskiej drużyny będzie Dylan van Baarle, który po bardzo aktywnej jeździe w pierwszej części kampanii północnych klasyków wziął po Amstel Gold Race kilka dni wolnego. Od 2016 roku, 29-letni Holender okupował w Piekle Północy głównie miejsca w przedziale 15-20, co z jednej strony wydaje się rezultatami nieco poniżej potencjału drugiego zawodnika ostatnich Ronde van Vlaanderen i Mistrzostw Świata, z drugiej zaś stanowi potwierdzenie bardzo dużej regularności – zaskakującej wręcz, biorąc pod uwagę nieprzewidywalny charakter tego wyścigu. Van Baarle jest jednym z tych kolarzy, którzy odpuszczeni na zaledwie kilka metrów mogą być ponownie widziani przez oponentów dopiero po ukończeniu rywalizacji, ale w ewentualnym pojedynku sprinterskim również nie jest tak bezradny, jakim pozornie może się wydawać.

Po niedzielnym zwycięstwie w Amstel Gold Race, trzecim filarem składu INEOSU na Paryż-Roubaix sezonu musiał zostać Michał Kwiatkowski. W swojej dotychczasowej karierze 31-letni Polak wziął udział w 31 wyścigach zaliczanych do monumentów, ale tylko raz było to Piekło Północy. Podczas swojego debiutu w ubiegłym sezonie Kwiatkowski ukończył wyścig na 70. miejscu, jednak zarówno jego obecna forma, jak i zgoła odmienne okoliczności rozgrywania tegorocznej imprezy (poprzedni, deszczowy Paryż-Roubaix miał miejsce jesienią) sugerują, że tym razem może być znacznie lepiej.

Skład brytyjskiej drużyny uzupełnią doświadczeni Luke Rowe i Cameron Wurf oraz dopiero doświadczenia zbierający Magnus Sheffield i Ben Turner.

Drużyna Quick-Step Alpha Vinyl cały czas szuka dużego triumfu w tegorocznej kampanii północnych klasyków, a szanse na uratowanie twarzy powoli się kończą. Jak przyznał rzadko szczędzący słów menedżer belgijskiej drużyny, Patrick Lefevere, na tym etapie jest mu już wszystko jedno, który z jego kolarzy sięgnie po cenne zwycięstwo.

Liderem składu będzie Kasper Asgreen, który udziałem w Piekle Północy zamknie tę część tegorocznego sezonu. 27-letni Duńczyk musi być nieco zawiedziony, że 3. miejsce w Strade Bianche jest jak dotąd najlepszym wynikiem w jego wiosennej kampanii, dlatego z całą pewnością stanie na starcie w Compiègne dostatecznie zmotywowany. Na papierze Asgreen posiada wszelkie predyspozycje, by błyszczeć na brukowanych sektorach północno-wschodniej Francji, a charakter trasy powinien odpowiadać mu bardziej niż pokryte kocimi łbami pagórki Flandrii. Jego dotychczasowe dwa występy tego potencjału jednak nie potwierdziły, dlatego niedzielny wyścig będzie dla niego tyleż szansą, co ważnym sprawdzianem.

Jeśli weryfikacja przebiegnie niepomyślnie, o honor Quick-Stepu walczyć mogą aż trzej inni kolarze, którzy co prawda nie pokazywali się tej wiosny ze swojej najlepszej strony, ale w przeszłości co najmniej raz meldowali się na welodromie w Roubaix w czołowej dziesiątce: Yves Lampaert, Florian Senechal i Zdenek Stybar.

Po pięknym zwycięstwie w rozgrywanej ubiegłej jesieni, deszczowej edycji Piekła Północy, Sonny Colbrelli (Bahrain Victorious) nie będzie mógł ponownie stanąć na starcie w podparyskim Compiègne ze względu na poważne problemy zdrowotne. Okoliczności obrony tytułu są więc dla ekipy Bahrain Victorious mało optymistyczne, choć jeśli jednym z ich założeń na ten sezon było odniesienie kolejnego triumfu w jednym z wyścigów zaliczanych do monumentów, cel ten został osiągnięty już za pierwszym podejściem – za sprawą zwycięstwa Mateja Mohorica w Milano-Sanremo. Właśnie 27-letni Słoweniec stanie w niedzielę na czele ich składu, a jego wytrzymałość i świetne panowanie nad rowerem dają nadzieję na kolejny bardzo dobry wynik, nawet jeśli jego rezultaty z wcześniejszych występów w Paryż-Roubaix tego nie sugerują (70. w 2019, DNF w 2021).

Na brukach Roubaix Mohoric będzie mógł liczyć na wsparcie obeznanych Jashy Sütterlina i Dylana Teunsa, podczas gdy pierwsze i drugie doświadczenia w „dorosłym” Paryż-Roubaix zbierać będą Johan Price-Pejtersen i Fred Wright. Występy 22-letniego Brytyjczyka w juniorskich edycjach Piekła Północy każą podchodzić do jego szans z ostrożnym optymizmem, choć aktualna forma i poczynione w ostatnich miesiącach postępy wskazują, że jest on w stanie pokusić się o bardzo dobry indywidualny wynik.

Skład Lotto Soudal na 119. edycję Paryż-Roubaix to klasyczna mieszanka młodości i doświadczenia, a na pierwszy plan wysuwają się postaci drugiego ubiegłej jesieni Floriana Vermeerscha i zwycięskiego w 2019 roku Philippe Gilberta. Stawianie na któregokolwiek z nich obciążone jest jednak sporym ryzykiem, bo żaden nie błyszczał w ostatnich tygodniach formą. Być może lepszą z opcji okaże się w niedzielę waleczny i zawsze zdeterminowany Victor Campenaerts, którego największym mankamentem na brukach północno-wschodniej Francji kolejny raz może być… notoryczny brak szczęścia.

Swoją imponującą formę cały czas utrzymuje zwycięzca juniorskiego Paryż-Roubaix z 2013 roku, czyli Mads Pedersen (Trek-Segafredo). 26-letni Duńczyk jest jedną z głównych postaci tegorocznej kampanii wiosennych klasyków, choć nie sposób nie zauważyć, że o zwycięstwa skutecznie rywalizuje on głównie w imprezach znacznie mniejszego kalibru, podczas gdy w największych wyścigach nieco blednie. Najbliższa niedziela będzie dla Pedersena już ostatnią szansą na wywalczenie znaczącego triumfu przed udaniem się na zasłużony odpoczynek. W barwach ekipy Trek-Segafredo wystartują również Jasper Stuyven i Edward Theuns.

Plotki z ubiegłego tygodnia potwierdziły się, co oznacza, że drużyna TotalEnergies stanie na starcie w Compiègne bez Petera Sagana. Być może zabrzmi to brutalnie, ale absencja borykającego się z problemami zdrowotnymi Słowaka jest dobrą wiadomością dla reszty składu, bo otworzy go na szerszy wachlarz rozwiązań taktycznych i pozwoli lepiej wykorzystać potencjał najmocniejszych kolarzy. Kolejny raz w rolę czarnego konia wcieli się Anthony Turgis, który w swoich dotychczasowych dwóch startach w Piekle Północy każdorazowo meldował się w czołowej dwudziestce. Dokonane przez 27-letniego Francuza postępy sugerują, że może być tylko lepiej, o ile na jego dyspozycję znacząco nie wpłynie kraksa z niedawnego Amstel Gold Race. Mocno też odgraża się Niki Terpstra, choć trudno uwierzyć, że 37-letni Holender znajdzie w sobie jeszcze dość mocy, by powtórzyć swój miażdżący atak z 2014 roku. Z grona doświadczonych i lubiących te bruki kolarzy, w znaczące role mogą się natomiast wcielić Maciej Bodnar i Daniel Oss. Udział Polaka lub Włocha w odjeździe dnia jest dość prawdopodobnym scenariuszem, a przeszłość dość jednoznacznie wskazuje, że przynajmniej raz na kilka edycji jazda przed główną grupą zapewnia najmocniejszemu uczestnikowi ucieczki miejsce w czołowej dziesiątce Piekła Północy. Godny uwagi jest też trzeci kolarz tegorocznego Gandawa-Wevelgem, Dries Van Gestel.

Ze względu na wysoką dyspozycję i historycznie bardzo dobre wyniki osiągane w trzecim monumencie sezonu, wysoko stoją również akcje Alexandra Kristoffa (Intermarché – Wanty – Gobert Matériaux) i Stefana Künga (Groupama-FDJ). Jeśli zaś odrzucić pierwszy warunek, do listy tej dodać można również nazwiska Nilsa Politta (Bora-hansgrohe) i Grega Van Avermaeta (AG2R Citroen).

W 119. edycji wyścigu Paryż-Roubaix udział weźmie pięciu Polaków: Maciej Bodnar (TotalEnergies), Michał Kwiatkowski (INEOS Grenadiers), Szymon Sajnok (Cofidis), Łukasz Wiśniowski (Ef Education-Easy Post) i Stanisław Aniołkowski (Bingoal Pauwels Sauces WB).

 

Wyścig Paryż-Roubaix 2022 rozegrany zostanie w niedzielę, 17 kwietnia.

Całodzienna transmisja z wyścigu rozpocznie się o godz. 10.30 (Eurosport 1 i Player).

Poprzedni artykułParyż-Roubaix 2022: Pinarello Dogma F Michała Kwiatkowskiego [zdjęcia]
Następny artykułElisa Longo Borghini: „Wystartowałam w Paryż-Roubaix, chociaż mówiłam, że nie jestem gotowa”
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Krzysztof
Krzysztof

To już za niecałe pół godziny!!!