fot. Szymon Gruchalski / Tour de Pologne
  • Podczas Mistrzostw Świata w belgijskim Leuven Agata Lang, dotychczasowa wiceprezes Europejskiej Unii Kolarskiej (UEC), została członkinią Komitetu Zarządzającego Międzynarodowej Unii Kolarskiej (UCI). 
  • Dla córki Czesława Langa, dyrektora generalnego Tour de Pologne, jest to duży międzynarodowy sukces, który pozwoli mieć realny wpływ na międzynarodowe kolarstwo. 
  • Agata Lang w wywiadzie dla naszego portalu opowiedziała o tym „awansie”, a także zdradziła między innymi, że na trasie przyszłorocznej edycji naszego narodowego touru będą kolejne zmiany.  

Jakie emocje towarzyszą pani w związku z wyborem do Komitetu Zarządzającego UCI? 

Czuję przede wszystkim dużą satysfakcję, towarzyszy mi radość. Stanowi to także dla mnie duże wyzwanie. Cieszę się, że nadal będę mogła pracować nad przyszłością kolarstwa. 

Z pewnością nie byłoby pani tam, gdyby nie zebrane wcześniej doświadczenie w Europejskiej Unii Kolarskiej (UEC) czy w Lang Teamie. 

Jak zawsze mawia mój tata, trzeba postawić sobie cel i do niego dążyć. Na pewno ma pani rację mówiąc, że pomogło mi moje czteroletnie doświadczenie, które zebrałam jako wiceprezydent UEC oraz pracując przy Tour de Pologne, bo to także są bardzo rozwijające działania. Apetyt rośnie w miarę jedzenia – coraz więcej chciałabym w kolarstwie robić. Na początku roku zastanawiałam się, co robić dalej – czy kandydować w wyborach UEC czy pójść o krok dalej. Muszę powiedzieć, że dzięki wsparciu rodziny i kolegów podjęłam decyzję, aby spróbować iść do przodu i jestem z tej decyzji bardzo zadowolona.  

Czy praca nowego Komitetu Zarządzającego UCI już się formalnie rozpoczęła czy pierwsze spotkania dopiero przed państwem? 

Kongres w Leuven trwał bardzo długo – skończyliśmy chyba około godz. 18:00. Tuż po jego zakończeniu odbyliśmy krótkie spotkanie, na którym określono rolę poszczególnych członków zarządu i wybrano wiceprezydentów. Teraz będziemy pracować nad stworzeniem komisji, a dłuższe spotkanie planujemy na styczeń. 

Jak podsumuje pani te cztery lata spędzone w UEC? 

Przede wszystkim bardzo się cieszę, że udało się zrealizować bardzo duży projekt, nad którym pracowałam od samego początku, czyli od 2017 roku. Chodzi oczywiście o Mistrzostwa Europy w Trentino. Ze względu na pandemię zostały przesunięte o rok, ale na szczęście udało się ten plan zrealizować. W ogóle ostatni czas z powodu pandemii nie był łatwy. Uczestniczyłam również w pracach nad tym, aby uratować jak najwięcej wyścigów, ułożyć ten kalendarz tak, aby wyścigi mogły się odbywać w tych trudnych czasach. Ponadto cały czas chcemy rozwijać kobiece kolarstwo i na tym się koncentrujemy.

Ma pani na myśli wyrównywanie płac, nagród pieniężnych, a także zwiększenie godzin transmisji telewizyjnych i generalnie podnoszenie jego poziomu? 

Dokładnie tak. Widać, jak kobiece kolarstwo zmieniło się chociażby na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat. Powstał kalendarz World Tour i drużyny World Tour. Oczywiście jest jeszcze sporo do poprawy, ale myślę, że zgodzi się pani ze mną, że widać już jakąś zmianę. Jest również więcej kobiet w zarządzie UCI i mam nadzieję, że tak samo zadzieje się w Polskim Związku Kolarskim.  

Nad czym jeszcze pani zdaniem trzeba pracować, aby ulepszyć kobiece kolarstwo? 

Z pewnością przydałoby się więcej drużyn i wyścigów, a także kobiet, które będą pełniły na przykład rolę dyrektora sportowego. Od tego sezonu mamy Cherie Pridham, która została dyrektorem sportowym w męskiej drużynie World Tour [w Israel Start-Up Nation], ale miejmy nadzieję, że w przyszłości będzie więcej takich pięknych historii. Coraz więcej kobiet jest już także sędzinami, także w Polsce. Nie jest łatwo przebić się kobietom w tym męskim świecie, ale my naprawdę jesteśmy tak samo wykształcone, tak samo zmotywowane i krok po kroku jestem pewna, że to wszystko się wyrówna. 

Rozwój kobiecego kolarstwa jest ważny dla Davida Lappartienta, szefa UCI, tak że być może uda się pani z sukcesem współpracować z nim w tej kwestii. 

To prawda, rozwój kobiecego kolarstwa jest jednym z punktów agendy Davida. I chodzi nie tylko o kolarki, ale również o kobiety w dyrekcjach drużyn czy w zarządach. A z Lappartientem miałam już okazję współpracować w UEC, kiedy pełnił tam funkcję prezydenta. Co prawda tylko kilka miesięcy, ale zawsze. 

Porozmawiajmy chwilę o tegorocznej edycji Tour de Pologne – nieco zmienionej, dynamicznej, a także z nowościami w postaci nowego systemu zabezpieczeń belgijskiej marki BOPLAN. Co pani o niej sądzi?  

Osobiście jestem bardzo zadowolona z tej edycji. Tak jak pani powiedziała – wyścig był dynamiczny i przebiegał po trochę zmienionej trasie, a także wrócił etap jazdy na czas, więc mogliśmy zaproponować coś nowego drużynom i kibicom. Zwłaszcza, że w poprzednich latach była ona już trochę powtarzalna. Rzeczywiście były nowe barierki i meta, a ponadto mogła wrócić publiczność. To było coś pięknego dla nas jako organizatorów, ale myślę, że także dla kolarzy. Każdy chyba już potrzebował trochę normalności, możliwości kibicowania, wzięcia udziału w jakimś ciekawym sportowym wydarzeniu.  

Nowe barierki oraz inne elementy zabezpieczania trasy sprawdziły się? 

Mają bardzo dobrą opinię wśród kolarzy i kolarskich związków zawodowych. Widzieliśmy je także na MŚ, więc jest to produkt, który staje się coraz bardziej popularny, a skoro były na światowym czempionacie, to znaczy, że są dobre. Mnie osobiście bardzo się podobają, ponieważ są estetyczne, ale przede wszystkim bezpiecznie – nie tylko dla zawodników, ale również dla kibiców. Są wyższe i lepiej zapobiegają wychylaniu się. 

W kolejnym roku również możemy spodziewać się nowości na trasie Tour de Pologne? 

(śmiech) Dyrektor wyścigu zdradza, że w ostatnich dniach testował trasę na kolejną edycję i że jest już ułożona. Zapewniam, że jest ciekawa i że są nowości. Tylko tyle mogę w tej chwili powiedzieć. 

Nad czym jeszcze pani teraz pracuje? 

Jeśli chodzi o Tour de Pologne to aktualnie jestem we Włoszech i staram się pozyskać nowych partnerów dla wyścigu. Co do UCI, to – tak, jak wspominałam – na dniach zaczniemy pracę. Pracujemy jeszcze teraz nad zamknięciem kalendarza UCI World Tour, który niebawem zostanie opublikowany. Musimy też opracować protokół covidowy, w którym zmian można się ewentualnie spodziewać na początku przyszłego roku. O tym, czy zostaną zniesione jakieś restrykcje zdecyduje to, ile osób w peletonie jest zaszczepionych. 

Popiera pani pomysł organizacji MŚ w kolarstwie szosowym 2025 w Rwandzie? 

To także był jeden z punktów programu wyborczego Davida Lappartienta – organizacja MŚ w Afryce. Do tego dążył. Chodzi o globalizację kolarstwa. Jeszcze kilka lat temu w Afryce było bardzo mało federacji, a teraz jest ich ponad pięćdziesiąt, więc kolarstwo na tyle się tam rozwinęło, że można zaplanować organizację takiej imprezy. Zgadzam się z tym, że kolarstwo musi zaglądać do różnych zakątków świata i odwiedzać różne kontynenty.  

A co powiedzieć przeciwnikom, którzy argumentują, że za drogo, za daleko i że to w ogóle jakiś wymysł? 

Zawsze będą malkontenci. W przyszłym roku MŚ odbędą się w Australii i nie sądzę, by było o wiele bliżej. W Katarze też odbyły się bardzo ładne mistrzostwa, na których miałam okazję być. Każde są inne, każde mają swój urok i dlatego uważam, że mistrzostwa w Rwandzie są ciekawym projektem. 

Rozmawiała Marta Wiśniewska

Poprzedni artykułBodnar i Sagan w składzie BORA-hansgrohe na Paryż-Roubaix
Następny artykułRonde de l’Isard 2021: Lewis Askey wygrywa drugi etap
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments