Matteo Trentin z drużyny UAE Team Emirates od początku sezonu znajduje się w dobrej formie, czego potwierdzeniem były miejsca w pierwszej dziesiątce wyścigów Omloop Het Nieuwsblad oraz Kuurne-Bruksela-Kuurne. We wtorek, wygrywając w Le Samyn, postawił przysłowiową kropkę nad „i”.
Jak zwykle wyścig Le Samyn był bardzo agresywnym i pełnym atakiem wyścigów. Trzeba przyznać, że 32-letni Trentin był w każdej najważniejszej akcji, niejednokrotnie sam je inicjując.
– To był bardzo dobry wyścig – ciężki i agresywny od startu do mety. Jako drużyna nie chcieliśmy, żeby wyścig zakończył się finiszem z większej grupy, w której byli szybcy kolarze. Ataki zaczęły się już 50 kilometrów przed metą. Na początku uciekłem z grupą liczącą około 25 kilometrów, a później zmniejszyła się do kilku kolarzy. Myślę, że dzisiaj naprawdę animowałem ten wyścig, zamiast reagować na to, co się dzieje. Okazało się, że to wypaliło
– mówił Włoch po przekroczeniu linii mety w Dour.
Najpierw kolarz UAE Team Emirates sam przyspieszał albo też kasował rozmaite ataki, aż wreszcie okazał się najszybszy z ośmioosobowej grupki uciekających kolarzy.
– Wiedziałem, że Hofstetter kiedyś tutaj wygrał, a Van Lerberghe miał wolną rękę, bo Jakobsen był z tyłu. Jednak rozegrałem finisz w inteligentny sposób, tak myślę. Czekałem, aż rozpocznie go ktoś inny. Czekałem na Van Gestela, a później to już był fajny pojedynek z Hofstetterem
– dodał Trentin.
Pełne sprawozdanie z wyścigu Le Samyn mężczyzn można przeczytać TUTAJ.