fot. Team Qhubeka NextHash

Nie od dziś wiadomo, że liczba miejsc w ekipach zawodowych jest ograniczona i, niestety, o wiele mniejsza od liczby zawodników. W przyszłym roku grono „worldtourowców” uszczupli się za sprawą upadku Team Qhubeka NextHash. Jednym z wielu uznanych kolarzy, którzy wciąż pozostają bez drużyny na sezon 2022, jest Simon Clarke.

Ze względu na brak funduszy, worldtourowa drużyna z końcem roku zakończyły działalność, przez co wielu kolarzy, przynajmniej na obecną chwilę, zostało bezrobotnych. Spośród 27 zawodników, których w tym roku mieliśmy okazję oglądać w koszulkach Team Qhubeka NextHash, tylko 13 znalazło ekipę na sezon 2022 – zaledwie siedmiu pozostanie na najwyższym szczeblu.

Wśród kolarzy, którzy wciąż nie znaleźli drużyny są między innymi Sergio Henao, Domenico Pozzovivo oraz Simon Clarke, który o swojej sytuacji powiedział anglojęzycznemu portalowi Cycling Weekly.

– Nie chcę wyjść na marudzącego nieudacznika, ale chcę, by ludzie wiedzieli, że nie jestem jeszcze gotowy na przejście na emeryturę i wciąż szukam zespołu. Faktem jest jednak, że mam duży problem. Co chwilę ktoś do mnie dzwoni, nie mogąc uwierzyć, że kolarz mojego kalibru nie ma drużyny. Mój trener codziennie mówi mi, że nie może zrozumieć sytuacji, w której się znalazłem

– powiedział.

Australijczyk wspomniał też o swojej pozycji w rankingu UCI – aktualnie plasuje się na 219. miejscu.

– Nie jest to coś, co często sprawdziłem, ale uznałem, że tym razem to zrobię. Kiedy pomyślisz, że jest około 600 zawodowców na świecie (Clarke miał najprawdopodobniej na myśli kolarzy ścigających się w ekipach WorldTeams), a ja, według rankingu, jestem lepszy niż 400 z nich… Można mieć nadzieję, że pomoże mi to w znalezieniu miejsca

– dodał Clarke.

W tym sezonie kolarz Team Qhubeka NextHash wielokrotnie pokazywał się z dobrej strony. W czołówkach kończył takie wyścigi, jak Royal Bernard Drome Classic, Strade Bianche czy Primus Classic. Meldował się też wysoko na etapach Tour of Britain oraz Itzulia Basque Country.

Mimo tego, że, jak na razie, Clarke nie ma drużyny na sezon 2022, przygotowuje się tak, jakby przyszły rok miał być kolejnym w jego zawodowej karierze. W styczniu wystartuje w kryteriach Bay Crits w Australii, mistrzostwach kraju, a także w wyścigach wchodzących w skład Santos Festival of Cycling.

– Muszę wykorzystać każdą okazję do ścigania. Trenowałem tak, jakbym miał normalny program wyścigowy na przyszły rok i wiem, że mogę osiągnąć wyniki

– przyznał Australijczyk.

Niestety Simon Clarke nie jest jedynym kolarzem, który, mimo schyłku roku 2021, nie znalazł jeszcze drużyny na przyszły sezon. Oprócz wspomnianych już Domenico Pozzovivo i Sergio Henao, ekipy oficjalnie nie znaleźli jeszcze Marcus Burghardt, Jempy Drucker czy Maximiliano Richeze.

 

Poprzedni artykułAlejandro Valverde: „Moja decyzja o zakończeniu kariery jest nieodwracalna”
Następny artykułNaszosowa zapowiedź sezonu: Bingoal Pauwels Sauces WB i Sport Vlaanderen – Baloise
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments