fot. Israel Start-Up Nation / Mario Stiehl

Siedem lat temu dwóch mężczyzn – Ron Baron i Ran Margaliot – wpadło na pomysł rozwoju izraelskiego kolarstwa, który wcielili w życie zakładając ekipę Cycling Academy Team (późniejsze Israel Cycling Academy). W niedzielę jeden z owoców ich projektu – Itamar Einhorn – sięgnął po pierwsze zawodowe zwycięstwo w historii Izraela, nie będące mistrzostwami kraju.

Ran Margaliot był utalentowanym kolarzem – dwukrotnie załapał się na staż w ekipach WorldTour, raz w Footon-Servetto, później, w 2011 roku, w Saxo Bank – Sungard. W kolejnym sezonie Bjarne Riis dał mu szansę i podpisał z nim kontrakt. Izraelczyk zaliczył 26 dni wyścigowych i zakończył zawodową karierę – jak sam mówił, nie był zbyt dobry. Niedługo później poznał Rona Barona, przedsiębiorcę, z którym wystąpił w amatorskim, etapowym wyścigu Tour Transalp. Po wielu rozmowach panowie postanowili rozwinąć izraelskie kolarstwo, tworząc projekt Israel Cycling Academy.

Jego celem było wsparcie ścigających się już kolarzy, a także zachęcenie młodych adeptów do uprawiania tego sportu i stworzenie odpowiedniej infrastruktury, która by to umożliwiła. W 2015 roku powołano kontynentalną drużynę Cycling Academy Team p/b Peter Sagan, w składzie której znalazło się sześciu Izraelczyków (i przy okazji czterech Polaków). Po dwóch latach w trzeciej dywizji, ekipa uzyskała licencję Professional Continental. Stało się to głównie za sprawą Sylvaina Adamsa, kanadyjsko-izraelskiego biznesmena i filantropa, prywatnie kolarza-mastersa, który zainwestował w projekt Israel Cycling Academy. Wiązało się to nie tylko z rozwojem ekipy, ale także założeniem wielu szkółek kolarskich, szkoleniami dla trenerów czy nawet budową welodromu w Tel Awiwie.

Wraz z „awansem” do wyższej dywizji, drużyna otrzymywała szansę jazdy w wyścigach najwyższej rangi, w których startowali też kolarze z Izraela. To samo tyczy się Giro d’Italia, które w 2018 roku wystartowało z Jerozolimy. Drużyna Israel Cycling Academy otrzymała, rzecz jasna, dziką kartę. W jej ośmioosobowym składzie znalazło się dwóch Izraelczyków – Guy Niv i Guy Sagiv. Drugi z nich dojechał do mety La Corsa Rosa w Rzymie, dzięki czemu został pierwszym Izraelczykiem, który ukończył wielki tour.

Apetyt rośnie w miarę jedzenia

Po starcie w Giro d’Italia ekipa z Izraela chciała zrealizować swój kolejny cel – wystartować w Tour de France 2020. Zanim jednak to się stało, jej kolarze, a wśród nich Guy Niv, wzięli udział w Giro d’Italia 2019. Wydawało się, że jako ekipa prokontynentalna, Israel Cycling Academy ma małe szanse na udział w Wielkiej Pętli. Nigdy jednak nie dowiemy się, czy dostałaby ona dziką kartę, gdyż jej nie potrzebowała – zespół przejął licencję najwższej dywizji z rąk upadającej Katushy, co zagwarantowało mu udział we wszystkich worldtourowych wyścigach, w tym w wielkich tourach.

Choć na przestrzeni lat ekipa znacznie urosła, nie zmieniła ona swojej wizji – wciąż w każdym wielkim tourze w składzie Israel Start-Up Nation (nowa nazwa ze względu na nowego sponsora) znajdowało się miejsce dla Izraelczyka. W pierwszym Tour de France w historii ekipy wystartował Guy Niv, w Giro d’Italia wziął udział Guy Sagiv, natomiast na Vueltę wysłany został Omer Goldstein. Choć widać, że włodarzom drużyny zależało na promowaniu Izraela i kolarzy stamtąd pochodzących, przejeżdżali oni wielkie toury anonimowo – po raz pierwszy w ucieczkę w trzytygodniowym wyścigu zabrał się Guy Niv, na dwunastym etapie Giro d’Italia 2021. Udało się to też Omerowi Goldsteinowi, w tegorocznej edycji Tour de France, jednak żadnemu z nich nie udało powalczyć się o wysoką lokatę na żadnym z odcinków.

Ten, na którego czekali

Między innymi z powodu braku wyników, dość zaskakujący był brak powołania Itamara Einhorna na któryś z wielkich tourów. Młody zawodnik, jako jedyny Izraelczyk, meldował się w przeszłości w czołówkach wyścigów. Dzięki swoim sprinterskim umiejętnością, udało mu się zajmować wysokie miejsca między innymi na etapach Tour of Taihu Lake, Tour of Hainan, ale także Tour de Hongrie, Tour de Wallonie czy Scheldeprijs, gdzie zajął dziewiątą pozycję. W 2020 roku odniósł pierwsze w historii Izraela zwycięstwo w wyścigu UCI, triumfując na pierwszym etapie Wyścigu „Solidarności” i Olimpijczyków (2.2), gdzie pokonał między innymi Arne Marita, Alana Banaszka, Sylwestra Janiszewskiego czy Stanisława Aniołkowskiego.

fot. Israel Start-Up Nation

Ten sezon Izraelczyk rozpoczął bardzo późno, w połowie maja. Po dość spokojnym dla niego Tour de Hongrie, gdzie pomagał Rudy’emu Barbier wystartował w mistrzostwach Izraela, które ukończył na trzeciej pozycji. Miesiąc później sięgnął po drugą wygraną w karierze, znów na polskiej ziemi – w V4 Grand Prix Polski (1.2). Niedługo po tym sukcesie udał się do Hiszpanii, gdzie dwukrotnie finiszował w czołowej dziesiątce Vuelta a Burgos.

Jak się później okazało, start w hiszpańskiej etapówce był przygotowaniem do pierwszego wielkiego touru w karierze Einhorna, Vuelta a Espana. Wyścigu dookoła Hiszpanii co prawda nie ukończył, ale udało mu się dwukrotnie zajmować miejsca w pierwszej siódemce, co jest zdecydowanie najlepszym rezultatem w historii startów Izraelczyków w trzytygodniowych imprezach.

Po krótkiej przerwie Einhorn powrócił do ścigania w Około Slovenska, wyścigu rangi 2.1 rozgrywanym za naszą południową granicą. Jako solidnego sprintera, który potrafi zakręcić się w czołówkach worldtourowych wyścigów, można było wymieniać go w gronie faworytów do zajęcia wysokiego miejsca na etapach, jednak raczej mało kto mógł przewidzieć to, co stało się ostatniego dnia wyścigu. Izraelczykowi udało się zabrać w 26-osobową akcję, która na dobre odjechała peletonowi. W odjeździe znalazła się jednak zdecydowana większość szybkich zawodników jadących w wyścigu – Peter Sagan, Kaden Groves, Jannik Steimle, Cees Bol…

Najszybszy w sprinterskim finiszu w Trnawie był jednak Izraelczyk – cierpliwie jechał na kole Petera Sagana (swoją drogą Słowak niegdyś wspierał izraelski projekt), z którego wyskoczył na ostatnich metrach, nie dając się wyprzedzić nadjeżdżającemu z tyłu Ceesowi Bolowi. W taki oto sposób udało mu się po raz kolejny napisać historię – zostając pierwszym zawodnikiem, który odniósł zwycięstwo w zawodowym wyścigu (rangi 1.1/2.1+).

fot. Okolo Slovenska

Itamar Einhorn potwierdza, że potrzeba czasu, by wychować kolarskie talenty. Ze względu na rozwinięty system szkolenia, promowanie kolarstwa w kraju, a także możliwości startów w dużych wyścigach poza Izraelem (w Israel Start-Up Nation lub Israel Cycling Academy – rozwojowej drużynie, ścigającej się z licencją kontynentalną), wydaje się, że kwestią czasu są narodziny kolejnych dobrych kolarzy z Izraela. Już teraz można dostrzec solidne wyniki innego Izraelczyka – Yuvala Ben Moshe (Israel Cycling Academy) – który meldował się w czołówkach etapów Tour Bitwa Warszawska 1920, Wyścigu „Solidarności” i Olimpijczyków, Albertina Bałtyk – Karkonosze Tour, a także zajął szóstą pozycję we włoskiej jednodniówce Gran Premio della Liberazione.

Można spodziewać się, że w kolejnych latach, kolarzy pokroju Itamara Einhorna czy Yuvala Ben Moshe będzie więcej, a widok reprezentanta Izraela w czołówkach dużych wyścigów nie będzie żadnym zaskoczeniem.

Poprzedni artykułMilan Vader podpisuje kontrakt z zespołem Jumbo-Visma
Następny artykułFlandria 2021: Filippo Baroncini mistrzem świata orlików!
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments