fot. A.S.O./ Fabien Boukla

Gdzie w przyszłym sezonie będzie się ścigał Mark Padun? Od kilku tygodni właśnie tak brzmiała największa niewiadoma kolarskiego okienka transferowego. Siedem dni temu wreszcie poznaliśmy odpowiedź na to pytanie – dla niektórych w najmniej oczekiwanym momencie.

O transferze Paduna do EF Education-Nippo mówiło się już od miesiąca – choćby 15 listopada pisało o tym Cyclingnews. Kolejne dni tylko zdawały się potwierdzać te plotki – w składach worldtourowych ekip na kolejny rok było coraz mniej miejsc, a ekipami z największą liczbą wolnych slotów były… EF Education-Nippo i Bahrain-Victorious.

Jako że druga z wymienionych już jakiś czas temu pożegnała się z Ukraińcem, EF wydawało się naturalnym kandydatem do rozpoczęcia z nim współpracy. Tyle tylko, że tygodnie mijały, a oficjalnego komunikatu wciąż nie było. Postanowiłem więc skontaktować się z Ukraińcem i porozmawiać o jego aktualnej sytuacji. Nie nastawiałem się na to, że wyciągnę od niego najważniejsze informacje – miałem po prostu nadzieję, że dowiem się jakichś ciekawych rzeczy, z których później będzie można skleić artykuł.

Rozmowę, z konieczności prowadzoną za pośrednictwem Instagrama, zaczęliśmy w środę, punkt 16. I już pierwsza wiadomość od Paduna sprawiła, że musiałem lekko zmienić swój plan na ten wywiad.

Hej, będę zawodnikiem Education First – ogłosiliśmy to dosłownie przed chwilą

– przeczytałem.

Ta chwila, to… dosłownie kilka sekund, ponieważ wiadomość o transferze 25-latka została opublikowana przez facebookowy fanpage EF równo o 16. Wiadomość o transferze ukazała się więc 15 grudnia, choć Ukrainiec od dawna był po słowie z amerykańską ekipą. Z czego wynikała ta zwłoka?

Hmm, nie wiem, może zespół chciał zrobić swoim fanom miły przedświąteczny prezent? 

– mówi zawodnik, któremu trudno udzielić konkretnej odpowiedzi na to pytanie.

Teraz trafi do kompletnie nowego środowiska – co prawda już od 2018 roku jest pełnoprawnym członkiem worldtourowego peletonu, z większością kolarzy EF Education-Nippo wielokrotnie spotykał się przy okazji różnych wyścigów, ale jak do tej pory żadnego z nich nie miał tak naprawdę okazji poznać.

To zmieni się za jakiś czas, gdy dołączy do kolegów na styczniowym zgrupowaniu w Hiszpanii. Na razie jest na Półwyspie Iberyjskim sam – zorganizował tam sobie swoje własne “zgrupowanie”, które trwało od końcówki listopada do 17 grudnia.

Każdy dzień zaczynam od aerobiku. Poza tym przejeżdżam jakieś 22-26 godzin tygodniowo. Nic specjalnego, po prostu robię bazę kilometrową i co jakiś czas urozmaicam sobie czas ćwiczeniami na wzniesieniach – ustalam sobie moc i kadencję, z jaką mam pokonać dany podjazd i robię wszystko, by utrzymać je do końca. Nie mam jednego wzniesienia, na którym je wykonuje, po prostu wykorzystuję ukształtowanie terenu i gdy widzę trudniejszy odcinek, staję na pedałach i robię swoje.

Z kolejną wizytą w Polsce

Przygotowania zaczął jednak znacznie wcześniej – w treningu jest już od połowy listopada. Wcześniej miał cztery tygodnie wolnego i co ciekawe połowę tego czasu spędził… w Polsce. Na Instagramie można było zobaczyć kilka relacji z jego pobytu w naszym kraju – na jednej z nich dało się zauważyć… damską torebkę.

W Polsce mieszka jedna, bardzo ważna dla mnie osoba, więc postanowiłem zostać u was najdłużej jak to możliwe. Zostałem w Warszawie na dwa tygodnie, więc mogę powiedzieć, że całkiem nieźle poznałem to miasto. Widziałem centrum, parki pałacowe, generalnie sporo czasu spędziłem na Pradze. 

– mówi nam 25-latek, który podczas pobytu u nas zdołał poznać kilka polskich wyrazów.

Cóż, nie mogę powiedzieć, że mówię w waszym języku, ale już trochę rozumiem. Znam parę słów, jak “k***a” i najważniejsze – “herbata”. Jeszcze nigdy w życiu nie piłem tyle herbaty, co u was. Musiałem się nauczyć zdania: “Dwie herbaty, proszę”.

– wspomina swoją kolejną wizytę w Polsce.

Kolejną, bo wcześniej zdarzało mu się u nas ścigać. Nie tylko w Tour de Pologne, gdzie startował dwa razy, bez większych sukcesów. W pierwszym roku orlika wystąpił w Wyścigu Pokoju i na etapie rozpoczynającym się w Głuchołazach zajął 8. miejsce. Natomiast wcześniej, jeszcze jako juniora, można było zobaczyć go na trasie Pucharu Prezydenta Miasta Grudziądza 2014.

Po 7 latach potrafi sobie przypomnieć sobie tylko tyle, że startował w tym wyścigu – nic więcej. I łatwo to zrozumieć – zajął w tym wyścigu miejsce 17. – niezłe, ale poza ścisłą czołówką. Co ciekawe, imprezę wygrał Julius van den Berg – dziś zawodnik… EF Education-Nippo. W czołówce znalazło się również miejsce dla wielu innych zawodników dziś jeżdżących w World Tourze – Mathiasa Norsgaarda, Caspera Pedersena czy Itamara Einhorna. Padun nie był w stanie nawiązać z nimi rywalizacji – podobnie jak w innych wyścigach.

W tej kategorii nie miałem żadnych większych sukcesów. Od tamtej pory minęło jednak sześć lat i wiele rzeczy zdążyło się wydarzyć. W 2015 roku wyjechałem do Włoch i nagle dostałem więcej wyścigów do przejechania. Diametralnie zmieniłem też styl treningu – zaczął być krótszy, ale bardziej intensywny, z większą liczbą ćwiczeń. 

– wspomina zawodnik, który po przenosinach na Półwysep Apeniński przeszedł przemianę z przeciętnego juniora w świetnego orlika. W czasie kariery w u23 zdołał m.in.:

  • Zająć 3. miejsce w  Giro Ciclistico della Valle d’Aosta Mont Blanc

  • Zająć 5. miejsce w Giro Ciclistico d’Italia

  • Zająć 2. miejsce w Giro del Medio Brenta

  • Wygrać Fleche du Sud

  • Wygrać Trofeo Piva

Dalszą część historii chyba znacie – transfer do Bahrain-Victorious, trzy lata w World Tourze, z pojedynczymi, naprawdę dobrymi wynikami (jak zwycięstwo w Adriatica-Ionica Race czy miejsca na podium etapowym wielkich tourów), aż w końcu nadszedł sezon 2021.

Dwa wystrzały i… tyle

To dla mnie niesamowity moment. Jest to moje pierwsze zwycięstwo na poziomie World Tour na jednym z najtrudniejszych etapów wyścigu Critérium du Dauphiné. Szczerze powiedziawszy, przez ostatnie sześć etapów czułem się bardzo źle. Każdego dnia myślałem, że nie będę w stanie ukończyć tego wyścigu. Gdy przekroczyłem linię mety, miałem wrażenie, że obudzę się w łóżku, ale to nie był sen 

mówił Mark Padun po tym, jak na 7. etapie Criterium du Dauphine osiągnął zdecydowanie największy sukces w karierze.

A już dzień później go powtórzył. Zakończył wyścig przygotowujący do Tour de France ze zwycięstwami na dwóch najtrudniejszych etapach. Za pierwszym razem okazał się najsprytniejszy z czteroosobowej grupki, w której obok niego jechali Richie Porte, Enric Mas i Sepp Kuss, a w drugim przypadku zabrał się w ucieczkę dnia i po kolei eliminował rywali do zwycięstwa etapowego.

Scenariusze były więc różne. Różnie były także przyczyny decyzji 25-letniego mołojca o ataku – za pierwszym razem kierowałem się instynktem, za drugim – realizowałem plan drużyny – mówi. Koniec był taki sam – Ukrainiec dojeżdżał do mety samotnie, z dużą przewagą nad pozostałymi.

Wydawać by się mogło, że w takim układzie logicznym krokiem byłoby wysłanie Paduna na Tour de France. A jednak – ku zdumieniu Chrisa Hornera – zabrakło go w składzie na Wielką Pętlę. Na kolejny start musiał czekać do połowy lipca – największy wyścig na świecie był jedyną imprezą, na który wybrała się ekipa z Półwyspu Arabskiego w okresie pomiędzy 14 czerwca, a 13 lipca.

Miałem 40 dni przerwy, choć po Criterium du Dauphine czułem, że mogę przenosić góry. Po tym okresie nie byłem w stanie odbudować swojej dyspozycji

W Settimana Ciclistica Italiana, bo tak nazywał się pierwszy wyścig Paduna po dłuższej przerwie, zajął 11. miejsce. Pozycję w szerokiej czołówce zajął także w Clasica San Sebastian, był 3. w Vuelta a Burgos, jednak jego najważniejszym celem była Vuelta a Espana.

Miałem kilka dobrych dni, ale muszę przyznać, że zawsze cierpię podczas startów w Hiszpanii. Zdecydowanie lepiej jeździ mi się w niskich temperaturach, dlatego podczas występów w Vuelcie jest mi bardzo ciężko

– mówi, a jego słowa są o tyle zastanawiające, że patrząc na wyścigi, w których do tej pory startował Ukrainiec, można by dojść do wniosku, że Vuelta jest… jego ulubionym wielkim tourem. Z czterech występów w trzytygodniowych wyścigach, aż trzy zaliczył właśnie w Hiszpanii. Opuścił tylko edycję z 2020 roku, gdyż wtedy akurat brał udział w przesuniętym na październik Giro d’Italia.

Startem we Vuelcie właściwie mógłby zakończyć swoją przygodę z Bahrain-Victorious. Później wystartował jeszcze w czterech wyścigach, ale ukończył tylko jeden z nich – na metę Gran Piemonte wjechał jako 99. kolarz.

To była trudna końcówka sezonu – byłem już zmęczony po Vuelcie

– tłumaczy.

Co dalej?

Teraz Padun będzie musiał odnaleźć się po kolejnej przeprowadzce. W EF Education-Nippo, podobnie jak w Bahrain-Victorious, jest kilku zawodników, którzy świetnie radzą sobie w górach (którzy konkretnie? Zapraszamy do przeczytania naszosowej zapowiedzi dotyczącej tego zespołu). Padun będzie miał więc konkurencję, ale liczy na to, że otrzyma kilka szans dla siebie.

Oczywiście na początku będę walczył o etapy, ale w przyszłości zamierzam spróbować swoich sił w walce o wysokie miejsca w “generalce”. Wciąż nad tym pracuję.

Dwa lata temu, podczas rozmowy z Adamem Proboszem Padun powiedział, że jego marzeniem jest zwycięstwo w Tour de France. Dziś te słowa wciąż pozostają aktualne, nawet jeśli wciąż trudno jest sobie go wyobrazić walczącego z Roglicem i Pogacarem. Już teraz wiemy, że gdy ma swój dzień, potrafi dosłownie fruwać po górach. To, nad czym musi popracować, to regularność i jazda na czas. Na pytanie o to, jak ocenia swoje czasówki, odpowiada krótko – Powinno być lepiej – i po chwili zdradza, jak planuje zmienić ten stan rzeczy:

Wcześniej nie trenowałem tego elementu zbyt mocno, ale zdaję sobie sprawę z tego, muszę to zmienić. Już teraz wiem, że po rozpoczęciu przygotowań do nowego sezonu w barwach EF zacznę organizować sobie czasówkowe sesje treningowe.

Jak szybko ta forma rozwoju przyniesie efekty? Czy już w przyszłym roku zobaczymy Paduna w czołówce klasyfikacji generalnej któregoś z dużych wyścigów? A może pójdzie w ślady swoich rodaków – Sierhija Uszakowa oraz Sierhija Honczara i jako pierwszy od 2006 roku Ukrainiec wygra etap wielkiego touru? Do poznania odpowiedzi na te pytania prowadzi tylko jedna droga. W kolejnym sezonie trzeba bacznie śledzić poczynania już nie tak młodego zawodnika.

Obszerną sylwetkę Marka Paduna możecie przeczytać na stronie EF Education Nippo
Poprzedni artykułSergio Henao rozważa zakończenie kariery
Następny artykułGazprom – RusVelo i Team Novo Nordisk prezentują nowe stroje
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments