Kolejna edycja Strade Bianche – kolejne miejsce w czołówce. W sobotnim wyścigu Katarzyna Niewiadoma po raz siódmy w swojej karierze uplasowała się w czołowej dziesiątce wyścigu po białych drogach. Tym razem zajęła czwarte miejsce.
Do sobotniej rywalizacji w Strade Bianche Katarzyna Niewiadoma przystąpiła w roli jednej z głównych faworytek do zwycięstwa. Polka na przestrzeni lat imponowała swoją regularnością i można było spodziewać się, że i tym razem włączy się w walkę o zwycięstwo.
Najgroźniejsze ataki w peletonie rozpoczęły się w drugiej połowie rywalizacji, ale wcześniej tempo również było bardzo wysokie – agresywnie jechały między innymi zawodniczki Canyon//SRAM Racing, zespołowe koleżanki Katarzyny Niewiadomej, w tym Pauliena Rooijakkers i Alena Amialiusik. Na niewiele ponad 20 kilometrów do mety, od peletonu oderwała się 15-osobowa grupka, w której po pewnym czasie doszło do sporych przetasowań. Na sektorze szutrowym Le Tolfe zaatakowała Annemiek van Vleuten (Movistar Team), której tempa była w stanie dotrzymać wyłącznie Lotte Kopecky (SD Worx). Za holendersko-belgijskim duetem utworzyła się kilkuosobowa grupka pościgowa, w której jechała Katarzyna Niewiadoma.
– Kiedy dwójka odjechała, współpraca w grupce tak średnio się układała, ale też wiedziałam, że Lotte nie będzie dawać zmian Annemiek i prędzej czy później je złapiemy
– mówiła nam po wyścigu Polka.
I rzeczywiście – niecałe 8 kilometrów przed linią mety dwie grupki się zjechały. Po kilku minutach dynamicznej jazdy, w czołówce doszło do przestoju, który starała się wykorzystać Demi Vollering (SD Worx). Atak Holenderki poprawiła Katarzyna Niewiadoma, lecz gdy zobaczyła, że nie zdoła oderwać się od rywalek – odpuściła.
– Wydaje mi się, że podczas tego wyścigu nic nie było zaplanowane. Każda z nas jechała słuchając swoich własnych odczuć i po prostu próbowała dać z siebie wszystko, żeby wygrać lub wskoczyć na podium. Próbowałam szukać swoich szans, natomiast wyścig był przejechany tak wysokim tempem, że ciężko było tak naprawdę zrobić coś dodatkowego w końcówce
– tłumaczyła kolarka Canyon//SRAM Racing.
Na ostatnich kilometrach czołowa grupka odrobinę się powiększyła – dołączyło do niej kilka zawodniczek, w tym Elise Chabbey, która niedługo po tym zdecydowała się na atak, zmuszając kolarki innych zespołów do męczącej pogoni.
– Cieszę się, że wszystkie dziewczyny były cały czas koło mnie, a w końcówce jeszcze Elise pojechała super, zdobywając szóste miejsce. Nawet mentalnie jest to duża pomoc, jeżeli ma się kogoś z własnej drużyny obok, na kogo można liczyć. Po prostu taka swoboda mentalna jest na pewno potrzebna, zwłaszcza w końcówce wyścigu
– mówiła Polka, zespołowa koleżanka Elise Chabbey.
Ostatecznie do podnóża wspinaczki pod Via Santa Caterina dojechała kilkunastoosobowa grupa. W wycieńczającej końcówce najlepiej poradziły sobie Annemiek van Vleuten i Lotte Kopecky, która jako pierwsza przecięła linię mety. Katarzyna Niewiadoma uplasowała się na czwartej pozycji. Dla Polki była to siódma edycja Strade Bianche, którą ukończyła w czołowej dziesiątce.
– W dalszym ciągu nie wiem, jak się czuję. Gdzieś tam jestem zawiedziona, że nie udało mi się wskoczyć na podium, ale z drugiej strony wiem, że dałam z siebie wszystko. W końcówce po prostu byłam pusta i nie miałam sił. Wiem, że wiele nie mogłam zmienić, natomiast patrząc na wynik, szkoda mi tego podium. Wyścig był bardzo ciężki i wraz z dziewczynami chciałyśmy, żeby ten był jak najbardziej wymagający, bo dzięki temu mogłyśmy pozbyć się konkurencji i pomocniczek innych liderek. Myślę, że to się nam udało, bo ostatnie 60 kilometrów było bardzo ciężkie, a finał naprawdę ciągnął się bez końca
– mówiła Katarzyna Niewiadoma
– Myślę, że pod koniec dnia, biorąc pod uwagę wszystkie czynniki, które wpłynęły na dzisiejszy wynik, mogę powiedzieć, że jestem zadowolona głównie z tego, jak pojechała ekipa, a jeśli chodzi o osobisty wynik, wydaje mi się, że mały zawód jest, ale to może też dobry przed kolejnymi wyścigami
– zakończyła Polka.