fot. Amstel Gold Race

Wielu nie wierzyło, że to jeszcze nastąpi. Michał Kwiatkowski ponownie wygrywa duży klasyk dopisując do swojego dorobku drugi w karierze triumf w Amstel Gold Race. Po wyścigu nie brakowało uśmiechu na twarzy Polaka, tego, którego ostatnimi czasy tak brakowało.

Niefortunnie zaczął się dla Michała Kwiatkowskiego sezon 2022. Kolarz INEOS Grenadiers pojechał dość spokojnie UAE Tour, stanął na starcie Mediolan-Turyn, by z walki w Mediolan-San Remo wypaść po kraksie podczas wspinaczki pod Poggio di Sanremo. Z Volta Ciclista a Catalunya wycofał się już trzeciego dnia – kłopoty zdrowotne uniemożliwiły kontynuację. Polak jednak nie przestawał trenować – na jego Stravie co rusz pojawiały się aktywności wskazujące na jedno: noga z dawnych lat nie przepadła, a forma może zostać doszlifowana.

Udowodniłem sobie, że muszę uzbroić się w cierpliwość, bo prędzej czy później nadejdzie zwycięstwo. Początek sezonu był bardzo trudny, ponieważ nie tylko ja, ale i moja rodzina zachorowała i nie mogłem z tego powodu trenować. To był trudny okres na powrót, ale teraz jestem tutaj zwycięski

— opowiadał po wyścigu Michał Kwiatkowski.

Cierpliwość to słowo klucz – właśnie tego brakowało momentami polskim kibicom, którzy dość regularnie dawali wyraz swojej frustracji wynikami Polaka w barwach INEOS Grenadiers w tym roku. Michał wrócił na Amstel Gold Race bez startów, z niepewną formą, ale pokazał jedno – świat nadal musi się z nim liczyć. Początkowo liderem ekipy wydawał się być Tom Pidcock, ale atakiem na 21km przed metą to Kwiato wysforował się na rolę głównego aktora brytyjskiej formacji i tak pozostało już do końca.

Z Tomem Pidcockiem w grupie za moimi plecami byłem w komfortowej sytuacji. To Cosnefroy wykonał większość pracy z przodu i wiedziałem, że to dobra okazja do wygrania. Nie do mnie należało zwiększanie różnicy między nami a pościgiem. To był trudny wyścig i naprawdę ciężki finał. Wiedziałem, że mogę zwyciężyć, ale szczególnie ostatnie metry były niesamowicie wymagające. Benoît Cosnefroy wciąż przyspieszał, nawet gdy zbliżyłem się do niego podczas sprintu

— kontynuował były mistrz świata z Ponferrady.

Dwójkowe finisze zawsze generują ogromne emocje – jeden kolarz może skakać ze szczęścia, podczas gdy drugiemu zostaje spuścić wzrok i udać się na dekorację z uczuciem niedosytu. Pierwszy raport na mecie mówił o wygranej Francuza, dopiero po chwili pojawiło się ujęcie z fotofiniszu pokazujące jedno – to Michał Kwiatkowski wygrał Amstel Gold Race 2022!

Przyjechałem tu tylko po to, żeby wygrać. Na początku byłem bardzo rozczarowany, bo dla mnie chodziło o zwycięstwo, niemniej nauczyłem się po zeszłorocznej sytuacji Toma Pidcocka, że tak naprawdę to trzeba poczekać, żeby świętować. Dlatego wciąż nie mogę w to uwierzyć. Jury po chwili poinformowało, że to ja wygrałem. To oczekiwanie było bardzo trudne

— podsumowywał swoje emocje z mety Michał Kwiatkowski.

Teraz przed Polakiem kolejne starty, podczas których na powrót wzrok rywali będzie się na nim w pełni skupiał. Pewne jest jednak jedno – forma wróciła, a wyniki z nią mogą się pojawiać za każdym razem gdy Kwiato przystąpi do rywalizacji.

Poprzedni artykułAmstel Gold Race 2022: Michał Kwiatkowski powtarza sukces sprzed 7 lat!
Następny artykułAmstel Gold Race 2022: Wypowiedzi bohaterów wyścigu
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Leon Zawodowiec
Leon Zawodowiec

Brawo, Brawo, Brawo! A ten wyrzut roweru na na kresce to techniczna sztuczka mistrzów:)

Czarek
Czarek

Gratulacje 🙂