fot. INEOS Grenadiers

Wczorajsze popołudnie na zawsze przejdzie do historii polskiego kolarstwa. Zwyciężając po raz drugi w Amstel Gold Race, Michał Kwiatkowski po raz kolejny udowodnił swoją niesamowitą moc, inteligencję kolarską, ale przede wszystkim pokazał, że wciąż jest w stanie mierzyć się z najlepszymi i sięgać po wielkie zwycięstwa – tak, nawet w tym strasznym Ineosie, który „zrujnował jego karierę”.

Nie znam drugiego takiego sportowca, mającego tak wielkie sukcesy, będącego najlepszym i najbardziej utytułowanym zawodnikiem w historii dyscypliny w swoim kraju, który spotyka się z taką krytyką – za co? Za zmianę drużyny i tym samym swojej roli w niektórych wyścigach. Bardzo konstruktywne.

Michał Kwiatkowski po zdobyciu tęczowej koszulki przeszedł do Team Sky – najlepszej drużyny świata, która zapewne również zagwarantowała mu satysfakcjonujące wynagrodzenie. Ale jak można stwierdzić, że „wozi wodę i haruje na Brytoli” o kolarzu, który w ciągu całej swojej przygody z tą ekipą wygrał między innymi: Mediolan-San Remo, Amstel Gold Race, Strade Bianche, E3 Harelbeke, Clasica Ciclista San Sebastian, a do tego odniósł 7 innych zwycięstw na szczeblu World Tour!? To jest już wyższy poziom.

Zazwyczaj próba wyjaśnienia, że transfer do zespołu Dave’a Brailsforda niekoniecznie był złą decyzją, jest syzyfową pracą, prowadzącą jedynie do frustracji obu zaangażowanych stron. Nigdy nie dowiemy się, jak potoczyłaby się kariera najlepszego polskiego kolarza szosowego w historii, gdyby zmienił drużynę na inną albo został w Quick-Stepie. Swoją drogą, dzięki przejściu do Team Sky rok w rok był liderem na ardeńskie klasyki – w ekipie Patricka Lefevere’a błyskawicznie rozwijał się natomiast utalentowany Julian Alaphilippe, a współpraca dwóch bardzo podobnych zawodników mogłaby potoczyć się różnie. Na przykład tak, że jeden z nich musiałby porzucić swoje ambicje na rzecz pomocy temu drugiemu. Kto wie?

Wiemy natomiast, że sześć ostatnich sezonów Michała Kwiatkowskiego obfitowało w niezwykłe zwycięstwa, o których zdecydowana większość kolarzy mogłaby jedynie pomarzyć, dzięki czemu Polak jest aktualnie jednym z najbardziej utytułowanych, aktywnych zawodników na świecie. Wiemy też, że w wielu wyścigach pracował na rzecz swoich liderów, przez co sam nie walczył o wygrane – z tego powodu w głowach wielu kibiców rodzi się pytanie: czy Michał Kwiatkowski miał potencjał na więcej?

Tego natomiast nie wiemy i nigdy się nie dowiemy, ale na szczęście nie ma to żadnego znaczenia, bo nie jest to nasza kariera, tylko Michała Kwiatkowskiego. Jego decyzje i jego sukcesy.

Nikt nie jeździ na rowerze po to, by spełniać Wasze marzenia. Kolarze mają swoje własne cele, ambicje – a przecież nie mówimy tu o zawodniku, który, niczym niektórzy sportowcy, porzucili walkę na najwyższym poziomie, by kosić kasę na Dalekim Wschodzie czy w innym, dla nas egzotycznym, miejscu na świecie, gdzie płacą dużo za bycie kimś w rodzaju maskotki (w czym nota bene nie ma absolutnie niczego złego!) – Michał Kwiatkowski w 2015 roku dołączył do najlepszej, największej i najbogatszej ekipy świata.

W niektórych wyścigach poświęcał się na rzecz swoich liderów, ale nie kłammy sobie w żywe oczy mówiąc, że „Kwiato” się skończył, zmarnował swoją karierę, nie ma szans na prestiżowe zwycięstwa, dopóki nie odejdzie z INEOS Grenadiers. A wiecie dlaczego? Bo tak się składa, że Michał Kwiatkowski właśnie wygrał bardzo prestiżowy wyścig, kolejny raz udowadniając, że jest jednym z najlepszych kolarzy na świecie. W Limburgii Polak zademonstrował swój niesamowity zmysł taktyczny i inteligencję – pojechał jak profesor, wykorzystując swoje doświadczenie, ale też znakomitą jazdę swoich kolegów z drużyny.

Znalazł się w dogodnej sytuacji wyścigowej, którą zwieńczył perfekcyjnym rzutem roweru na kreskę – takie wykończenie finiszu ze strony Michała Kwiatkowskiego oglądaliśmy zresztą nie po raz pierwszy.

Swoim fenomenalnym zwycięstwem – szczególnie biorąc pod uwagę pechowy początek sezonu – Polak pokazał charakter wojownika, a także wysłał jasną wiadomość do wszystkich kibiców, ekspertów, rywali, że pod żadnym pozorem – nigdy nie można go lekceważyć, bo wciąż należy do światowej czołówki i jest w stanie osiągać wielkie rzeczy na rowerze! Jak sam napisał w mediach społecznościowych po zakończeniu Amstel Gold Race – chodzi o to, żeby wierzyć…

Poprzedni artykułParyż-Roubaix 2022: Drużyna Jumbo-Visma „bardziej niż ostrożna” ws. startu Wouta van Aerta
Następny artykułFilippo Ganna podjął niekonwencjonalne przygotowania do Paryż-Roubaix
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
9 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Piotr
Piotr

Pierwsze ze zwycięstw na Amstel – to w tęczy było jeszcze dla Lefevera a nie w SKY. Trochę słabo tego nie wiedzieć gdy się pisze artykuł oceniający kibiców 🙂. Oczywiście niewiele to zmienia. Wspaniale że Michał wygrał ten wyścig. Oczywiście że ma prawo robić ze swoją karierą co chce ale my jako kibice mamy prawo to oceniać i o tym dyskutować. Gdyby tak nie było to istnienie Waszego portalu też miałoby niewiele sensu 😉. Nie przesadzajmy też że zawsze jest liderem na Ardeny – w ostatnim czasie już Pidcock przejmował tę rolę. Wcześniej liderem chociażby na strzałę bywał Sergio Henao. Na Liege też bywało różnie zwłaszcza po zwycięstwie Poelsa. Nawet gdy wygrywał w Sanremo to nie był liderem SKY i nie mógł atakować a tylko odpowiadać na ataki. Można by też dyskutować o jakości pomocy gdy już tym liderem był. Jeżdżąc w ekipie typu QS miałby o wiele więcej szans na zwycięstwa i to nie tylko w wyścigach jednodniowych ale i na etapach GT. A tutaj jeśli w kwietniu 2 lub 3 starty nie wyjdą to trzeba czekać kolejny rok.
Oczywiście Michał jest najwybitniejszym polskim kolarzem i dlatego tym bardziej boli gdy jak to określiłeś „haruje dla Brytoli”. Odniesieniem dla Niego nie są inni polscy kolarze tylko inni Mistrzowie Świata. Nie widziałem żeby na przykład Sagan czy Gilbert zbytnio się przemęczali dla liderów drużyn na generalki.
Ciekawe czemu redaktor Krawczyk nie protestował gdy podczas ostatniego lajwa naszosie tv powątpiewania w Michała Kwiatkowskiego były w redakcji dość powszechne. Pewnie po anonimowych kibicach łatwiej się przejechać 😉.
Niech nam Kwiato żyje sto lat i wygrywa jak najwięcej!!!!

LESZEU
LESZEU

Fajnie że wygrał, ale nie był wcale liderem. To był przypadek, co potwierdza także pogoń Pidcocka.
I oczywiście że ma prawo robić że swoją karierą co chce, co nie znaczy że ja jako kliknięć nie mam prawa do mojej opinii, a jest ona taka że zmarnował najlepsze lata (zamiast seryjnie kosić zwycięstwa) goniąc mrzonki o GT.
Jak ktoś to ładnie powiedział lepiej być kapitanem małego statku niż marynarzem na wielkim okręcie, a on na każdym innym statku byłby kapitanem.

Piotr
Piotr

Panie Kacprze dzięki za odpowiedź i zachowaną w niej klasę. Jestem kibicem kolarstwa od ponad 20 lat. Pamiętam czasy gdy Polacy nie odgrywali w peletonie praktycznie żadnej roli więc doceniam każdy drobny sukces czy miejsce w czołówce. Wstaję o 3 w nocy by obejrzeć wyścig olimpijski od deski do deski bo wiem że to jeden z niewielu startów w sezonie gdy Michał lub Rafał będą liderami. Gdybym zobaczył Michała Kwiatkowskiego na żywo to bym chyba odruchowo przed nim ukląkł. Jednocześnie uważam że wyborem ekipy/głównego celu mocno ograniczył swój potencjał w wyścigach do których ma naturalny talent. Poza tym odpowiedzialnością takiego mistrza wydaje się też być propagowanie dyscypliny w kraju. Oczywiście na tym polu Michał robi bardzo dużo ale jak wspominał Huzar w wywiadzie dla TVP sport po Amstel zwycięstwa dają najwięcej paliwa. Być może gdy był na to czas Rafał lub Michał powinni zaryzykować, stracić sowity kontrakt i przejść do CCC. Takiego impulsu od tej klasy mistrzów bym oczekiwał. Chyba że mają przekonanie że w Polsce jeszcze długo nic się nie da zrobić.

Olav
Olav

A czemu naszosie tv nie zrobiło livea po takim sukcesie? To nie monument ale jednak wypadałoby. Często pomijacie Kwiatka przy zapowiedziach wyścigów nawet tych które wygrywał a ludzi się czepiacie. Sami jesteście skrytymi hejterami…

Marta Wiśniewska
Admin
Marta Wiśniewska
Reply to  Olav

Nie robimy live’ów po każdym wyścigu i nie chodzi o to, czy był to monument czy nie. Na pewno podsumujemy ardeńską kampanię i Paryż-Roubaix i wtedy raz jeszcze porozmawiamy o sukcesie Michała. Tymczasem na portalu można czytać sprawozdanie, jego wypowiedź, analizę mocy, jaką generował, no i ten felieton. Ponadto wielokrotnie podczas audycji „na żywo” podkreślaliśmy klasę i umiejętności Michała. Przypominam również, że w listopadzie przeprowadziłam z nim wywiad (można go czytać na naszej stronie), w którym Michał rozwiewał wszelkie wątpliwości dotyczące sezonu 2021.

Olav
Olav

Czyli ten Amstel to był dla Was „każdy” wyścig? Podobnie jak Majka wygrał etap to był to dla Was jeden z ostatnich tematów w podsumowaniu Vuelty. Bez umniejszania Jego innych sukcesów też się nie obyło. Jedziecie po ludziach a sami naszym gwiazdom nie oddajecie należytego miejsca.

Jakub Jarosz
Editor
Jakub Jarosz
Reply to  Olav

Kto jedzie po ludziach? Próbuje sobie przypomnieć jakieś takie sytuacje, ale ten komentarz jest dla mnie tak abstrakcyjny…

Kibic
Kibic

Dobrze goda. Jak wygrywał Mohoric to było półtorej godziny zachwytów. A jak wygrał Michał to będzie wspomniane jako 1 z 6 wyścigów w podsumowaniu. Tak promujecie polskie sukcesy… A ktoś powie parę słów prawdy o SKY to zaraz hejterem zostaje.