fot. AG2R Citroën Team/KBLB

Greg Van Avermaet, po dobrych startach w pierwszych klasykach sezonu, po raz dwunasty weźmie udział w Strade Bianche. Belg aż osiem razy zajmował miejsce w czołowej dziesiątce włoskiej jednodniówki i w tym roku również liczy na włączenie się w walkę o czołowe lokaty.

Podobnie jak w przypadku kobiet, w męskim peletonie również znajdziemy kilku kolarzy, którzy regularnie plasują się w czołówce Strade Bianche. Jednym z nich jest doświadczony Greg Van Avermaet, który nie dość, że lubi ścigać się w rywalizacji po białych szosach, to na dodatek robi to bardzo dobrze. W swojej kilkunastoletniej karierze aż 11 razy stawał na starcie w Sienie i za każdym razem dojeżdżał do mety. Spośród tych występów, ośmiokrotnie finiszował w czołowej dziesiątce i właśnie taki rezultat byłby dla niego satysfakcjonujący.

– Mam nadzieję na dobry wynik, liczę na czołową dziesiątkę – to jest mój cel. Szczerze mówiąc nie wierzę w zwycięstwo, nie jestem w wystarczająco dobrej formie. Na starcie są kolarze silniejsi ode mnie. Postaram się wykorzystać moje doświadczenie w tym wyścigu i mam nadzieję, że pozwoli mi to na włączenie się w walkę. Dla mnie najważniejsze jest przetrwać sektor Monte Santa Maria – późniejsza część trasy bardziej mi pasuje

– mówił dziennikarzom przed wyruszeniem na trasę Greg Van Avermaet.

Belg, tak jak inni zawodnicy, w przedstartowych rozmowach skupiał się na mocnym wietrze, mogącym pokrzyżować szyki niektórym zawodnikom. Poza wymagającymi, krętymi sektorami szutrowymi, to właśnie on może mieć największy wpływ na rywalizację.

– Ważnym czynnikiem będzie wiatr. Myślę, że będziemy oglądali bardzo szybki start, na sektorze Monte Santa Maria i San Martino in Grania będzie wiało prosto w twarz, więc raczej nie będzie to miało dużego wpływu na rywalizację, ale wcześniej – na piątym i szóstym fragmencie szutrowym – będzie odgrywał naprawdę ważną rolę

Kolarz AG2R Citroen Team przyznał też, że Strade Bianche jest dla niego wyjątkowym wyścigiem – nie jest w tym osamotniony, podobne zdanie na temat toskańskiej jednodniówki ma też między innymi Quinn Simmons, z którym również rozmawialiśmy przed startem.

– Jest to wyścig, który ciężko zaszufladkować. Mogą powalczyć tu zawodnicy specjalizujący się w brukowanych klasykach, ale także w imprezach pokroju Liege-Bastogne-Liege – jest to może coś w stylu Amstel Gold Race, ale we Włoszech. To wyścig, który kocham, jest spektakularny i niezwykle lubię się tu ścigać. Kiedyś przyjadę tu, by kibicować i oglądać Strade Bianche na żywo, bo tak bardzo mi się podoba

– zakończył Greg Van Avermaet.

Poprzedni artykułQuinn Simmons: „Ciężko jest tu cokolwiek przewidzieć”
Następny artykułStrade Bianche 2022: Pogacar po 50-kilometrowej jeździe na solo
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments